Antoni Kuźniarski jest jednym z najbardziej zasłużonych dla gminy Latowicz, bo był człowiekiem, który nie tylko przyczynił się do rozwoju oświaty, lecz także kształtował i rozwijał przez lata światopogląd latowiczan. Jednak najbliższe jego sercu były książki. Zbierał je przez całe życie i wypożyczał bezpłatnie bliższym i dalszym sąsiadom. Wielu nie oddało mu ich już nigdy. W 1935 r. miał takich wypożyczeń na wieczne oddanie ponad pół tysiąca ze swego ponad 4-tysięcznego księgozbioru
Kochanek książek
Poświęcając się bez reszty Latowiczowi
i książkom, nie miał czasu na założenie własnej rodziny. Swą działalność bibliotekarską rozpoczął już w 1891 roku mając... 23 lata. Prowadził ją w najtrudniejszych dla polskości latach zaboru rosyjskiego. Nie przeszkodziła mu w tym pierwsza wojna światowa. Jego biblioteka w pełni rozkwitła po odzyskaniu niepodległości. W 1935r. za swą oświatową i kulturalną działalność został nagrodzony przez Polską Akademię Literatury Srebrnym Wawrzynem. Po wyzwoleniu spod okupacji niemieckiej swoje zbiory przekazał gminie Latowicz, tworząc w ten sposób pierwszą miejscową bibliotekę publiczną.
Zachowana do dziś niewielka część starego księgozbioru licząca blisko 2000 tomów pochodzących przeważnie z 2. poł. XIX wieku i 1. poł. XX wieku, wskazuje, iż książki były doskonale dobierane pod kątem treści. Przeważały: powieści historyczne, poezja, sztuki teatralne, dramaty, tragedie, książki z zakresu geografii i historii, doskonale kształtujące wyobraźnię i światopogląd.
Na pierwszym miejscu należy jednak wymienić literaturę poświęconą prawdziwej historii Polski, literaturę zakazaną przez zaborców, pozycje, których kupowanie i gromadzenie wiązało się z bezpośrednim zagrożeniem ze strony Rosjan. Były to nierzadko bardzo drogie i unikatowe książki, wydawane poza granicami Królestwa Polskiego, np. w Dreźnie, Lipsku, Wiedniu, a także w Paryżu. Każda z zachowanych książek jest oprawiona z niesłychaną starannością w twardą oprawę pokrytą szarym, brązowym lub zielonym papierem z brązową skórą na grzbiecie, każda zawiera pieczątkę z napisem: Antoni Kuźniarski w Latowiczu oraz numer zapisany na wąskim pasku papieru przyklejonym w górnej części grzbietu.
Książki gromadzone przez Kuźniarskiego pochodziły w większości z zakupów, na które przeznaczał nieomal wszystkie zarobione w gospodarstwie i ze stolarki pieniądze. Największą część księgozbioru stanowiły powieści (76,4%), książki historyczne (8,4%), a także dramaty i poezja (łącznie 5%). Liczne były także książki z zakresu nauk przyrodniczych (4,5%)
i książki religijne (1,5%). Najmniejszą część stanowiły książki naukowe. Kuźniarski kupował książki w Warszawie oraz pobliskim Mińsku, szczególnie dużo w księgarni Koplowicza.
Księgi pod strzechą
- Zagroda pana Antoniego Kuźniarskiego leży tuż koło rynku, w cieniu wieży kościelnej. (...) Pierwsze co rzuca się w oczy, to książki. Książki na starym warsztacie stolarskim, na szafie, na ławach, na skrzyniach, które, jak się później okaże, są szczelnie wypakowane książkami. Gospodarz zaprasza nas do świetlicy. Tu całą niemal szczupłą kubaturę pochłaniają książki; piętrzą się na komodzie i przypiecku, sięgają powały, stół ugina się pod książkami, każda wolna płaszczyzna jest niemi zawalona, łóżka są zasłane pismami i grubemi foljałami roczników – pisał w kwietniu 1935 roku reporter „Expressu Porannego” i tak rozmawiał z laureatem „Srebrnego Wawrzynu”:
– Kiedy pan zaczął gromadzić książki?
– A będzie już temu ze 40 lat ...
– Jaka była pierwsza książka, którą pan kupił?
– Zaczęło się od abonowania „Wędrowca” i „Kurjera Polskiego”... Potem trafiło mi się kupić Kraszewskiego, powieści historyczne, 78 tomów za trzy ruble ... no i tak włożył się człowiek w zbieranie, dokupywanie, kompletowanie książek. Kupiłem Sienkiewicza – trylogii to mam chyba trzy komplety, - potem dzieła Słowackiego, Mickiewicza i Krasińskiego, Żeromskiego – tego to mam w dwu kompletach – Prusa, Reymonta, Rodziewiczównej...
– Czy ojciec pana miał zamiłowanie do książek?
– E, gdzie tam... za ojca mojego książka na wsi była wielką rzadkością... Pamiętam, zabłąkała się kiedyś do nas książka o obrotach ziemi, tośmy ją z bratem sami dwa razy przepisali i puszczali po ludziach...
– Jaką część swego dochodu obraca pan na kupowanie książek?
– A no wszystko... Gruntu mam niecałe dwa hektary, ale z tego dochód bardzo niewielki, bo sam na roli nie robię... za stary już jestem... Mam jaki taki dochód z tego, że pracuję jako skarbnik w spółdzielni spożywców, dostaję jeden procent z obrotu... Niewiele tego jest, 20-30 złotych miesięcznie, no to wszystko wydaję na książki... Dawniej... czasy były lepsze, zarobiło się czasem i sto złotych miesięcznie, było za co kupić! Teraz to gorzej... ale i teraz posłałem do Warszawy 35 złotych na zakup książek, bo jest ten tani tydzień w księgarniach, trzeba korzystać... (...)
- Ile ma pan w tej chwili książek wypożyczonych?
- Zawsze tysiąc książek chodzi po ludziach. Biorą
u mnie i sąsiedzi z Latowicza, urząd skarbowy, szkoła, policja... nawet ksiądz proboszcz... Biorą u mnie wsie okoliczne: Strachomin, Oleksianka, Iwowe, Redzyńskie, Budziska, Dębe, Chyżyny, Borówek, Kozłów, Wielgolas, seminarium nauczycielskie w Siennicy. Przeważnie bierze młodzież i dzieci, bo starsi to mało czytają... ja sam czytam już z trudem...
Pan Kuźniarski ujmuje nas swem czarującem zażenowaniem, swą powściągliwą prostotą, swą niechęcią mówienia o sobie, swym lękiem przed aparatem fotograficznym. Ten gospodarz 66-letni, nietknięty rozkładczem działaniem cerebralnej inteligencji, stanowi jakże piękny okaz samorodnej kultury duchowej. Antoni Kuźniarski skupia w sobie, jak w soczewce, szlachectwo polskiego ludu. (...)
Numer: 2005 40 Autor: J. Zbigniew Piątkowski, współpraca – Z. T. Gajowniczek
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ