Juniorzy przed sezonem

Młodzi piłkarze Mazovii’93 kontynuują grę w II Mazowieckiej Lidze Juniorów. Arkadiusz Sołowiej, który od trzech lat prowadzi zespół również miał niemały wkład w ten sukces

Mierzą w awans

Juniorzy przed sezonem / Mierzą w awans

- Co złożyło się na świetne wyniki, jakie osiąga drużyna?
- Przede wszystkim duża grupa chłopców uczestnicząca w treningach, którą tworzy dwudziestu piłkarzy. Ważnym czynnikiem jest systematyczność, motywująco działa na nich również rywalizacja do gry na poszczególnych pozycjach.
- Jak wspomina pan początki pracy z zespołem? Było łatwo wychować chłopców i zorganizować harmonijną współpracę?
- Zawodników tworzących trzon drużyny znałem z GM-2, gdzie pracowałem przez rok, więc miałem z nimi dobry kontakt. Jednak najważniejszym, cementującym więzi czynnikiem była rozmowa. Poświęciłem bardzo dużo czasu na tematy nie tylko stricte szkoleniowe, ale również sprawy związane z dojrzewaniem chłopców, ich własnymi problemami. Wielokrotnie powtarzałem, ze wspólnie odnosimy sukcesy, ale i razem ponosimy porażki. Mieliśmy spotkania wigilijne, wielkanocne oraz obozy treningowe, co też nas integrowało. Owszem, zdarzały się sytuacje kryzysowe, w których musiałem w pewien sposób potrząsnąć zawodnikami, ale chłopcy zrozumieli, że wszystko robi się dla nich i dla dobra zespołu i docenili to. Przed rozpoczęciem obecnego sezonu zespół wzmocniło trzech zawodników z „Tęczy Stanisławów” i jeden z Jabłonnej Lackiej. Uważam, że może być to początek dobrej współpracy pomiędzy klubami w naszym rejonie, zapewne z korzyścią dla wszystkich stron.
- Jak określiłby pan swoje metody treningowe?
- Jeśli chodzi o sprawy szkoleniowe preferuję autorytaryzm. Ja planuję treningi i odpowiadam za wyniki, a piłkarze akceptują to widząc, że są efekty. W sprawach taktycznych podobnie, ale jeśli piłkarz mówi, że chce grać na określonej pozycji, biorę to pod uwagę. Nie ma sensu ustawiać go tam, gdzie nie lubi grać.
- Największe atuty pańskiego zespołu?
- Na pewno umiejętności techniczne, ponadto wyrównana, szeroka kadra, dzięki czemu nie ma problemów z uzupełnieniem składu oraz stosowaniem różnych wariantów gry w zależności od przeciwnika, z którym gramy. Ważną cechą jest ogromna ambicja. Nigdy się nie poddają i za wszelką cenę chcą zawsze zwyciężać.
- Ciekawostką jest, że jako asystent szkoleniowca „Pogoni Siedlce” Józefa Topczewskiego trenował pan Artura Boruca.
- Miałem przyjemność z nim pracować, gdy kończył liczącą wtedy osiem klas szkołę podstawową. W „Pogoni” zajmowałem się przygotowaniem motorycznym, a w szkole miałem z nim zajęcia z wychowania fizycznego. Pracowałem nad rozwojem Artura i wspominam go jako naprawdę porządnego chłopaka i ambitnego sportowca.
- Wyróżniłby pan jakichś piłkarzy?
- Jesteśmy jednym, wyrównanym zespołem, a świetne wyniki to w równym stopniu zasługa każdego z piłkarzy.
- Których rywali uważa pan za najtrudniejszych w nowym sezonie?
- Z pewnością mocny i ograny zespół to „Makowianka”, spadkowicz z pierwszej ligi. Groźny będzie „Huragan” z „Mszczonowianką”. Pozostali to beniaminkowie lig okręgowych, czyli drużyny nieobliczalne i bardzo ambitne.
- Na jaki wynik będzie stać pana zespół?
- Optymistyczna wersja to zajęcie pierwszego miejsca gwarantującego awans do nowej, jednej po reorganizacji ligi mazowieckiej. Optymalnym celem będzie zajęcie miejsca w pierwszej szóstce, które dałoby szansę gry w barażach. Reasumując, walczymy o awans.
- Chciałby pan coś przekazać od siebie na łamach naszego tygodnika?
- Pragnę podziękować w imieniu swoim i chłopców panu prezesowi Robertowi Smudze, który otoczył opieką drużynę. Dzięki niemu mamy dobry sprzęt do treningu oraz przyjazną atmosferę. Ale w miarę wzrostu poziomu sportowego rosną również potrzeby organizacyjne, co skutkuje większymi obciążeniami finansowymi. Czekają nas dalsze wyjazdy i mecze z lepszymi drużynami. Ważne jest, by chłopcy czuli się pewnie i dobrze wyglądali na tle innych. Każdy rodzaj pomocy byłby mile widziany i doceniony, a na loga nowych sponsorów czekają miejsca na strojach chłopców, którzy reprezentują nasze miasto na całym Mazowszu. Chcę też podziękować pani dyrektor Zespołu Szkół nr 1 Małgorzacie Beczek za udostępnienie sali treningowej i naszemu kierownikowi Zdzisławowi Sękowi, który poświęca swój czas, wpierając nas w sprawach organizacyjnych. Nieoceniona jest rola Stefana Bielawskiego, który jest odpowiedzialny za wszystkie sprawy techniczne. A swojej żonie chcę podziękować za wyrozumiałość i akceptację mojego hobby. Chciałbym ponadto życzyć sobie jak najwięcej wytrwałości i cierpliwości, a chłopcom samozaparcia, sukcesów i nieustannego dążenia do coraz wyższych celów.

Numer: 2010 33   Autor: Rozmawiała Iwona Padzik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *