Piłkarskie życiorysy

Ponad siedemnaście sezonów gry na równym, wysokim poziomie. Za kilka miesięcy skończy trzydzieści jeden lat i z powodzeniem mógłby grać w Mazovii jeszcze przynajmniej pięć. Jednak w przyszłym sezonie mińszczanie będą musieli radzić sobie bez defensora Roberta Chlebickiego, który postanowił zakończyć piłkarską karierę

Chlebik - ostoja

Piłkarskie życiorysy / Chlebik - ostoja

- Jak zaczęła się twoja przygoda z futbolem?
- Jak większość młodych chłopców grałem w piłkę na osiedlu. Pewnego dnia mój kolega Darek Bartnicki przyprowadził mnie na trening juniorów do śp. trenera Jana Szuby. Grałem w jego zespole ponad trzy lata, a czasem Kazimierz Płochocki, który prowadził seniorów zabierał mnie na ich mecze.
- Pamiętasz swój debiut w tej drużynie?
- Tak, to był mecz z Hutnikiem Huta Czechy. Wszedłem na boisko już po dwudziestu minutach na prawą obronę i gram na tej pozycji do tej pory. To spotkanie uważam za pierwsze poważne w mojej karierze, wtedy też awansowaliśmy do ówczesnej IV ligi, czyli obecnej trzeciej.
- Grałeś kiedykolwiek w klubie poza Mińskiem?
-Nie, od początku gram w Mazovii. Mając 24 lata podobno były jakieś nieoficjalne zapytania o mnie, ale dowiedziałem się o nich dopiero po fakcie.
- Dlaczego zadecydowałeś zakończyć karierę?
- Główny powód to brak czasu na treningi, czyli podstawę piłkarskiego rzemiosła. Niedawno urodziła mi się córeczka i każdy rodzic wie, jaki to obowiązek. Uważam, że najlepszy moment, by skończyć piłkarską przygodę jest wtedy, gdy człowiek ma jeszcze siłę biegać.
- Co będziesz najmilej wspominał, czego będzie ci najbardziej brakowało?
- Na pewno znakomitej atmosfery w szatni i na treningach, a także oczywiście meczów. Nie rozstaję się jednak z Mazovią definitywnie, będę czasem przychodził na treningi, by trochę się poruszać i utrzymać formę.
- W swojej karierze pracowałeś z różnymi szkoleniowcami. Z którymi z nich współpraca przebiegała najlepiej i dlaczego?
- Wyróżniłbym tutaj trzech trenerów. Przede wszystkim Płochockiego, ponieważ dość szybko wprowadził mnie do swojego zespołu i dzięki niemu już jako 17-latek grałem w seniorach. Ponadto, miło będę wspominał współpracę z Markiem Czyżkowskim, u którego treningi były ciężkie, ale dawały nam najlepsze przygotowanie fizyczne i świetną grę. Nie mogę nie wspomnieć o trenerze Januszu Puchalskim, który ma ogromną wiedzę piłkarską oraz taktyczną. Co ciekawe, z każdym z tych trzech szkoleniowców awansowałem – z Płochockim i Puchalskim do czwartej ligi, a z Czyżkowskim do Mazowieckiej Ligi Seniorów.
- Kto w największym stopniu ukształtował cię piłkarsko?
- W pierwszych latach gry w juniorach z pewnością był to Jan Szuba. Później każdy kolejny szkoleniowiec przekazywał mi coś cennego, co pozwalało mi być jeszcze lepszym.
- Jesteś obrońcą, ale zdarzało ci się też strzelać bramki. Czy któraś z nich szczególnie zapadła ci w pamięć?
- To było spotkanie w czwartej lidze, bodajże w 1998 roku. Przegraliśmy wtedy 1:2. Zagrałem wówczas jako napastnik w duecie ze Sławkiem Rzyszkiewiczem. Skład zaczął się sypać, akurat nie było trenera. Byłem młody i szybki, a o tym, że zagram w ataku zadecydował Marek Krzyżanowski.
- Myślałeś, by w niedługim czasie związać się ponownie z piłką na przykład w roli trenera albo członka zarządu?
- Chętnie zostałbym w klubie, bo piłka nożna to moja pasja i jednak ciężko się od tego zupełnie oderwać.
- Chciałbyś coś komuś przekazać na łamach „Cs”?
- Pozdrawiam obecnych i byłych zawodników Mazovii oraz swoich wszystkich trenerów. Chciałbym również przekazać młodym zawodnikom MOSiRu, którzy są prowadzeni przez świetnych trenerów Stelmacha i Sołowieja oraz mają lepsze warunki do trenowania, by starali się to wykorzystać.

Numer: 2010 28   Autor: Rozmawiała Iwona Padzik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *