Dożynki w  Stanisławowie

Wypełniony po brzegi 12-godzinny program potrójnych dożynek w Stanisławowie to specyficzny kogel-mogel. Znalazły się w nim zarówno składniki tradycyjne (potrawy i wieńce), sportowe (biegi i konkurs siłowy) oraz artystyczne – koncert Kasi Wilk, która mocniej strzelała w serca niż fajerwerki w niebo. Ale to wszystko nic w porównaniu z liczbą rozdanych prezentów...

Strzały fantów

Dożynki w  Stanisławowie / Strzały fantów

Dołączony do gminno-parafialnego święta plonów powiat miał tylko do zaproponowania finał konkursu pięknych zagród, który już corocznie organizują doradcy rolniczy, dokładając do dożynek niewielki procent kosztów ich organizacji. Reszta spoczywa na barkach gminy, która tradycyjnie zaproponowała kilkanaście konkursów. Mimo powiatowej rangi dożynek, wieńce pochodziły tylko z gminy lub ościennych parafii. Tym razem 800 zł wygrała szkoła z Ładzynia (Matką Boską Fatimską) przed Stanisławowem i Górzanką. Po 200 zł pocieszenia otrzymała Kolonia Stanisławów z Wólką Czerwińską i Goździówką.
Tuż za żeńcami pojawili się na scenie biegacze, a wśród nich Sławomir Ptak z Cegłowa i z ekspresem do kawy za zwycięstwo. Za nim Marcin Witowski z Mińska Mazowieckiego z wiertarką oraz Zbigniew Lamparski z radiomagnetofonem. Namiot otrzymał najszybszy biegacz gminny – Krzysztof Michalak z Rządzy, frytkownicę – Iwona Rek, a senior Andrzej Madziar – zestaw do pucowania auta.
Aż 10 wytwórców przystąpiło do konkursu na oryginalną potrawę regionalną, a wygrała nalewka miodowa z kurczakiem na... zielono, za co jej autorka otrzymała stół z dwiema ławkami. Drugi chłodnik był wart zestawu sztućców, kurczak na miodzie – kołdry, a kotlety z fasoli – frytkownicy. Były również świnki stanisławowskie, pierogi szlacheckie, rogale jabłkowe i wciąż popularna grochówka. Serwowali ją gratis strażacy z Pustelnika, którzy mają w swoich szeregach kuchennego mistrza właśnie od grochówki. Otrzymali w nagrodę czajnik, a pozostali ręczniki, pościel i kuferki podróżne.
Także Pustelnik wygrał konkurs na najsilniejszą wieś w gminie, inkasując – podobnie jak drugi Stanisławów – zgrzewkę piwa. Ładzyń musiał się zadowolić soczkami, które w towarzystwie browaru też nieźle smakują.
Nie byłoby dożynek w Stanisławowie bez wyboru najdalszego i najstarszego gościa. Okazało się, że walizkę wygrał Jan Araszkiewicz z… Brukseli, a koc – Czesław Sowa, 93-latek z Wólki Pieczącej.
Oczywiście, wszystkie fanty to efekt hojności stanisławowskich sponsorów, wśród których był m.in. Jan Budek, GS-SCh, Medica, Melbud, Apro, Mini-Max, Konrad Zdanowicz, DarekBus oraz miejscowi fryzjerzy, stacje obsługi i piekarnie.
Najciekawszym przedwieczornym fantem był zaś występ kabaretu z przesłaniem szydzenia z głupoty popkultury. Tytułowe parcie na szkło pokazywane przez aktorów „Rancza” (Pręgowski – Kalus) oraz Ewy Kuryło to intelektualna demaskacja pseudoautorytetów moralności i estetyki telewizyjnej. Cóż, wysiłki aktorów obejrzała tylko garstka widzów, bo reszta korzystała z cienia piwnych parasoli. Gdyby scenę przybliżyć o 20-30 metrów, widownia dorównałaby kunsztowi artystów.
Tak więc w Stanisławowie nie wygrała ani tradycja (nie było żadnych zespołów folklorystycznych), ani też wysoka kultura, a konkursy i piwo. Nie wygrała też zapraszająca do przejażdżki bryczka, która dla uczciwych piwoszy mogła być ofertą nie do odrzucenia, bo po opuszczeniu parasolowego baru piekło niemiłosiernie. Tymczasem nawet goście wójta Witczaka wracali z vipowskiego obiadu na piechotę. Przecież zbliżają się wybory, a w bryczce byliby bardziej widoczni...

Numer: 2010 35   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *