Drodzy Czytelnicy

Gdy 21 stycznia wszystkie wnuczęta składały swym babciom i dziadkom całuśne życzenia, niektóre z nich nie mogły ich radośnie przyjąć. Przykute do szpitalnego łóżka czekały na wyrok – cud lub śmierć. Tak było z moją mamą, która jeszcze latem była całkiem zdrowa

Pamięć nie umiera

Drodzy Czytelnicy / Pamięć nie umiera

Pamiętam jedną z okładek naszego tygodnika sprzed 8 lat. W środku czarnowłosa dziewczynka, która całują dwie siwowłose kobiety. Jedną z nich była moja mama, drugą – teściowa, a w roli prawdziwej wnuczki – najmłodsza córka Ewa. Spojrzałem na tę fotografię ze zdumieniem, bo dopiero teraz dostrzegłem, ile było w tych trzech kobietach miłości. Ona przetrwała i do dzisiaj wyziera z oczu, ust, kącików ust i wszystkich trzech postaci.
Mówią, że matkę kocha się bez względu na sytuację, bo jak nie kochać rodzicielki... To prawda, ale ja matkę także pamiętam. Dopóki żyła nie zdawałem sobie sprawy, co i dlaczego zapamiętałem. Teraz wszystko się wyostrzyło, bo wiem, że już nigdy o tym nie porozmawiamy, już nigdy nie zapytam – dlaczego była taka troskliwa, taka wyrozumiała, taka dobra.
Wydaje się, że rodzice powinni pomagać, doradzać dzieciom lub nie przeszkadzać w trudnych, nadzwyczajnych chwilach ich życia. Ale przecież są próby powszednie, nawet wydawałoby się banalne. Pamiętam wiele, ale nie mogę się powstrzymać przed odkryciem matczynych sposobów na to, by dzieci zjadły kolację.
Było to późną jesienią, gdy po dniu ciężkiej pracy przy wykopkach już wieczorem mama gotowała kolację. Musiała być strawa gotowana, bo na obiad nie było czasu. Byliśmy śpiący, więc mama zabawiała nas groźnymi baśniami. Jednak usnęliśmy, a tu nagle słyszę szczęk pokrywek i głos mamy: – Wstawać, jeść i do szkoły.  Zanim się zorientowaliśmy, że to nie ranek brzuchy już były pełne, a rodzice śmiali się do rozpuku.
Miała też sposoby na troskę pozadomową. Gdy zasiedziałem się w szkolnej czytelni, potrafiła przyjść z ciepłymi skarpetami i jajkiem na miękko, by mnie docieplić i dokarmić. Wstydziłem się wtedy takiej czułości, a teraz oddałbym wszystko, by choć raz spojrzała mi w oczy.
W tydzień przed śmiercią już ich nie otwierała, ale we śnie bawiła się ze mną jak z małym dzieckiem, mówiąc:  – Ja tutaj, ty tam, ja tam, ty tutaj. Jej oczy miały źrenice młodej kobiety, tej samej, którą kochałem, której wierzyłem i którą będę pamiętał aż się spotkamy w lepszym świecie.
Napisałem mamie wiersz i to akurat w wieku buntu przeciw wszystkiemu. Przeciw matce trudno się zbuntować, trudno nawet powiedzieć jej przykre słowo, choć z góry wiadomo, że przebaczy. Trudno też bez matki żyć, ale łatwiej, gdy się pamięta także takie słowa:
– Gdy umrę, płacz. Ale krótko, bo się rozchorujesz. Wolę byś zawsze nosił mnie w sercu.
Będę Cię nosił, najdroższa mamo. Śpij w spokoju.
***
Zbliża się dzień zakochanych. Nie będziemy przeciwko tej obcej tradycji i zapraszamy do składania wierszowanych życzeń swoim sympatiom. Za najpiękniejsze ufundujemy nagrody, jeśli będą napisane na kartce z naszym kuponem, który jest na okładce. Czekamy do 8 lutego, godz. 12.00.

Numer: 2011 06   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *