Mińsk Mazowiecki amerykański

Zorganizowali się przed trzema laty, by rozwijać współpracę z amerykańskim miastem Lacey. Stąd nazwa stowarzyszenia MiLa, która w drugim znaczeniu może sugerować o bliskości dwóch miejskich sióstr. Początek lipca to szczególny czas dla fanów Ameryki, bo znaczony dniem niepodległości USA i podsumowaniem kolejnego etapu akcji szkół bez granic

Nie za friko – Ameryko

Mińsk Mazowiecki amerykański / Nie za friko – Ameryko

To nie pierwszy kontakt polsko-amerykańskich przyjaciół. We wrześniu 2008 roku przebywała w Lacey pierwsza oficjalna delegacja z Mińska, w kwietniu 2009 roku gościliśmy nad Srebrną orkiestrę dętą, a później nad Pacyfik wyjechała na miesiąc pierwsza tura uczniów, by spróbować Ameryki na żywo. Podobało się, więc polecieli kolejni, tym razem ósemka – pięcioro z Macierzanki, dwoje z Budowlanki i jeden z Mechanika. Opowiadali o swych przeżyciach w starostwie, gdzie MiLa zorganizowała konferencję dla mińskich mediów. Dzień wcześniej wszyscy bawili się w muzeum u Leszka Celeja, które przypominało amerykański konsulat lub biuro podróży.
Gościem specjalnym był Steve Dobosz, mieszkaniec Lacey o polskich korzeniach. Dzięki wizycie w Mińsku Mazowieckim odnalazł swoją rodzinę, ale poznał też walory naszych szkół. Dziwił się, jak można uzyskać tak dobre wyniki przy tak skąpej bazie dydaktycznej. Niestety, pan Dobosz nie zna języka swoich dziadów, więc wszystko tłumaczyła Agnieszka Celej.
Na językową pomoc nie mogli liczyć mińszczanie goszczący u amerykańskich rodzin. Dlatego stowarzyszenie wybiera tylko młodzież sprawdzoną językowo. Nie każdy jednak jest w stanie wyłożyć 4 tysiące na przelot, więc MiLa chce uaktywnić szkoły i sponsorów. Niestety, szkoły nie mogą, a darczyńcy chcieliby mieć wpływ na wybór stypendysty.
- Sponsor nie może wskazywać ucznia, ale zapraszamy go do komisji rekrutacyjnej – rozwiał wątpliwości Dariusz Mól.
Stowarzyszenie nie ma też pomysłu, jak we współpracę wciągnąć lokalny biznes – zarówno polski jak i amerykański. Na razie wystarcza  wymiana maksymalnie 12 osób. Z tym, że Polacy byli w Lacey już dwa razy, a mińskie rodziny nie kwapią się z goszczeniem Amerykanów.
O niuansach pobytu w Stanach mówili głównie opiekunowie – Katarzyna Łaziuk i Zbigniew Daśko. Wszędzie trafiali na ślady polskości, chodząc na urodziny do znajomych, do teatru, a nawet symfonii. Anglista Daśko zachwycał się amerykańską kuchnią i... podatkami. Rzeczywiście w stanie Waszyngton nie ma podatku dochodowego, a VAT sięga tylko 8,5 %. Żyć nie umierać, choć i tam kryzys daje się we znaki, bo mniejszy popyt niszczy budżet stanowy, a co za tym idzie dotacje na oświatę i kulturę.
Uczniowie przygotowali niespodzianki. Katarzyna Perzanowska – grę poznawczą, natomiast Anna Koperska i Adrian Kamela – pokaz systemu oświaty i funkcjonowania szkół. Okazało się, że ich rówieśnicy z Lacey wybierają sobie sześć przedmiotów na rok, klasy liczą maksymalnie 25 uczniów, a na każdej drugiej lekcji wszyscy się modlą - z prawą ręką na sercu - o pomyślność Ameryki. I to wystarczy zamiast katechezy, która wciąż gwałci polską szkołę.

Numer: 2010 29   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *