Hubertusy 2010

Od lat w polskiej tradycji dzień św. Huberta – patrona myśliwych jest okazją do tzw. hubertusów, czyli zbiorowych polowań z zachowaniem historycznych ceremoniałów. Organizują je nie tylko łowczy, bo i jeźdźcy konni, którym myśliwski święty również patronuje. Okoliczne stajnie – w Mlęcinie, Żarnówce i Ptakach już uroczyście zakończyły sezon jesienno-zimowy

Podkowy za lisy

Hubertusy 2010 / Podkowy za lisy

Hubertus u jeźdźców to nie polowania a specjalne gonitwy, podczas których konno ściga się tzw. lisa, czyli jeźdźca z przypiętą do ramienia lisią kitą. Kto go złapie ma prawo wykonać rundę honorową i w następnym roku sam będzie goniony.
Mlęcińską pogoń stajnia Kasztan zorganizowała 16 października i rozpoczęła ją od przedstawienia wszystkich uczestników. Z najdalszych zakątków do Mlęcina przybyły po 2 konie ze stajni Marengo i Mościbrodów. Dużo bliżej mieli 2 jeźdźcy ze stajni Konrado z Mikanowa, a także dziewczyny z 14. DH z Ptaków z 4 rumakami i 4 jeźdźców z Gęsianki. Sami gospodarze do gonitwy wystawili 8 koni. Zanim jednak wszyscy ruszyli w pogoń, za masterem – Małgorzatą Sidor na koniu ETE, podążyli w teren. W tym czasie goście mogli skorzystać z przejażdżki bryczką i na koniach, a najmłodsi uczestnicy tropili pieszo lisa ukrytego na wcześniej wyznaczonym obszarze. W tym roku hubertusowscy uczestnicy goni za Michałem Białkowskim, który zwinnie uciekał na Nortii. Nieuchwytnego lisa po ciężkich zmaganiach dopadła Małgosia Sidor na swoim ETE-m. Gdy konie wróciły do stajni, wszyscy goście i zawodnicy spotkali się przy ognisku, gdzie długo biesiadowali przy tradycyjnym bigosie i rozgrzewających trunkach.
Tydzień póżniej jeźdźcy ze stajni Kasztan podążyli na obchody święta swojego patrona do Żarnówki. Tam ich i 4 jeźdźców z Milewa od hodowców koni pełnej krwi angielskiej Katarzyny i Pawła Wąsowskich witała wiedźma Tekla, którą odegrała Marta Dopierała z Węgrowa. Według historii to na jej ręce jeden z jeźdźców ma przekazać odnalezionego w lesie lisa. Po 4 godzinach poszukiwań (rekord 10-lecia) Ryżego znalazła Ewa Piątkowska z Mińska, za co od uradowanej Tekli otrzymała srebrną podkowę. Pozostałym zawodnikom wręczono „flotki”. Po rozdaniu nagród rozpoczęła się lisia gonitwa. W tym roku przed jeźdźcami uciekała Marta Rokicka z Mińska. Jej Ordonkę dogonił jednak Michał Bąbel ze stajni Kasztan i odebrał jej kitę. Po wykonaniu rundy honorowej uczestnicy zasiedli przy wspólnym ognisku, gdzie oprócz bigosu raczyli się czerwonym barszczem i słodkimi wypiekami.
Na trzeciego już Hubertusa zjechali do Ptaków, gdzie przy dźwiękach harcerskich piosenek druh Zbigniew Nowosielski z otwartymi ramionami witał gości i jak prawdziwy gospodarz dbał, by niczego im nie brakowało. O uczestników przed gonitwą zadbał natomiast ksiądz z okolicznej parafii, który odmówił krótką modlitwę i poświęcił konie. A stawiło się ich aż 11 – 5 od gospodarzy, 3 ze stajni w Dłużewie, 2 ze stajni Etabama   w Mościbordach i 1 ze stajni Partner w Grzebowilku. Zanim jednak przystąpiły do gonitwy ruszyły w teren, a goście mogli w tym czasie podziwiać wozy bojowe wystawione przez 7. Pułk Ułanów Lubelskich. W tym roku lisem był Kuba Rokicki z 7. PUL na Vivaldim, który dosyć długo uciekał jeźdźcom. W końcu dopadł go Łukasz Zdunek na swoim Antaresie. Po honorowej rundzie wszystkich uczestników harcerze udekorowali ich konie i każdemu wręczyli uprząż. A gdy rumaki poszły odpoczywać, druh Nowosielski zaprosił gości do siebie na taras, gdzie przy winie, szynce z dzika i muzyce zespołu Stanisława Ptasińskiego z Wielgolasu bawili się do zachodu słońca.

Numer: 2010 44   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *