Powiat nie tylko sesyjny

W powiecie nie widać jeszcze wyborczych podchodów i przymiarek do władzy. Może to wskutek letargu wynikającego z trzech wielkich wydarzeń – katastrofy pod Smoleńskiem, powodzi i wyborów prezydenckich – a może z przedwakacyjnego lenistwa radnych, którzy bałwochwalczo wszystko przyjmują i na wszystko się zgadzają

Letarg mniemany

Powiat nie tylko sesyjny / Letarg mniemany

Starosta Tarczyński omawiając międzysesyjne decyzje zarządu wiedział na pewno, że nowymi-starymi dyrektorami w ZS-1 i CKP zostali Małgorzata Beczek i Wiesław Rogala. Wiedział również, że powiatu powódź nie dotyczyła, ale zwrócił uwagę na zakłócone stosunki wodne przez brak konserwacji rowów i drenów. Stąd miejscowe podtopienia, na które narzekają mieszkańcy niżej położonych terenów, a strażacy mają wiele niepotrzebnych interwencji.
Zdaniem zarządu powiat jak najszybciej powinien przejąć ośrodek szkolenia maszynistów, który należy przyłączyć do Centrum Kształcenia Praktycznego, a uwolnione pomieszczenia przeznaczyć na potrzeby filii Politechniki Warszawskiej, która rusza w Mińsku Mazowieckim od października 2011 roku. Następnego dnia po sesji nastąpiło podpisanie umowy przez władze miasta i powiatu, które winny przygotować uczelnianą infrastrukturę.
Starosta nie mógł jednak wiedzieć, że miński PKS nie ma już szans na komunalizację. Właśnie 24 czerwca kupił go (wraz z Ostrołęką, Mławą, Ciechanowem i Przasnyszem) izraelski gigant komunikacyjny – spółka Mobilis. Wszyscy są na razie zadowoleni, bo załodze zostało 15 procent akcji, a Żydzi wpompują w upadające przedsiębiorstwa nawet sto milionów złotych.
Prezes Kowalczyk podkreśla, że nie będzie zwolnień, a co najwyżej kasacje nieekonomicznych linii. A może nowe połączenia z atrakcyjnymi turystycznie i wypoczynkowo miejscami chociażby w Polsce. Mając rozrzucony po kraju tabor firmy, łatwiej zahamować puste kursy.
Jak niedawno pisaliśmy, powiatu mińskiego nie ma w folderach turystycznych Urzędu Marszałkowskiego. Może ten ostracyzm ustąpi, gdy urzędnicy marszałka Struzika dostrzegą program ochrony dziedzictwa kulturowego, a konkretnie zabytków Ziemi Mińskiej. Ten głównie statystyczny przewodnik skrytykował od razu Leszek Celej, zauważając tylko definicje i liczby, a nie konkretne terminy i kwoty reparacji narodowych dóbr. No cóż, nie ma sanacji bez pieniędzy, a tych na ochronę zabytków powiat nie ma i zapewne miał nie będzie.
- Moglibyśmy wpisać kwoty potrzebne do renowacji zabytków, ale to byłaby fikcja – tłumaczył starosta Tarczyński finansową mizerię powiatu na kulturę materialną. Twierdził także, że w powiecie są nadal białe plamy, bo gminy nie mają obowiązku ewidencjonowania zabytków. Praktycznie jest tak, że wiedzą, co mają, ale tylko dla siebie.
Co więc robić? Zdobywać pieniądze od ministra kultury i gdzie się tylko da. Tylko kto to zrobi, gdy nikomu na narodowym bogactwie nie zależy. Najlepiej sprzedać i po kłopocie, a później konstatować, że nikt tego cuda nie może nawet zobaczyć.
Lenistwo radnych dotknęło także interpelacje. Wyszło na to, że powiat nie będzie wspierał budowy zbiorników retencyjnych, nie jest prawdą, że nikt nie odpowiada na pisma Zatorskich w sprawie nielegalnego wydobywania kruszyw, a pośredniak zostanie w budynku PKS tak długo, jak to będzie możliwe.
Niepocieszony był przewodniczący Zbrzezny, bo nikogo nie posadził na krześle dla dyskutujących gości, a radni cieszyli się z osiągnięć sanepidu i szpitala. Czy mieli rację – o tym już wkrótce, bo do końca kadencji zostały tylko dwie sesje rady powiatu.

Numer: 2010 28   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *