Emocje związane z wyborami samorządowymi w mieście i gminie Mińsk Mazowiecki już powoli opadły. O zaciekłej walce między kandydatami przypominają już tylko pozostałości po wyborczych plakatach. Tak więc członkowie Platformy Obywatelskiej stwierdzili, że pora na podsumowanie i wolne od wyborczych podtekstów przedstawienie swojej wizji przyszłości miasta. Tylko, że mówić nie było za bardzo do kogo

Wybrali i olali

Zwycięski kandydat na burmistrza Mińska Mazowieckiego Marcin Jakubowski zjednał sobie przychylność 5179 mińszczan. Dużą liczbę głosów (ponad 9 tys.) otrzymał również kandydat PO na radnego sejmiku wojewódzkiego – Leszek Celej. 16 grudnia chcieli spokojnie opowiedzieć nie tylko swoim wyborcom, ale i wszystkim mińszczanom o planach dla miasta i… gminy, bo na konferencje zaprosili również nowego, mińskiego wójta Antoniego Piechoskiego oraz wójta gminy Dębe Wielkie – Krzysztofa Kalinowskiego (obaj bezpartyjni). Łącznie ich wyborców na pewno nie pomieściłaby sala MSzA, w której odbywała się powyborcza konferencja, a na prawie 40-tysięczne miasto można było spodziewać się sporej publiczności. Niestety, elekci mówili do prawie pustej sali, a ich słuchaczy łatwo można było policzyć w pamięci.
Organizatorzy konferencji rozpoczęli od wyborczego podsumowania. Liczbowo zrobił to radny Andrzej Kuć, a pozostali opowiedzieli o mocnych punktach swojej kampanii. Jakubowski ocenił ją jako pozytywną i otwartą na mieszkańców. Mówił, że odbył wiele rozmów z mińszczanami na temat ich problemów. Również i po wyborach chce to robić, przyjmując interesantów w urzędzie miasta w każdą środę. Do sukcesu Piechoskiego, jak sam wspominał, przyczyniła się spokojna kampania, w której nie atakował przeciwników, oraz hasło wyborcze, które powstało spontanicznie podczas pierwszego wywiadu – „Czas na zmiany”. Ponadto w pokonaniu kontrkandydata w drugiej turze sporo pomogli mu wyborcy Mariusza Kozery. Natomiast dla Kalinowskiego kluczem do wygranej był internet, który pozwolił mu dotrzeć do szerszej rzeszy wyborców. No i udało się tylko co z tego wyniknie dla mieszkańców?
– Koniec z kurtuazyjnym podawaniem sobie dłoni. Trzeba wziąć się do roboty – nawoływał Antonii Piechoski, gdy rozpoczęto rozmowy o współpracy. Nowy wójt Mińska Mazowieckiego chce wreszcie rozwiązać problem kanalizacji, radny Kuć – sprawę wspólnych dróg i szkolnictwa, a Kalinowski wspólnie z mińskimi włodarzami marzy o negocjowaniu rozkłady jazdy PKP, by był bardziej dostosowany do potrzeb mieszkańców. Ich zapały studził Jakubowski, który mówił, by najpierw dobrze rozejrzeć się na własnym podwórku, a później brać się za współpracę.
Mińszczan bardziej interesowało lokalne podwórko. Pytali o to kiedy znikną wyborcze plakaty i kiedy rozpoczną się remonty ulic. Inni martwili się sytuacją kulturalną miasta, a zwłaszcza filmową. Jedyny ratunek dla mińskiego kina widział Celej, proponując porozumienie miejsko-gminno-wojewódzkie, by wspólnymi siłami doprowadzić budynek do stanu używalności. Jakubowski mińską dziesiątą muzę spisał już na straty, gdyż, jak mówił, miasta nie stać na wykupienie gruntu obciążonego hipotecznie i postawienie nowego budynku. Nadzieją na to, by nie pozostawić mińszczan bez filmowej rozrywki jest według nowego burmistrza rozbudowa MSzA, na którą są już pozwolenia. Według projektów powstanie tam specjalna sala koncertowa, która po zakupieniu projektora mogłaby również spełniać funkcje kina.
Mińszczanie narzekali również na nikłe zainteresowanie poprzedniej władzy imprezami sportowymi. Tutaj Jakubowski zapewnił, że chce promować miasto również poprzez sport, a jego pasjonatów dodatkowo zmobilizować, wprowadzając stypendia sportowe. Celej natomiast wspominał, że niewiele uwagi dawni włodarze poświęcali również imprezom kulturalnym jak Festiwal Chleba lub zamierający festiwal Himilsbacha czy sympozja popularno-naukowe. Mińszczan pozostawił jednak w nadziei, że to wszystko się zmieni i nowa kadencja będzie bardziej otwarta.

Numer: 2010 52   Autor: Justyna Kowalczyk