Mrozy ludowe

– Wsi spokojna, wsi wesoła, który głos twej chwale zdoła – pisał mistrz Kochanowski. Ale moda na wieś to nie tylko renesans naszej kultury, to także Młoda Polska, która po stu latach rozkwitła na nowo. Czym dzisiaj jest sztuka ludowa, w jakich aspektach naszej codzienności się z nią spotykamy i w jakich formach się ona przejawia? Na te pytania starali się odpowiedzieć organizatorzy i uczestnicy pierwszego w Mrozach festiwalu sztuki ludowej

Próba sielskości

Mrozy ludowe / Próba sielskości

Sztuka ludowa odzwierciedla bogactwo tradycji narodu polskiego oraz talenty drzemiące z daleka od szumu wielkich miast. Swoją unikalnością, bogactwem form oraz niezwykłym pięknem rękodzieło ludowe sprawia, że każde wnętrze staje się bliższe sercu. Może być ona również cennym i oryginalnym darem dla tych, którzy są dla nas ważni. Nigdy bowiem nikt na świecie nie otrzyma identycznego przedmiotu.
W praktyce tezę tę weryfikowało ponad dwudziestu wystawców, prezentujących rękodzieło artystyczne i wyroby regionalne z terenu Mazowsza i Podlasia. Nie zabrakło kuchni regionalnej – sójek, ciast i nalewek gospodyń z Cegłowa, serów Honoraty Cieślak z Rososzy czy przetworów domowych z ekologicznego gospodarstwa państwa Baranek z Jeruzala. Słowem, każdy miłośnik chłopskiego jadła mógł się poczuć uraczony. Rękodzieło regionalne reprezentowały, m.in.: hafty, robótki ręczne Danuty Pogody oraz ceramika Stanisława Zwolińskiego z Mrozów, biżuteria własnej roboty Teresy Zbojno z Domanic, jak również serwetki, koronki, malowidła, bibeloty oraz rzeźby, a wszystko w radosnych, ludowych kolorach.
Swojskie melodie dochodziły w międzyczasie również ze sceny, na której w roli ludowego wodzireja wystąpił tradycyjnie Michał Gołębiowski, mając tym razem u boku Magdalenę Erhardt.
A już od wczesnych godzin popołudniowych prezentowały się na niej – klub seniora z Mrozów, Kapela Ptasińskich z Wielgolasu, Kasianiecka i Razem z Kałuszyna, Mieczysław Borkowski ze Zbuczyna, kapela Małego Stasia z Mińska, młodzi Wiśniewiacy, Wieśki i Cześki ze Skórca i Chodowiacy z Siedlec. Wszystko w biesiadnym stylu, z przyśpiewkami i przytupem. Nawet Weterani Big-Beatu zaprezentowali się od swojej, jak się okazało, dość obszernej, swojskiej strony.
Na deser wystąpił kabaret Smile, wielokrotny laureat słynnej krakowskiej PaKi, który – choć nie ludowy – trafnym i ciętym dowcipem celował w absurdy naszej codzienności. Oberwało się, jak zwykle, piłkarzom. Nie obyło się bez scenek rodzajowych z zawiłych relacji damsko-męskich. Po kabarecie krótki występ, jak się okazało, również swobodnie odnajdującej się w nieco bardziej folkowych piosenkach, Kingi Szaniawskiej.
Gwoździem wieczoru był jednak występ Wojciecha Gąssowskiego. Autor przebojów o dawnych prywatkach i zielonych wzgórzach nad Soliną swoim miękkim, ale rock’n’rollowym brzmieniem, rozgrzał zziębniętą już nieco publiczność. Nie marźli tylko goście wójta Jaszczuka – głównie radni i sołtysi – którym kulinarnie dogadzał niezastąpiony Tadeusz Głuszczak, który w ostatnich latach coraz częściej dłuto zamienia na patelnię.
Sztuka ludowa okazała się silnym magnesem dla publiczności, dzięki czemu, przez cały czas trwania festynu i mimo niesprzyjającej momentami pogody, frekwencja na festynie utrzymywała się na stałym, przyzwoitym poziomie. Jedyne, co nie szło, to zimne, niskoprocentowe trunki. Okazało się, że mimo wielu tego typu imprez, tematyka ta nadal znajduje swoich sympatyków i jest na nią zapotrzebowanie, również w Mrozach.
Dodać tylko należy, że mroziańskie próby ludowości dopełniły się dzięki dotacji marszałka Mazowsza dla siedleckiej LGD, do której oprócz Mrozów należą Cegłów, Kałuszyn i Latowicz.

Numer: 2010 36   Autor: (mg - jzp)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *