W Siedlcach

– Wymarzyłem sobie, aby pokazać dwanaście stolic europejskich. Zaczynam od Paryża, gdzie spędziłem w tym roku pięć dni i nocy fotografując to miasto. Efektem tego będzie wystawa, którą pokazują od 21 października w Siedlcach – powiedział „Cs”. Bogusław Skarus – fotograf i animator siedleckiej kultury

Smaki życia

– Podobno wernisaż zapowiada się bardzo oryginalnie?
– Chyba tak, bo oprócz oglądania moich prac będzie można posłuchać muzyki francuskiej, obejrzeć francuski taniec i skosztować francuskich dań. Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Natomiast fotografie koncentrują się na czterech tematach i pokazują Paryż nocą, ludzi Paryża, zabytki tego miasta i Paryż współczesny, czyli nowoczesną architekturę.
– W wielkim mieście trudniej chyba o nostalgię widoczną na twoich wcześniejszych pracach? Gdybyś miał określić Paryż tylko jednym słowem, jakiego byś użył?
– Miłość.
– Miłość?
– Tam na każdym kroku widać kochających się ludzi, chodzące pary... To niesamowite. Chodząc po Paryżu zastanawiałem się, dlaczego jest taka niesprawiedliwość na tym świecie, że tyle piękna jest w jednym miejscu! To jest po prostu niesprawiedliwe. Tam nie ma rzeczy niepięknych. Tam jest wszystko piękne, ale przede wszystkim ludzie – swobodni, na luzie, przytuleni do siebie, zakochani, całujący się... Nawet w metrze, a przede wszystkim w parkach. A parki są przepiękne - cudowne trawniki, a na nich wszędzie są ludzie: leżą na trawie, opalają się, przytulają, jedzą, bawią...
– Polacy nie są tak otwarci?
– Nam tej swobody brakuje.
– Czy przestawiłeś się na francuską kuchnię?
– Nie, bo od ośmiu miesięcy stosuje drastyczną dietę – jem tylko warzywa i owoce.
– Jeżeli warzywa, to pewnie gotowane na parze?
– Także surowe. Nie jadam mięsa, pieczywa, nie używam soli i cukru.
– Dlaczego tak się męczysz?
– Nie męczę się wcale, ale schudłem w tym czasie 23 kilogramy i czuję się z tym bardzo dobrze.
– Ale w każdy weekend oprawiasz muzycznie różne przyjęcia, bale – nie kuszą cię smakowitości na stołach?
– Pokuszenie jest ogromne, ale wytrzymuję, nie daję się. Kiedyś byłem wielkim żarłokiem, uwielbiałem jeść, a teraz uwielbiam gotować. Swoim przyjaciołom bardzo często gotuję potrawy, które sam wymyślam i sam robię. To są bardzo oryginalne potrawy i bardzo wielu znajomych marzy tylko o tym, żebym coś im ugotował. Ale sam oczywiście tego nie jadam. Jest mi jednak przyjemnie, jeśli ktoś się tym delektuje i jest mi miło jak słyszę w towarzystwie, że nikt tak nie gotuje jak Bogdan. Lubię patrzeć, jak na talerzu nie pozostaje nic – to też jest przyjemne.
– Pożegnałeś się również z alkoholem?
– Nigdy za nim specjalnie nie przepadałem, ale lubię whisky z coca colą.
– A jakich lubisz ludzi?
– Szczerych i lojalnych. Nienawidzę obłudy i chamstwa, takich ludzi, którzy idą w życiu po trupach.
– Wytrzymałbyś przez dłuższy czas z kimś naprawdę szczerym? Szczerość potrafi nieźle zaboleć.
– Mam przyjaciela, który jest wobec mnie bardzo szczery. I nieraz to boli, ale jest też pomocne, bo kiedy mi powie jak mnie widzi z zewnątrz, to staram się poprawić. Ukrywanie, zwłaszcza przed swoim przyjacielem, złych cech, które na pewno przeszkadzają innym, nie jest lojalne. Szczery przyjaciel powinien być lojalny, a więc można na niego i jego szczerość zawsze liczyć. I chociaż często ludzie nie chcą słyszeć prawdy o sobie, ja się przed nią nie bronię.
– Ale szczerość nie może być przesadna, musi być w niej też wyrozumiałość dla innych. Czy nie jest tak, że odrobina kłamstwa pomaga w związku z kobietą, w małżeństwie?
– Od pięciu lat jestem wdowcem. Nie będę się chwalił, że byłem idealnym mężem, ale żyłem z żoną 25 lat. I kiedy jej zabrakło, to tak jakby... wiesz. Niby mam przyjaciół i ciągle przebywam wśród ludzi. Nie ma dnia, żeby ktoś przy mnie nie był, ale często nie mogę wytrzymać godziny bez kogoś, muszę z kimś być. I nienawidzę samotności.
– Dlaczego więc nigdy nie jeździsz na plenery tylko samotnie podróżujesz rowerem? Nie ma ciebie też w kołach zainteresowań, nie uczestniczysz w żadnych spotkaniach. Fotografujesz zawsze samotnie. No więc jak to jest?
– Lubię moją samotność. Uwielbiam wstać o czwartej rano i jechać nad Bug, chodzić z aparatem po łąkach, po rosie. I nie wyobrażam sobie, żebym był wtedy w towarzystwie innych osób. Ale kiedy już wracam do Siedlec, do domu, to nie mogę być sam. Telewizja mnie wtedy nie interesuje, filmy i inne rzeczy też nie – muszę być z kimś. Ale mam wielu przyjaciół, z którymi lubię spędzać czas.
– A co jest w życiu najważniejsze?
– Zdrowie. W ciągu ostatnich lat musiałem obserwować chorobę moich najbliższych, przebywałem przez wiele miesięcy w szpitalu, patrzyłem na ich cierpienia... I dlatego myślę, że nie ma nic ważniejszego niż zdrowie, nic.
– Dziękuję za rozmowę
PS. Patronem medialnym wystawy Bogusława Skarusa „Paryż” jest tygodnik Co słychać?

Numer: 2005 40   Autor: Rozmawiał Andrzej Dmowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *