Dębskie dożynki Wrzosowian

Samorządy i organizacje pozarządowe nie zawsze idą w jednej, społecznej parze. Gmina Dębe Wielkie należy do unikatowej mniejszości. Tutaj stowarzyszeniom się pomaga, a nawet organizuje wspólne imprezy. Podczas dębskich dożynek na zaproszenie Wrzosowian przyjechali do Dębego Wielkiego z pieśniami, tańcem i miodem Kurpie od Myszyńca

Plony z Kurpiami

Dębskie dożynki Wrzosowian / Plony z Kurpiami

W tym roku wójt Hanna Wodnicka ogłosiła otwarty konkurs na organizację święta plonów, który wygrali Wrzosowianie – stowarzyszenie znane z dynamicznego integrowania nie tylko trójkąta wsi Chrośla-Ruda-Bykowizna. Jak zwykle nie obyło się bez pomocy strażackich ochotników z Dębego, którzy zabezpieczali nie tylko porządek. Nie doszło wprawdzie do ratowania sceny, jak to było podczas poprzedniej imprezy, ale przygotowanie rozmiękłego po ulewach placu za kościołem to też wyczyn.
Na szczęście pogoda w niedzielę 5 września była nadspodziewanie korzystna, wręcz wymarzona, a ciemne cumulusy tylko straszyły licznych gości i artystów. Na prowadzącego organizatorzy upatrzyli sobie KONIA, faceta tyle zwariowanego, co elokwentnego. Dzięki niemu każdy zapowiadany punkt programu ściągał publiczność pod scenę. Nie było to łatwe, bo na placu – prócz łakoci dla podniebienia – wabiły dmuchane zjeżdżalnie, karuzele i pełne gadżetów stoiska sponsorów.
Pierwszym scenicznym wabikiem były wieńce, które tuż po przyjściu z dożynkowej mszy oceniało jury z wójt Wodnicką, przewodniczącymi Wieczorkiem i Rudasiem, proboszczami z Dębego Wielkiego i Choszczówki Stojeckiej oraz z piszącym te słowa, który - na życzenie organizatorów - pojawił się na dożynkach w kontuszu. Wieńców było tylko cztery, ale uzupełniało je 10 żniwnych koszy i bukietów, które – jak się okazało – też podlegały ocenie. Jednak zwyciężył Chrystus z Gorzanki (300 zł) przed zdobnymi Madonnami z Chroślo-Rudy i Choszczówki (po 200 zł) oraz dziełem dębian z ul. Kościelnej (100 zł). Dodatkowo wójt Wodnicka nagradziła Teresę Nejman dyplomem za krzewienie lokalnej tradycji, który zapewne się jej przyda w walce o nagrodę marszałka Mazowsza.
Wieńce to trud tygodni, a piękne zagrody są dziełem lat. W tegorocznej edycji najwyżej oceniono obejście Heleny Ostrowskiej z Choszczówki Stojeckiej, Zofii Ruty z Rudy i Henryka Górasa – też rudzianina.
Ale scena już niecierpliwiła się z braku artystów. Na pierwszy ogień poszli ludowi Wrzosowianie z piosenkami i kabaretem. Krótki czas na zmianę strojów i rekwizytów wypełniała – tym razem na folkowo – Ala Bąk. Powszechne zaciekawienie wzbudził jednak zespół z Myszyńca, a szczególnie piękne stroje Kurpianek.
– Już miałam iść do domu, ale muszę zobaczyć wasz koncert – mówiła dębska seniorka Stanisława Tomasiewicz, oklaskując puszczańskie piosnki i tańce wraz z innymi gośćmi dożynek. W czasie występu szefowa Kurpi od Myszyńca – Zofia Charamut wręczyła wójt Wodnickiej słój oryginalnego miodu, a zapowiadający i tańczący w zespole Zbigniew Piątkowski – bukiet kwiatów i ziół z myszynieckich pól i łąk. A do walca i oberka Kurpianki zaprosiły dwóch przewodniczących – Andrzeja Wieczorka i Krzysztofa Grabosia. Jednak polka trzęsionka i powolniak okazały się dla nich zbyt trudne na okablowanej i trzęsącej się estradzie.
Ze sporym opóźnieniem animatorzy kultury zaczęli bawić dzieci, więc wszyscy skracali swe występy. Tłum przed sceną coraz bardziej rzednął, by powrócić pod koniec występu kabaretu Bajeczka, który też próbował grać w swojskim stylu. Ułożona pod sceną podłoga zagęściła się dopiero pod wieczór, gdy do tańca zagrał Efekt.
Pierwsza niedziela września w Dębem Wielkim to jednak nie tylko dożynki, a także akcja charytatywna Wrzosowian na rzecz powodzian. Zbierali wszystko – od przedmiotów codziennego użytku po pieniądze. Dochód z festynu – jeśli wystarczy gminnych 15 tysięcy na koszty organizacyjne – też przeznaczą dla poszkodowanych przez żywioł.

Numer: 2010 37   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *