Drodzy Czytelnicy

Za kilka nocy – Wigilia. Wielu z nas ma za sobą już kilka opłatkowych spotkań, ale przecież żadne z nich nie zastąpi tej prawdziwej. Tradycja każe, by podczas wieczerzy zachowywać się godnie, czyli nie politykować i nie żartować z bliźnich. Jeśli tak, to proszę w piątek po pierwszej gwiazdce schować ten numer do szuflady. Niech nie nęci ani bliższej, ani dalszej rodziny. Nie pokazywać też zwierzętom, bo przecież mogą nie tylko beczeć i ryczeć ze śmiechu, ale też coś przykrego powiedzieć. Szczególnie po lekturze wstępniaka i szopki...

Szopki przekupne

Drodzy Czytelnicy / Szopki przekupne

Żelaznym punktem esbeckiego repertuaru podczas wystąpień i protestów ludu pracującego był numer z pijaczkiem. Przebranego w łachy prowokatora wysyłano w okolice manifestacji, gdzie tłukł szybę w sklepie (najlepiej z telewizorami), wychodził ze „zrabowanym” towarem, po czym błyskawicznie był zatrzymywany przez milicję. Wieczorem cały kraj mógł obejrzeć w Dzienniku, jak to męty i warchoły rabują sklepy. Dziś siła mediów nieporównywalna, ale mimo wszystko stary mechanizm propagandowy pozostał. Przynajmniej w Mińsku Mazowieckim i to tuż przed świętami. Znowu śmieje się z nas cała Polska...
Co się stało? Otóż niejaki Leszek, oczywiście chłop z Mińska, popadł w konflikt z prawem, bo jechał na rowerze po alkoholu. Gdy zatrzymała go policja, popełnił jeszcze straszniejszy błąd – chciał skorumpować stróżów prawa... dwiema krówkami i czekoladą. Teraz naszemu herosowi grozi kilkakrotnie wyższa kara, niż za wsiadanie po alkoholu na rower.
Wszystkim trudno utrzymać powagę, ale prawo – jak mówią – jest prawem. Policjanci i prokuratorzy jak w transie powtarzają te frazesy, a Leszek po prostu już wytrzeźwiał i na dowód swej nieskomplikowanej inteligencji opowiada, że tymi krówkami tylko częstował, a nie przekupywał. Jednak akt oskarżenia trafił do sądu, więc czeka nas dalszy ciąg rozrywki.
Z naszą pobożnością żartów nie ma, bo i ona jakaś bez humoru. Szczególnie ta statystyczna, a więc badana przez sam kler lub jego sługi, a nie zewnętrznych ankieterów. Analizując ranking parafii można dojść do przekonania, ze wielu proboszczom nie zależy ani na frekwencji, ani na praktykowaniu wiary przez przyjmowanie sakramentów. To niedorzeczne, by nie chcieli się wykazać przed zwierzchnikami i wysyłają im tak nędzne wyniki pobożności. Co więcej – niewiele robią, by je polepszyć.
A może sedno prawdy leży zgoła gdzie indziej. Może wygodniej mieć słabą frekwencję i... mniejsze tace do wykazania przed kurią. Nieważne, bo nikt nie zamierza liczyć księżom dochodów i wymawiać dobrobytu, na który w końcu zasłużyli. To profesja równie wyczerpująca jak prowadzenie firmy czy – nie przymierzając – agencji medialnej.
Czytajmy więc ranking tylko z ciekawości, a wnioski pozostawmy swoim duszpasterzom. To ich zmartwienie, jak zachęcić wiernych do kościelnej pobożności.
Wszystkiego radosnego życzę nie tylko w czasie Świąt, ale przede wszystkim w nowym, 2011 roku. Niech będzie szczęśliwszy...

Numer: 2010 52   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *