Demokraci.pl

- Objechałem tam i z powrotem okręg wyborczy. Wisi mnóstwo plakatów, a na nich obietnice o wspieraniu budowy szkół, dróg, kolei itd. Charakterystyczne dla kampanii samorządowej, a ona jest w przyszłym roku. My przedstawiamy wyborcom ofertę partii dla kraju. Stąd unikam składania obietnic bez pokrycia i wcielania się w rolę radnego gminnego, powiatowego, wójta czy burmistrza. Liczę, że wyborcy to odróżniają – tak ocenia kampanię wyborczą Karol Miłkowski z Partii Demokratycznej.

- Co pana skłoniło do ubiegania się o mandat poselski?
Moje przekonanie, że można inaczej. Przecież Sejm cieszy się zaufaniem znikomej części społeczeństwa. A w skład Sejmu nie wchodzi przecież tylko jedno ugrupowanie, a więc na taki obraz „zapracowali” prawie wszyscy w nim zasiadający. Druga sprawa to fakt, że słowo polityk ma bardzo złe notowania. Jedna rzecz nam się średnio udała po 1990 roku, zbudowanie klasy politycznej. O ile partie jako tako funkcjonują, to już gorzej jest z ludźmi je reprezentującymi. Można wyciągnąć wniosek, że system polityczny nie jest taki zły, a na przeszkodzie stają ludzie.
- Dlaczego Partia Demokratyczna?
Bo to jest ugrupowanie, które reprezentują tacy ludzie, jak Tadeusz Mazowiecki, Władysław Frasyniuk, Bogdan Lis, Jan Lityński, a więc współautorzy przemian w Polsce. Są ludzie przygotowani do merytorycznej pracy w Sejmie, jak Marian Filar, Marcin Święcicki, Andrzej Potocki, Aldona Kamela-Sowińska, Jerzy Hausner, Joanna Staręga-Piasek, Marek Belka. Wszyscy ci ludzie sprawowali funkcje publiczne i szkoda by było, gdyby nie mogli wykorzystać swojej wiedzy i umiejętności w parlamencie. Poza tym gwarantują po prostu przyzwoite sprawowanie funkcji.
Po drugie Partia Demokratyczna jako pierwsza partia w Polsce zaczęła budować tożsamość opartą na wspólnocie poglądów na gospodarkę i politykę społeczną. Działacze Unii Wolności jako pierwsi podjęli działania na rzecz odejścia od podziałów historycznych.
Po trzecie program gospodarczy zorientowany na stworzenie miejsc pracy, co powinno być głównym zadaniem nowego rządu.
- Czy można zmienić polską rzeczywistość polityczną?
Można, jeżeli wybrani posłowie przestaną traktować Sejm jak scenę teatralną i miejsce autokreacji medialnej. Sejm to jest miejsce pracy nad stanowieniem dobrego prawa i taka powinna być jego rola. Jeżeli ktoś chce brylować w popularnych tygodnikach, to powinien zająć się show biznesem. Inaczej zaczyna się to, co dzisiaj obserwujemy - prześciganie się kto komu bardziej przyłoży, bo to będzie hit medialny. Nie ważne, że można kogoś niesłusznie pomówić, ważna jest chwila, ważna jest popularność. Nieistotna jest odpowiedzialność za słowo. Wprowadziłbym zakaz transmisji telewizyjnych z działań Sejmu i komisji śledczych, bo politycy robią z siebie gwiazdy. Ludzi to zniesmacza, a wyraz tego dali już rok temu, kiedy w wyborach do PE uczestniczyło tylko 21% uprawnionych. Mam nadzieję, że mimo wszystko frekwencja 25 września będzie wyższa.
- Na co PD liczy w tych wyborach?
Na taki wynik, który umożliwi jej wejście do Sejmu i jeszcze trochę, a więc 6-8%. To jest ważne przede wszystkim dla ludzi, którzy nie akceptują do końca koalicji, teraz jeszcze medialnej PO i PIS. Istotą każdej koalicji rządowej powinna być przynajmniej częściowa wspólnota programowa, zwłaszcza w gospodarczej części programu. Przecież jak na dłoni widać, że z tym jest i będzie problem. Paradoksalnie PO powinna być zainteresowana wejściem PD do Sejmu, bo Demokraci będą zgodnie z zasadą przyzwoitości wspierać te działania PO, które są korzystne dla Polski. Poza tym dopóki nie ma oficjalnych wyników wyborów, to nie ma koalicji, a partnerzy mogą się jeszcze zmienić.
(r-wyb)

By iść do przodu

Numer: 2005 39





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *