Drodzy Czytelnicy

Z wyborami jest jak z podatkami – nie lubimy ich, ale musimy płacić. Tak – płacić, gdyż przypadkowy krzyżyk na karcie do głosowania to konkretne straty finansowe. Moralne również, bo będziemy się wstydzili nieudanego burmistrza, wójta czy radnego

Wyborcze sumienia

Drodzy Czytelnicy / Wyborcze sumienia

Kilka dni przed głosowaniem wielu z nas ma już dosyć wyborów i związanego z nimi rozgardiaszu. Musimy się jednak przeciwstawiać tej medialnej nagonce jak palacze restrykcjom używania nikotyny w miejscach publicznych. Podobno w niektórych miastach miejscy strażnicy będą inwigilować niepoprawnych smakoszy dymka najpierw głosem z ulicznych szczekaczek, a potem mandatami do 500 zł.
W Mińsku Mazowieckim jeszcze strażnicy siedzą cicho, ale po wyborach mogą zniknąć lub urosnąć w siłę. Ich los weźmie w swe ręce nowy burmistrz, jednak wszystko wskazuje, że żaden z sześciu kandydatów nie odważy się zlikwidować przybocznej gwardii ludzi do wszystkiego.
Co gorsze, zanosi się na znacznie poważniejsze perturbacje, czyli niemożność zawarcia trwałej koalicji radnych z 6 komitetów wyborczych lub – co jeszcze gorsze – rządy burmistrza z hamującą rozwój opozycją. Potwierdzają to wyniki naszej sondy telefonicznej i sondaż na witrynie internetowej „Cs”. Wśród prawie setki zapytanych mińszczan, większość nie będzie wybierała politycznie a personalnie. I tu niespodzianka, bo u nas najwięcej głosów zebrał Robert Ślusarczyk, który z Michałem Górasem ma największe szanse wejścia do drugiej tury. Goni ich Marcin Jaubowski, a pozostałym trzem przypadanie tylko co trzeci głos. Internauci odwrotnie – stawiają na Jakubowskiego i Gąsiora, a mniej na Górasa i Ślusarczyka.
Nie wiemy, jak będzie, ale znamy opinie wyborców na temat przerostu wizji i populizmu nad realnymi programami rozwoju miasta.
– Nie znoszę PiS-u, ale zagłosuję na Ślusarczyka – zarzekała się jedna z mińszczanek, chwaląc kandydata za spokój i... urodę. Kto wie, może to incydent, a może tendencja, by nie wybierać tych, którzy się za bardzo rozpychają.
Ale jak się nie pchać na afisze i szpalty, gdy wyborcy o kandydatach wiedzą tak niewiele. I chyba nie za bardzo chcą ich poznać, bo na debatach pojawiają się gównie sztaby wyborcze z rodzinami i przyjaciółmi.
A jednak spotkania na żywo są potrzebne, nawet konieczne. Chociażby po to, by sprawdzić zachowanie przyszłego burmistrza w stresie, jego elokwencję czy – co też niełatwe – mowę ciała na scenie. Gorzej z prawdomównością, bo tej bez specjalisty nie sposób od razu zweryfikować. Taka próba przytrafiła się Marcinowi Jakubowskiemu, który udowadniał, że mógł należeć do partii będąc zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego. Wielu mińszczan sądzi inaczej, więc poprosiliśmy Jakubowskiego o oświadczenie. Twierdzi w nim, że jako niemianowany urzędnik niższego szczebla nie podlegał zakazom ustawy o służbie cywilnej, a przed kampanią wyborczą zrezygnował z pracy w skarbówce. Wyjaśniamy ten incydent, by być może niesłuszne oskarżenie mijania się z prawdą nie wypaczyło wyników elekcji.
A do wyborów namawiamy gorąco każdego z naszych prawie 30 tysięcy czytelników, ich rodziny i znajomych. Wybierajmy więc, a potem rozliczajmy wygranych z każdej obietnicy. Będziemy mieli za sobą sprawiedliwe prawo i czyste sumienie.

Numer: 2010 47   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *