Mińsk Mazowiecki rekreacyjny

Zapalone do malowania pięciolatki wiedzą, nawet bardzo dobrze, że kredki i flamastry służą do malowania wyłącznie po kartkach do tego przeznaczonych. Już od najmłodszych lat upomina się dzieci, że za tworzenie obrazów bezpośrednio na ścianie mogą być ukarane. Niektórzy mają jednak słabą pamięć i uważają, że mogą swoje poglądy ogłosić całemu światu pisząc głupoty w miejscach publicznych

Parkowe chamstwo

Mińsk Mazowiecki rekreacyjny / Parkowe chamstwo

Całkiem niedawno pisaliśmy o niedociągnięciach organizacyjnych MDK i braku placu zabaw w miejskim parku. Jednak trzeba poruszyć jeszcze jeden problem, którym jest zaśmiecanie go przez samych mieszkańców. Mimo wielu kampanii ochrony środowiska, to zjawisko nie maleje, a w dużym stopniu wzrasta. W parku, który teoretycznie powinien służyć do spędzania czasu na świeżym powietrzu i w miłym otoczeniu, można znaleźć butelki po piwie pochodzące z wieczornych libacji nad Srebrną. Faktem jest również to, że w żaden sposób nie można wejść na teren parku wieczorem, bo niewykluczone, że z ciemności wyleci wprost na nas np. kamień czy własnie pusta butelka.
Wbrew pozorom ławki służą do siedzenia, a nie do wycierania butów czy uprawiania miłości. Jak widać nie wszyscy to wiedzą, bo na krótki odpoczynek pozwalają sobie tylko odważni, ubrani na czarno. Nie ma się co dziwić, kto chciałby mieć odciśnięty napis „KC Kasia” na białych spodniach. Wszystko da się rozumieć, nawet burzę hormonów podczas dorastania, złość na kolegów, którym trzeba równo nawsadzać w możliwie najlepiej widocznym miejscu i wiele innych pomysłów, które niestety przychodzą młodzieży do głowy. A jednak trudno pojąć nastolatków, którzy przechodząc obok tych nieszczęsnych ławek mówiąc: „Ale syf, dlaczego nikt tego nie sprzątnie!” A zaraz bez żadnych skrupułów siadają na oparciu, stawiają buty w miejscu przeznaczonym do siedzenia i obok przyklejają wyżutą do granic możliwości gumę...
Wielu młodych tworząc przestrzenne literki na ścianach, huśtawkach, nie wspominając już o tych ławkach myśli, że to graffiti. Nie łudźmy się, to nie ma nic z tym wspólnego. Prawdziwy grafficiarz maluje, bo ma w tym jakiś cel i przede wszystkim pozwolenie od właściciela obiektu. Już dawno graffiti przestało być znakiem rozpoznawczym buntowników, a te uliczne ozdoby zalicza się już do swego rodzaju sztuki.
Tylko odwagi pogratulować matce, która wychodzi na spacer do parku siada na ławce i pozwala dziecku bawić się na tym śmietnisku. Bo tak trudno trafić do kosza opakowaniem po papierosach, batonie czy czymkolwiek innym. Pomijając już pomazane ławki, są też pozornie czyste, ale połamane lub bez oparcia, co niestety zniechęca do oddychania świeżym powietrzem. Jednak biorąc pod uwagę zapach Srebrnej, która już dawno przestała pachnieć wodą, można tylko pomarzyć o jakiejkolwiek świeżości.
– W wodzie można znaleźć nawet znak drogowy, całe torby śmieci, na ścieżkach można się przewrócić o połamane gałęzie drzew czy też wystające korzenie – mówi młoda mama spotkana w poniedziałkowe popołudnie w parku.
Apele, by mieszkańcy zwracali uwagę na wandali nie mają sensu. To chamstwo należy wyłapać i przykładnie ukarać. Najlepiej pracami porządkowymi na oczach przechodniów.

Numer: 2010 34   Autor: Daria Pacańska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *