Gmina mińska po wyborach

Łaska wyborców jeździ nie tylko na pstrym, ale i narowistym koniu. Mogli się o tym przekonać przegrani w drugiej turze kandydaci na burmistrzów i wójtów powiatu mińskiego. Na lodzie został faworyzowany w Sulejówku Tadeusz Gruziński, w Cegłowie – Krzysztof Miklaszewski i w mińskiej gminie – Sylwester Dąbrowski. Wcześniej wybierano jednak władze nowych rad, które po 5 grudnia niekoniecznie będą sprzyjały nowym wójtom

Baty i paty

Gmina mińska po wyborach / Baty i paty

Pierwszą sesję mińskiej rady gminy rozpoczął senior Mieczysław Kosiński. Wszystko szło jak po maśle dopóki Tomasz Rokita kierujący gminną komisją wyborczą nie stwierdził, że radny Krzysztof Dobrzyński z Niedziałki nie miał w dniu wyborów prawa wybieralności, a więc automatycznie traci mandat i nie może głosować. Na sali zapanował tumult nie do opanowania, bo radni nie rozumieli, że po stwierdzeniu wyboru i ślubowaniu można stracić mandat, a przy okazji honor.
– Komisarz mi powiedział, że Niedziałkę czekają ponowne wybory, a dokumenty wskazują jednoznacznie, że pan Dobrzyński popełnił w 2007 roku przestępstwo umyślne, które ciąży na nim przed 5 lat. To nad czym my się tutaj zastanawiamy? – tłumaczył i pytał przewodniczący  Rokita.
Wezwany do tablicy radny Dobrzyński nie wyparł się  jazdy autem pod wpływem alkoholu i 5-letniego wyroku zawieszenia kary. Jednak twierdził, że jeden z adwokatów (nie będziemy mu robić reklamy) zapewniał go o posiadaniu biernego prawa wyborczego.
– Uspokójmy się, doprowadźmy sesję, a odpowiadać będziemy później – nawoływał radny Jerzy Nowak, gdy wójt Dąbrowski wyjaśnił całą sprawę z zapewnieniem, że to nie gra polityczna, a wstyd z powodu kłótni o oczywistość.
Wtedy już za stołem prezydialnym nie było seniora Kosińskiego, który zrezygnował z honoru prowadzenia obrad i... wyszedł z sali. Zastąpił go drugi wiekiem Andrzej Gruba, nawołując do spolegliwego porządku. Trochę się uspokoiło, ale radni z komitetu wyborczego WS Razem wciąż nie byli pewni, czy Dobrzyński jest czy nie jest radnym i kiedy mu naprawdę wygasł mandat.
– Nie wygasł, on faktycznie tego mandatu nigdy nie miał, a rada podejmuje tylko deklaratywną uchwałę o wygaśnięciu. Jeśli tego nie zrobi, pomoże jej to wojewoda – tłumaczył radca prawny urzędu Gminy Marcin Ciszkowski.
– Byłem u prawnika, który twierdzi, że Dobrzyński jest radnym – nie ustępował Janusz Piechoski, kandydat na wójta gminy, którym ostatecznie został, zwyciężając Dąbrowskiego w II turze około 300 głosami.
Jednak w czwartek 2 grudnia rada chciała wybrać swoje władze. Po niedopuszczeniu do przełożenia sesji stało się jasne, że władzę przejmie grupa 7 radnych związana z KWW Nasza Mińska Mazowieckiego Gmina. I rzeczywiście, to oni zaczęli dominować nad piątką (a bez Dobrzyńskiego – czwórką) radnych z WS Razem. Jednak gdyby to zwolennicy Piechoskiego otrzymali wsparcie od trojga radnych z pozostałych komitetów, byłby remis. Nie było, ponieważ na przewodniczącą rady wysunięto niezależną Jolantę Bąk ze Stojadeł (pogromczynię Waldemara Padzika), a jej zastępcą został Andrzej Gruba.
W ten sposób samorząd wiejskich mińszczan poszedł śladem miejskiego, mając radę w opozycji do wybranego wójta. Jednak przegrany Ślusarczyk jest w lepszej sytuacji od Dąbrowskiego, gdyż zasiada w gronie opozycyjnych radnych i może wpływać na jej kontrujące decyzje.
Może nie będzie tak źle i wygrani docenią umiejętności przeciwników, zapraszając ich do współrządzenia miastem czy gminą. Jednak na tak spolegliwe zakończenie wyborów liczą tylko niepoprawni optymiści. Pesymistom śnią się baty i paty.

Numer: 2010 50   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *