Powiat dopalaczy

W Mińsku Mazowieckim powiało Europą – zauważył pewien mińszczanin na internetowym forum, gdy powstał nad Srebrną pierwszy sklep z dopalaczami. Europejski wiatr był na tyle silny, że w krótkim czasie tego typu sklepy zaczęły się tutaj rozmnażać. Nic w tym dziwnego – byli klienci to i biznes miał jak się rozwijać. Zwłaszcza, że prawo było bezsilne. Tymczasem 2 października br. zamknięto 1600 tego typu punktów sprzedaży w tym 5 w powiecie mińskim

Kop nie-śmiertelny

Powiat dopalaczy / Kop nie-śmiertelny

Mimo niewiadomego składu dopalaczy i nigdy nie prowadzonych badań znaleźli się amatorzy chwilowego ogłupienia, a razem z nimi chętni do zarobienia na tym sporej gotówki. Od 2008 roku tzw. smart shopy wyrastały jak grzyby po deszczu, a od 2010 roku ich liczba zwiększyła się dwukrotnie. W Mińsku Mazowieckim powstały trzy, a w Sulejówku – dwa. Czwarty miński punkt sprzedaży powstawał na ulicy Sosnkowskiego blisko  Mechanika, ale rodzice uczniów szybko zareagowali i przyszłemu sprzedawcy wypowiedziano umowę.
Dopalacze, czyli substancje i mieszanki psychoaktywne, nie znajdują się na liście produktów zakazanych przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. A wszystko przez lukę prawną i sprytnie wymyślony napis „Nie do spożycia”. Służbom porządkowym pozostały wyłącznie kontrole. We wrześniu na Mazowszu inspekcje farmaceutyczne, handlowe i sanitarno-epidemiologiczne, nadzór budowlany, straż pożarna oraz policja wykonały 321 kontroli, mających na celu sprawdzenie m.in. legalności sprzedawanych towarów czy zgodności dokumentów. Nieprawidłowości stwierdzono w co drugim sklepie. Były to głównie nieprawidłowe oznakowania kosmetyków lub brak widocznych cen bądź informacji o składzie i działaniach ubocznych. Właścicielom lokali wlepiono łącznie 24 mandaty na kwotę prawie 5,5 tys. złotych, wykryto 73 naruszenia przepisów przeciwpożarowych i wszczęto 8 postępowań administracyjnych dotyczących zaprzestania wprowadzania towarów do obrotu.
Mińszczanie do punktów sprzedaży dopalaczy mieli mieszane uczucia. Jedni twierdzili, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować tak jak kiedyś papierosów i alkoholu. Drudzy, że biznes to biznes, a kto nie chce ten niech nie kupuje. Inni zaś byli oburzeni ułatwianiem młodzieży dostępu do substancji psychoaktywnych.
Radni podnieśli tę kwestię do poziomu sesyjnych interpelacji, ale Jadwiga Frelak z MKRPA nie miała dla nich dobrych informacji. Wręcz złe, bo z urzędu nic nie można zrobić. No może poza jakąś demonstracją pod dopalaczowym sklepem.
A jednak zwiększająca się liczba zgonów zmusiła rząd do działania. Główny inspektor sanitarny ogłosił rozporządzenie o zamknięciu wszystkich punktów sprzedaży dopalaczy. Akcję przeprowadzono w sobotę 2 października. Punktualnie o 15.00 mińscy funkcjonariusze policji wraz z inspektorami z sanepidu weszli jednocześnie do wszystkich  znajdujących się w powiecie sklepów z dopalaczami i oficjalnie je zamknęli. Jak twierdzi rzecznik prasowy KPP w Mińsku Mazowieckim Rafał Jarocki – obyło się bez niemiłych incydentów i pretensji ze strony właścicieli. Teraz plomby na sklepowych drzwiach sprawdza straż miejska, aby mimo zakazu przypadkiem nie otworzono punktu.
Trwają badania nad składem dopalaczy, a rząd przygotowuje specjalne ustawy zakazujące ich sprzedaży. Ale wielu uważa to za koniec tylko oficjalnej walki. Zamknięcie sklepów, także tych internetowych, nie spowoduje zniknięcia problemu. Substancje psychoaktywne zejdą do podziemia tak jak i narkotyki. Jak słusznie zauważa na mińskim forum awiomarinka – kto będzie chciał, łatwo do nich dotrze. Pozostanie więc jedynie walka z nielegalnymi handlarzami, a także akcje społeczne mające na celu budzenie świadomości o szkodliwości dopalaczy.

Numer: 2010 41   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *