Rzecznik konsumentów

Nasz cykl „Masz prawo” spodobał się czytelnikom, ale niekoniecznie powiatowej rzeczniczce konsumentów, która na razie nie ma czasu na cotygodniowe omawianie prawnych problemów na łamach „Cs”. A szkoda, bo ciekawych spraw konsumenckich nie brakuje, czego dowodem jest 130 porad prawnych udzielonych mieszkańcom w ubiegłym roku

Ostoja klientów

Maria Woźniak pełni funkcję rzecznika od początku jej istnienia. Przez cztery lata miała do czynienia z setkami skarg na handlowców i usługodawców, które wymagały dość specyficznej wiedzy prawniczej, by problem rozwiązać lub wyprowadzić konsumenta z błędu, jeśli to z własnej winy dał się oszukać. Z 73 porad dotyczących usług przeważały telekomunikacyjne i usługowo-budowlane (w sumie 42 sprawy). Ale były też skargi na dostawców mediów (prądu, gazu i wody), na systemy argentyńskie, motoryzacyjne, ubezpieczeniowe, a nawet usługi edukacyjne.

Nieuczciwi handlowcy to przede wszystkim sprzedawcy sprzętu wyposażenia wnętrz, materiałów budowlanych i tradycyjne – obuwia. Klienci reklamowali również (ale znacznie rzadziej) odzież, samochody, sprzęt sportowy i artykuły spożywcze. Szczególnie dziwne są tak sporadyczne skargi na sklepy spożywcze. Albo jest tak dobrze, albo też straty niewarte zachodu u pani rzecznik, a tylko w naszej redakcji, o czym co jakiś czas informujemy.
Porady, nawet najlepsze, nie załatwiają porachunków między stronami konfliktu, więc trzeba pisemnie interweniować do przedsiębiorców. Takich interwencji było jednak tylko 18, w tym co trzecia dotyczyła umów sprzedaży. Efekty interwencji też nie są zadowalające, bo np. na 12 spraw usługowych tylko trzy załatwiono pozytywnie, cztery skończyły się przegraną konsumentów, a pięć jest jeszcze w toku, bo nikomu prócz pokrzywdzonych nieśpieszno.
Sukcesem zakończyła się interwencja do organizatora kursów języków obcych, który nawet zmienił regulamin, by wycofująca się z zajęć uczestniczka mogła uzyskać zwrot pieniędzy za niewykorzystany okres nauki. Podobna sztuka nie udała się z innym „językowym” przedsiębiorcą, który uznał, że kursantce się nic nie należy, bo już wykorzystała wpłaconą kwotę włącznie z opłatami administracyjnymi.
Nie miał też racji amator kurtki w cenie promocyjnej, bo - jak się okazało – kupił podobną, ale bez rabatu. Stracił też posiadacz aparatu słuchowego, który chciał naprawić słuchawkę. Jakże się zdziwił, że cena naprawy będzie podobna do wartości nowego aparatu. Mimo braku odpowiedzi przedsiębiorcy, obyło się bez sprawy sądowej, które są bardzo rzadkim aktem konsumenckiej desperacji. Były tylko dwa powództwa cywilne – pierwsze dotyczyło wadliwego mieszkania, drugie zwrotu zaliczki przez „argentyńczyka”.
Rok bieżący przyniósł pani rzecznik już ponad 120 porad i aż 18 wystąpień do usługodawców, w tym najwięcej do TP S.A. o zawyżone rachunki telefoniczne. Wszystkiemu są winne tzw. dialery, które bez wiedzy i woli konsumenta przełączają abonentów na 0-700, a to – niestety – kosztuje.
Maria Woźniak ostrzega nas wszystkich, byśmy uważnie zawierali wszelkie umowy - zarówno te pisemne jak i ustne. Do kwoty 2 tysięcy zł nie trzeba ich spisywać, ale na żądanie klienta potwierdzić tzw. istotne jej warunki, np. wydać zaświadczenie (paragon) o wpłacie.
Jeśli umowa jest zawierana poza lokalem firmy (lub sklepem), konsument ma prawo odstąpić od niej w ciągu 10 dni od daty powzięcia wiadomości, a jeśli w ogóle nie zostanie poinformowany – ma 3 miesiące. Nawet w przypadku umowy ustnej, oświadczenie o jej zerwaniu trzeba składać na piśmie, a dotyczy to przede wszystkim kupowania drogiego sprzętu przy pomocy kredytu bankowego.
Wbrew pozorom, po kilkunastu latach wolnego rynku stosunki kupujący-sprzedawca wciąż idą ku lepszemu, ale jeszcze sporo brakuje, by rzeczywiście rynek można nazwać konsumenckim. Wciąż jeszcze za dużo wśród firm monopolistów, którzy gwałcą klientów samowolnymi decyzjami.

Numer: 2005 40   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *