Powrót do korzeni

Pierwsze wzmianki o rodzinie Kordalewskich pochodzą z osiemnastego stulecia, kiedy to skądś „z zachodu” przybył Michał Kordalewski i osiedlił się we wsi Herbowe Dobki w powiecie sochaczewskim

Zlot Kordalewskich

W tej właśnie wsi - kolebce rodu rodzili się kolejni synowie Michała, którzy następnie zakładali swoje rodziny, osiedlając się w pobliżu. Według zapisków parafialnych, już na początku XIX wieku nazwisko to występuje, np. we wsiach Brzozów, Zalesie, Iłów, Lipno. Ponieważ w okolicy brakowało rzek, na których można byłoby budować młyny, Kordalewscy stawiali tam wiatraki, mielące zboże na mąkę.

Z upływem lat członkowie rodziny opuszczali ojcowiznę, część z nich osiadła w Warszawie, reszta rozproszyła się po Polsce, a w latach 1904-1923, co najmniej jedenaścioro z nich wyemigrowało do USA. Do dzisiaj mieszka tam liczna grupa osób o tym nazwisku. Jest wśród nich również John Kordalewski - znany autor podręczników, wykładowca akademicki, pianista i muzyk jazzowy.
Powoli rwały się kontakty pomiędzy poszczególnymi członkami rodu i do niedawna większość z nich nie wiedziała nic o własnych przodkach i innych ludziach aktualnie noszących to nazwisko. Tak by też zapewne i pozostało, gdyby nie jeden wspaniały „zapaleniec”, czyli Andrzej Kordalewski - warszawski zegarmistrz, który poświęcił wiele lat na żmudne poszukiwanie korzeni i cierpliwe dodawanie kolejnych gałązek do drzewa genealogicznego. Szukał też wszelkimi sposobami żyjących członków rodu.
Niekiedy w tych poszukiwaniach pomagał mu też przypadek, oto bowiem za oceanem ksiądz Mateusz Rzeczkowski z Dominikańskiego Domu Studiów w Waszyngtonie (potomek jednego z emigrantów - Kordalewskich) natrafił w internecie na nazwisko wójta z Dobrego i nawiązał z nim kontakt, chcąc się dowiedzieć, czy łączą ich więzy rodzinne. Ten zaś skontaktował dominikanina z Andrzejem Kordalewskim, który mógł dzięki uzyskanym informacjom dodać „amerykańską” gałązkę na rodowym drzewie.
Ukoronowaniem tej imponującej pracy był pierwszy zjazd rodu w maju 2005 roku. Rozpoczęła go msza w intencji zmarłych i żyjących Kordalewskich, w kościele parafialnym ich przodków, czyli w Brzozowie koło Sochaczewa. Po nabożeństwie zaś długi sznur samochodów przejechał do kolebki rodu w Dobkach, gdzie z dawnej siedziby pozostała stara studnia i staw, nad którym stał niegdyś dom. Tam też organizator spotkania zapoznał zebranych ze znanymi mu faktami z historii rodziny. Natomiast na starym, nieczynnym już cmentarzu, gdzie przez lata chowani byli ich przodkowie, najmłodsi uczestnicy zjazdu zapalili światełka pamięci. Potem był wspólny obiad i zabawa w specjalnie na ten cel wynajętym hotelu. Bardzo szybko nawiązało się miłe i serdeczne porozumienie między ludźmi, którzy do niedawna o sobie niczego nie wiedzieli. Już wiadomo, że chcą utrzymać nawiązane kontakty. W czerwcu do Polski przyjechał ksiądz Mateusz Rzeczkowski i spotkał się z kilkunastoosobową grupką Kordalewskich na warszawskiej Starówce. Członkowie rodu spotykają się też przy innych okazjach. Okazało się zresztą, że całkiem spora ich grupa stale lub czasowo mieszka na terenie naszego powiatu. Oprócz dobrzańskiego wójta i jego rodziny z Mińska Mazowieckiego i Marianki, w gminach: Kałuszyn, Latowicz i Jakubów swoje domki letniskowe mają Kordalewscy z Warszawy.
PS. Do rodu Kordalewskich należy nasza redakcyjna koleżanka - Ryszarda i to ona nam opowiedziała o zlocie i dziejach klanu.

Numer: 2005 40   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *