Mińsk Mazowiecki przedwyborczy

Gdyby nie najstarsi kandydaci na burmistrza Mińska, spotkanie przedwyborcze w sali miejskiej szkoły artystycznej przeszłoby do historii jako bezpłciowe bajdurzenie o wszystkim i o niczym. A na pewno nie o realnych problemach miasta, które trzeba szybko naprawić lub rozwiązać

Błyski i zgliszcza

Mińsk Mazowiecki przedwyborczy / Błyski i zgliszcza

Nasi koledzy, a właściwie koleżanki prasowe z Nowego Dzwonu wpadły na pomysł, by podwoić formułę wyborczych spotkań z kandydatami na burmistrza. I dobrze, bo im więcej bezpośrednich i zmysłowych kontaktów, tym lepiej. Oczywiście lepiej dla wyborców, bo z kandydatami bywa różnie.
Spotkanie wyreżyserowała i prowadziła Monika Rozalska, a jedyną niewiadomą była tylko kolejność odpowiedzi na pytania ustawione w trzech blokach tematycznych – gospodarka komunalna, kultura i promocja, inwestycje oraz auto-prezentacja.
W pierwszej Góras zaproponował przejęcie wywozu śmieci przez miasto, Roguski był za piętrowymi parkingami, Gąsior sadziłby drzewa i kwiaty, Ślusarczyk nie będzie likwidował targowiska, a Smotryś chce budować bloki komunalne za euro.
W kulturze było ciut lepiej – Góras był za uproszczeniem procedur aplikacyjnych dla OP, Jakubowski za konkurencją MZM i MDK, Roguski skrytykował współpracę zagraniczną, Gąsior – przedszkola samorządowe, Ślusarczyk chce wzmocnić kulturę pieniędzmi, a Smotryś obstawał za budową szkoły przy ul. Grochowskiej.
W ten sposób nawiązał do koniecznych w Mińsku Mazowieckim inwestycji. Tutaj Góras namawiał do ściślejszych kontaktów z gminą, Jakubowski przekonywał do środków unijnych, Roguski do konsultacji społecznych i promocji dzięki dobrym inwestycjom, Gąsior do wzmocnienia budżetu dzięki infrastrukturze, Ślusarczyk do planowania planu rozwoju lokalnego, a Smotryś proponował optymalne podatki.
Jeszcze ciekawiej mogłoby być podczas pytań publiczności. Niestety, nie wszyscy kandydaci zrozumieli intencje pytających  lub znali odpowiedzi. Roguski nie będzie zachęcał do głosowania, bo 50% to nie jest zły wynik. Ślusarczyk nie bardzo wiedział, jak obniżyć ceny wody i ścieków, a Gąsior nie potrafił wytłumaczyć, że przedszkola prywatne są tylko pozornie droższe od samorządowych. Podobnie było z Jakubowskim, który tylko utożsamiał się z PO i Górasem mającym kłopoty z przyszłością placów dworcowych. Smotryś wspólnie ze Ślusarczykiem nie mieli konkretnej oferty dla seniorów, a Roguski zbyt emocjonalnie zareagował na zarzut przerostów etatowych w SM Przełom.
Im konkretniej, tym gorzej. Tak Teresa Szymkiewicz dobiła Jakubowskiego pytaniem o partnerstwo publiczno-prawne (prywatne – sic!), a Andrzej Kuć nie dał szans Górasowi, pytając o jego doświadczenie w zarządzaniu ludźmi.
Autoprezentacja to domena ludzi otwartych i inteligentnych. Mińscy kandydaci starali się być poważni z przebłyskami humoru. Programowo prezentowali się Jakubowski, Góras i Ślusarczyk, a Gąsior i Roguski z lekkim luzem. Niezrównany był zaś Jerzy Smotryś, który – pobudzany salwami śmiechu – opowiadał o swoich przedwyborczych przygodach. Najlepsze zaś było zdanie, że skoro już dał się namówić do startu, to musi wygrać. Wszystko zgodnie z klasyką – jak nie może być lepiej, to niech przynajmniej będzie śmieszniej.
I było, tylko szkoda, że tak mało.

Numer: 2010 46   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *