Pełne wigoru patriotyczne piosenki o pracy ludzkiej i o chlebie, barwne stroje i pachnące wianki, tańce i korowody z przytupem oraz swój pomysł na młodość wnieśli w naszą mińską pamięć uczestnicy niedawnego VI Festiwalu Chleba, dzieła fundacji Mivena
Eliksir radości
Przesłaniem przyśpiewek, swawolnych piosenek czy dostojnych pieśni konkursu estradowego „Od ziarenka do bochenka” zawsze była radość życia, umiłowanie trudu codziennej pracy oraz zaproszenie do wspólnej zabawy. Już na wstępie Zamienianki żywiołowo śpiewały: – Gdzie słoneczko wschodzi, tam się robi koło. Dziś festiwal chleba, musi być wesoło. Dziękujemy wszystkim, którzy tu przybyli. Ażebyście folklor, jak my polubili. Zakochanych w ludowej muzyce przybywało na Starym Rynku z minuty na minutę. Najczęściej byli to ludzie starsi, którzy słuchając swoich występujących na scenie rówieśników, zachwycali się ich chęcią życia i ogrzewali ich młodością. A było na co popatrzeć!
Urzekły wszystkich Seniorynki. Swymi kolorowymi chustami i wpiętymi we włosy gronami jarzębin wniosły świeżość, uśmiech i pogodę ducha. Stan ten został na dodatek spotęgowany pełnymi werwy piosenkami i mocnymi akcentami akordeonu oraz bębna wspomagającej je kapeli. Pasiaste kiecki i różane hafty koszul u Wilkowianek, białe fartuszki Skoszynianek, tęczowe stroje zespołu Wspomnienie i białe czepce pań z Kurpiowszczyzny uwalniały tylko całą gamę zmysłów. Brzęczały bursztynowe korale i furkotały krochmalone spódnice pań z zespołu Kurpie od Myszyńca, z którymi tańczył sam redaktor naczelny. O tym, że życie jest piękne, a piosenka odejmie starość śpiewały Posiadalanki, Sielanki, Szwarszowianki i Podciernianki.
W powietrzu unosił się zapach chleba, a regionalne stoły kusiły swojską i oryginalnie prezentowaną żywnością. Do tego jadła gnały osy oraz smakosze. – Życie na wsi to marzenie, to istny raj, samo się sieje i samo się dzieje – przekonywały miastowych Iwowianki. W patriotycznych wystąpieniach Henryka Kuleszy z Lelisa, Witosłowianek, Laskowianek, Etno-mińszczan, Zorzy, ZM Razem dał się jednak słyszeć ogromny szacunek do pracy, do ziemi i do ojczystego chleba. Wrzosowianie, Gołyminianie przypomnieli widzom, jak to dawniej chleb się piekło, a izby pachniały chlebową dzieżą. Przepięknym śpiewem Dominika z Chmielowianek (jedna z niewielu młodych) zapewniała, że nowy chlebuś głód zaspokoi.
Nieśli więc wszyscy w darze własnoręcznie wypieczone bochny chleba i składali je na ręce organizatora festiwalu Zbigniewa Piątkowskiego. Życzenia, by tego chleba nikomu nie zabrakło, oraz prawdziwe oznaki przyjaźni rozdawano niczym świeże pajdy. Przepyszne chleby, pomysłowe czepce i serdaczki, pewnie w niejeden wieczór haftowane koszule i dziergane chusty oraz własne kompozycje muzyczne i literackie ułożyły się barwny i sekretny pomysł na wieczną młodość. Rad, by dziękować Bogu i nie narzekać, by śpiewać, bo z piosenką na ustach urodę się ma, słuchał chciwie pewnie niejeden młody. Zatem za radą Wróblanek „Bawiemy się tu dziś” chwytano szczęśliwe chwile i hulano do późnego wieczora.
Numer: 2010 39 Autor: Teresa Romaszuk
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ