Wyborczy miting Co słychać?

Do wyborów samorządowych zostało zaledwie kilka dni, a nadal mińszczanie nie są zdecydowani, kogo chcą widzieć na stanowisku burmistrza. Mińsk Mazowiecki zalały plakaty z szeroko uśmiechniętymi wizerunkami kandydatów, a obok ich oblicza sprytnie przemyślane hasła. Nie uśmiechało się to mińszczanom, którzy z ulotek i sztywnych programów niewiele się dowiadywali i ciągle mieli mętlik w głowie. Nie zmieniła tego debata kandydatów z 7 listopada, więc tydzień później przyszedł czas na drugie starcie

Prawdą w oczy

Wyborczy miting Co słychać? / Prawdą w oczy

Drugą szansę na rozwianie wątpliwości wyborców dał kandydatom nasz tygodnik organizując 14 listopada miting w kinie Światowid. Jak przystało na prawdziwy pojedynek spotkanie odbyło się w samo południe i jak każde emocjonujące wydarzenie przyciągnęło rzesze mińszczan. To o ich względy zabiegało 5 kandydatów na burmistrza: Dariusz Gąsior, Michał Góras, Marcin Jakubowski, Krzysztof Roguski i Robert Ślusarczyk. Z powodów osobistych nie stawił się zaś Jerzy Smotryś, ale to nic, bo i tak – jak sam mówił – musi wygrać. Wraz z jego nieobecnością zrobiło się poważniej, a sami kandydaci nawoływali, że nie ma z czego się śmiać. Wzrost powagi nie wpłynął jednak na merytoryczność wypowiedzi. Pretendenci na fotel burmistrza długo kluczyli wokół pytań i zanim przechodzili do sedna sprawy kończył im się czas, którego pilnował reżyser i jednocześnie prowadzący spotkanie redaktor Zbigniew Piątkowski.

Wspólne działania
Serię pytań rozpoczął Dariusz Gąsior, któremu przypadły sprawy pozyskiwania funduszy unijnych, współpracy z lokalnym biznesem i zarządzania targowiskiem. Jego lekiem na zastrzyk gotówki z UE jest zatrudnienie w Urzędzie Miasta 3 specjalistów, którzy będą znali się na pisaniu wniosków i wiedzieli na co pieniądze można pozyskać. W organizacjach pozarządowych widzi natomiast partnera, bo gdy miasto działa samo, to popełnia błędy, za które wszyscy płacimy. Dodatkowo narzekał na niewielką ilość imprez organizowanych przez MDK, więc jego budżet chce podzielić między organizacje pozarządowe, które zwiększą częstotliwość wydarzeń kulturalnych. Równie stanowczo upierał się przy pozostawieniu targowiska na jego dotychczasowym miejscu i nawiązaniu współpracy miasta z handlującymi.

Mińskie szanse
Michałowi Górasowi trafiły się pytania o możliwościach miasta nad Srebrną i jego mieszkańców. Jego zdaniem Mińsk może być i zapleczem handlowo-usługowym Warszawy, i ośrodkiem przemysłowym, który zniweluje bezrobocie, ale tylko jeśli rozpocznie współpracę z gminą. By nie stracić potencjalnego pracodawcy chce pokazywać atuty miasta, czyli rozwiniętą infrastrukturę i lotnisko, dla którego wciąż widzi szansę. Dla dzieci z rodzin biednych Góras przewiduje stworzyć specjalną komórkę, która rozpocznie współpracę z dyrektorami szkół i MDK oraz poprowadzi cykl „Godziny dla rodziny”, który zachęci biedniejsze rodziny do uczestniczenia w życiu kulturalnym i sportowym miasta.

POmyślne planowanie
Niewielkie szanse na ucywilnienie lotniska w Janowie widzi natomiast Marcin Jakubowski. Jego zdaniem można wrócić do rozmów na ten temat, gdy nie wypali aktualny plan i Modlin stanie się niewystarczający. O planach i umowach mówił również, gdy zapytano go o urbanizacyjny chaos w mieście. Jego zdaniem trzeba dogadać się z architektami działającymi na lokalnym rynku, by trzymali się pewnej konwencji, ale nie chce im niczego narzucać. Miał za to gotową receptę jak szybko doprowadzić mińskie ulice do stanu używalności – wystarczy trzymać się planu i stopnia strategiczności ulicy.

Upiększanie miasta
Szczęśliwy traf chciał, że Krzysztofowi Roguskiemu trafiły się pytania o wygląd Mińska. Swoją wypowiedź rozpoczął od bolączek miejskiego parku zaznaczając, że nieporozumieniem było powierzanie zarządzania tym terenem dyrektorce MDK. Jego receptą jest zatrudnienie specjalistycznej firmy, która doprowadzi park do wizualnego porządku. Zapytany natomiast o śmieci na ulicach odpowiedział, że miasto będzie miało obowiązek ich wywozu. Daje również możliwość podjęcia współpracy z gminą, by połączyć się i stworzyć własne wysypisko. Według Roguskiego Stary Rynek został zmodernizowany w niewłaściwy sposób, bo wycięto za wiele drzew i nie zapewniono wystarczających miejsc parkingowych. Natomiast wieża przy dworcu kolejowym to pole do popisu dla lokalnego biznesu, który włączy się do partnerstwa publiczno-prywatnego.

Słoneczna zaleta
Robert Ślusarczyk był jedynym kandydatem, który ze swoimi wypowiedziami mieścił się w czasie i precyzował odpowiedzi, dodając do niektórych szczyptę humoru. I tak największą zaletą Mińska oprócz rozwiniętej bazy szkół oraz dużej ilości lokali handlowo-usługowych i dobrych inwestorów jest bliskość Warszawy oraz… największa liczba słonecznych dni. Żarty skończyły się przy pytaniach o mińską kulturę i głód mieszkaniowy rodzin najuboższych. Receptą na pierwszy problem jest postawienie na imprezy cykliczne takie jak Festiwal Chleba, Rajd Weteranów Szos, Festiwal Himilsbacha czy Piwnica pod Baranami. Ślusarczyk chce nagłośnienia tych ewentów poprzez współpracę z mediami, a głównie z TVP 3. Jeśli chodzi o mieszkania komunalne, to kandydat PiS-u obstaje przy likwidacji baraków i wybudowaniu lokali przy ulicy Warszawskiej. Miejsce ma tam znaleźć 60 rodzin, które wywiązują się z opłat czynszowych i nie dewastują mieszkań. Nazwiska tych beneficjentów powinny być podawane do publicznej wiadomości.

Mińska jedność
Odwiecznym problemem miasta i gminy Mińsk Mazowiecki jest brak jakiejkolwiek współpracy i głęboki podział mieszkańców na miejskich i wiejskich. Wiadomo, że bez wspólnego działania ani miasto, ani gmina sobie nie poradzi, dlatego też na niedzielnym mitingu nie mogło zabraknąć również kandydatów na wójtów. Na rozmowę zdecydowało się trzech: Sylwester Dąbrowski, Mariusz Kozera oraz Janusz Piechoski. Aktualny wójt winą za brak współpracy obarczał miasto. Jakie są więc oczekiwania przyszłych burmistrzów?
Roguski chce wspólnie zagospodarować pod inwestycje tereny przy obwodnicy i stworzyć w Stojadłach przystanek kolejowy na trasie Pilawa-Tłuszcz. Gąsior mówił o połączeniu sieci kanalizacyjno-wodnych, a Ślusarczyk o wspólnej oświacie i gospodarce śmieciowej. Zarówno Góras jak i Jakubowski widzieli wiele wspólnych inicjatyw i pytali o oczekiwania gminy wobec miasta. Płochoski apelował o współpracę ponadpartyjną. Kozera kazał brać przykład z innych gmin i wspólnie zająć się kanalizacją oraz stworzeniem cargo w Janowie. Natomiast Dąbrowski chce spółki wodno-kanalizacyjnej z miastem, wspólnego cmentarza i wykorzystania terenów przemysłowych wokół obwodnicy. I – jak się okazało – wszyscy chcą współpracy.
– Zróbmy to tak, żebyśmy mieli wszystko wspólne – skwitował rozmowę z kandydatami na burmistrzów Sylwester Dąbrowski. I z tym hasłem zakończyła się część druga spotkania.

Haki i wnyki
Po krótkiej przerwie przyszedł czas na pytania przyszłych wyborców obecnych na sali kinowej Światowidu. Był to dla kandydatów prawdziwy test, bo mińszczanie bez skrupułów atakowali ich pytaniami i prośbami o wyjaśnienia. Gąsiora spytano o kino, sposoby przejęcia WKU i dzieci niepełnosprawne. Górasa po raz kolejny poruszono pytaniem o doświadczenie, a ciężkie do rozwiązania były również kwestie zagospodarowania czasu wolnego osób starszych oraz wyjaśnienie dlaczego startuje z listy, na której na najpierwszych miejscach znajdują się osoby dawniej współpracujące.
Także Jakubowski nie mógł poczuć się pewnie, bo haka na niego znalazła Irena Łukaszewska, pytając o jego wiarygodność, bo jako pracownik Urzędu Skarbowego należał do partii, a według prawa nie powinien. Na co Jakubowski odpowiedział zapewnieniem, że szanuje prawo i nie wystąpiłby przeciw niemu. Pytano go również o pozyskanie pieniędzy na remonty ulic i wyjaśnienie czym są hubertówki.
Niemniej stresu miał Roguski, którego wprost zapytano czy miastem będzie kierował tak jak spółdzielnią i choć odpowiedział spokojnie to przy pytaniu o porządek na ulicach było gorzej. Lepiej poszło mu w kwestii strategii rozwoju miasta, o którą zapytał Mieczysław Tomkiewicz, nawołując jednocześnie, by kandydaci zaczęli w końcu precyzować swoje odpowiedzi.
Najłagodniej mińszczanie obeszli się ze Ślusarczykiem, którego spytano o współpracę z lokalnymi mediami oraz o nazwę wydziału w urzędzie miasta, który działa najsłabiej i podanie sposobu naprawy tego problemu. O łatwości jego zadania świadczył również fakt, że z widowni zamiast pytania powędrowały do niego podziękowania za pomoc osobie starszej.
Mińszczanie w tym roku nie mają łatwego wyboru, bo mimo dwóch debat nadal żaden z kandydatów szczególnie się nie wyróżnił. Miting niedzielny z „Cs” miał dać pretendentom na stanowisko burmistrza ostatnią szansę na zaskoczenie wyborców i przekonanie ich do swojej osoby. Niespodzianki nie było i wielu kino Światowid opuszczało z ponownym chaosem w głowie. Czy zdążą poukładać wszystko do wyborów? Dowiemy się już 21 listopada. A czy wybiorą dobrze – czas pokaże.

Numer: 2010 47   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *