Mińsk Mazowiecki powyborczy

To był dziwny początek szóstej kadencji nowej (w połowie) rady. Dziwny, ale spodziewany, bo przecież tylko niepoprawni optymiści spodziewali się włączenia do władz mińskich radnych z Platformy Obywatelskiej. Szczególnie po piątkowej akcji sztabu Jakubowskiego oczerniającej działaczy Mińskiego Forum. Potem wygrał kandydat PO i wynik meczu ustalił się na 1:1. Na jak długo?

Remis z obstrukcją

Mińsk Mazowiecki powyborczy / Remis  z obstrukcją

Pierwszą sesję szóstej kadencji zwołał Leon Jurek – przewodniczący poprzedniej rady z nadania koalicji MF-PiS. Już jej porządek dawał pewność, że wszystko powinno się rozstrzygnąć w poniedziałek 1 grudnia, a nie po drugiej turze wyborów. Tego właśnie domagał się Andrzej Kuć, stawiając prowadzącego obrady Henryka Oklesińskiego (radnego-seniora) w trudnej sytuacji. Nie rozumiał on dlaczego już na starcie dochodzi do takiego konfliktu interesów zamiast budującej zgody. Zarzucił przy okazji Leonowi Jurkowi „niezabezpieczenia” prawnika, nie przyjmując wyjaśnień, że radczyni Gut obiecała, ale nie przyszła.
Jurek miał również antidotum na żądania Kucia – statut miasta i protokół z I sesji V kadencji, kiedy też w grę wchodziła druga tura burmistrzowskiej elekcji. Miał też siłę sprzymierzonych radnych Mińskiego Forum i PiS-u, którzy bez skrupułów robili swoje. Platformerzy postanowili nie głosować, więc prawie wszystkie wybory władz kończyły się jednogłośnym rozstrzygnięciem. Nie miała więc tu znaczenia nieobecność na sesji Marcina Jakubowskiego, który nie złożył ślubowania. Jedni twierdzili że jest chory, inni że jako pracownik US nie może ślubować.
W takiej atmosferze przewodniczącym został Dariusz Kulma, a dwoma jego zastępcami Leon Jurek i Michał Góras. Nie było też problemów z wyborem przewodniczących stałych komisji. Nowy przewodniczący rady miasta jak automat informował, że budżetem zajmie się Teresa Szymkiewicz, sprawami komunalnymi – Kazimierz Markowski, oświatą – Wanda Rombel, a sprawami społecznymi – Maciej Cichocki. Z początku nie było chętnych do komisji rewizyjnej i samorządności, ale po przerwie zgodzili się nimi kierować Waldemar Mirecki i Grzegorz Cyran.
Miał też swoje kilka minut ustępujący burmistrz. Grzesiak też potępił swarliwe początki kadencji i ze swadą radził radnym zgłębianie lektury o ich powinnościach. Udowadniał, że miasto nie może żyć na kredyt więc on zapożyczył Mińsk Mazowiecki tylko na 18,3% budżetu. Odchodzi z przeświadczeniem dobrze spełnionego obowiązku, choć przez te 20 lat więcej doznał tu goryczy niż radości.
Po rozstrzygnięciach sesyjnych wszyscy czekali na wyniki drugiej tury wyborów. Trzeci po pierwszej elekcji Michał Góras oddał swoje 1800 głosów Robertowi Ślusarczykowi, ale już w dwie godziny po północy było wiadomo, że nie było ich dość do pobicia Jakubowskiego. Zgromadził on przy urnach 5178 zwolenników (jeden głos mniej niż w pierwszej turze) i to wystarczyło do pokonania zaopatrzonego w 4573 głosy Ślusarczyka. Kandydat PiS przegrał nie tylko z Jakubowskim. Do wyjścia z domu odstręczała pogoda, a wielu naszych rozmówców głosowało nie na kandydata PO, a na szyld rządzącej partii, który – jak się im wydaje – jest gwarancja rozwoju. Byli też tacy, którym Ślusarczyk przestał smakować ze względu na poparcie burmistrza Grzesiaka i poseł Wargockiej.
I tak wyborczy Mińsk Mazowiecki podzielił się na dwa obozy. Jego północna część i obwód w Macierzance wyraźnie optowali za Ślusarczykiem, reszta za Jakubowskim. Co to oznacza? Dalszą obstrukcję, bo przecież nowy burmistrz będzie miał za sobą tylko 7 do 9 radnych. To za mało by spełnić wyborcze obietnice. Chyba, że zwaśnione strony się dogadają i Ślusarczyk zostanie wiceburmistrzem. Dowody parcia na rozwój lub forsę zobaczymy już na sesji 13 grudnia.

Numer: 2010 50   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *