W powiecie mińskim

W końcu stycznia br. inspektorzy „Pogotowia dla Zwierząt” odebrali rolnikowi z gminy Dębe Wielkie aż trzynaście koni. Zwierzęta były poranione, wychudzone, zarobaczone i zawszawione. Rolnik trzymał je na bagnistym terenie, tonęły w mieszaninie błota, deszczu, kału i moczu. Nie miały dostępu do czystej wody. Piły więc to, co miały pod nogami. Akcja ich odbioru była bardzo trudna

Koński dramat

W powiecie mińskim / Koński dramat

Mężczyzna znęcał się nad końmi poprzez rażące warunki ich utrzymania, a także brak wykonywania zabiegów pielęgnacyjnych w tym zabiegów ratujących ich zdrowie i życie. W pomieszczeniach, gdzie mieszkały nie było ściółki, siana, żłobów ani wiader na wodę. Konie miały odparzone od odchodów brzuchy, poranione kopyta, niektórym uniemożliwiały one chodzenie. – Teren, na którym żyły konie jest bardzo bagnisty i pomimo że ziemia była zamarznięta, zwierzęta grzęzły po stawy skokowe w błocie. Poza tym były zarobaczone i zawszawione, niektóre z nich przeraźliwie chude. Nie wszystkie miały bowiem należyty dostęp do jedzenia – mówi Krystyna Kukawska, wiceprezes PdZ. Inspektorzy tej organizacji już w połowie grudnia 2010 roku podczas pierwszej kontroli dali właścicielowi zalecenia poprawy warunków bytowania. Miał między innymi wyrzucić metrowej grubości obornik ze stajni i ścielić im słomę oraz zapewnić koniom stały dostęp do czystej wody. Miał także rozpocząć ich leczenie. Właściciel obiecał poprawę warunków. Obietnicy jednak nie dotrzymał.
Złe warunki utrzymania zwierząt potwierdzili też pracownicy Urzędu Gminy w Dębem Wielkim i Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Mińsku, którzy chcieli skontrolować stan koni i miejsce, w którym żyją. Nie wpuszczono ich jednak do żadnego z pomieszczeń.
– Kiedy w minioną sobotę rano powtórnie pojawiliśmy się na miejscu, okazało się, że konie nie tylko nadal śpią w gnoju i nie mają dostępu do wody, ale po ostatnich roztopach jeszcze bardziej toną w bagnie. W pomieszczeniach, gdzie przebywały zwierzęta nadal znajdowały się haki i pręty powodujące ich okaleczenia. Zwierzęta były w jeszcze gorszej kondycji, niż miesiąc temu – informuje Grzegorz Bielawski z PdZ. Dlatego inspektorzy postanowili zabrać mu wszystkie zwierzęta. Zadanie to nie było proste, ponieważ ludzie ratujący je zapadali się po kolana na podmokłym terenie. Poza tym część koni była zdziczała i bała się człowieka. Akcja ich odbioru, załadunku i transportu skończyła się w niedzielę. Lekarze biorący udział w odbiorze zwierząt byli zgodni, co do kondycji koni – była ona bardzo zła. Niektóre były tak słabe, że nie mogły same wstać z obornika, na którym leżały.
– Oceniając miejsce, gdzie te zwierzęta egzystowały mogę stwierdzić, że koniom u gospodarza nie brakowało jedynie powietrza – ironizuje lekarz weterynarii Adam Majchrzak.
Konie trafiły do stajni tymczasowych. Ludzie, którzy udzieli im schronienia są przerażeni.
– Pościeliliśmy im w boksie słomę, aby miały na czym spać. Gdy za godzinę przyszliśmy, nie było jej ani grama. Wszystko zjadły. Nie potrafią też pić wody z wiadra. Aby zaspokoić pragnienie rozbijają kopytami zamarzniętą kałużę na podwórku przed stajnią i dopiero z niej piją – mówi jeden z tymczasowych opiekunów.
Mieszkańcowi gminy Dębe Wielkie za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. W sprawie koni policja prowadzi już dochodzenie. Właściciel odpowie także za utrudnianie kontroli.
Nie chciał wpuścić lekarza powiatowego, a w sobotę rzucił się na inspektora, płoszył zwierzęta, utrudniając tym samym ich załadunek. Potem postawił swój samochód w poprzek drogi, utrudniając wyjazd transportom z końmi. Musiała interweniować policja.
Obecnie pod opieką „Pogotowia dla Zwierząt” jest prawie 100 koni zabranych z różnych interwencji, w tym 51 ze stajni w Prądzewie pod Łodzią. Zostały one odebrane łódzkiemu przedsiębiorcy Krzysztofowi K. W sierpniu 2009 roku będącym pod jego opieką zwierzętom powrastały kantary w pyski.

Numer: 2011 06   Autor: J. Zbigniew Piątkowski, fot. Grzegorz Bielawski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *