Mińsk Mazowiecki poetycki

W „Rozstajach” cały czas coś wybierałem (…) Wybierałem zazwyczaj sercem, a rozumem starałem się dowieść, że słusznie - tak rozpoczyna się nowy zbiór wierszy Zbigniewa Piątkowskiego. Tymi słowami również poeta otworzył wieczór swojej poezji w nastrojowy murach Muzeum Ziemi Mińskiej w ubiegły piątek, by tam nienasyconych gości nie tyle napoić poezją, co podzielić się z nimi wynikiem długiego okresu wyborów i poszukiwań

Mgły nie-nasyceń

Mińsk Mazowiecki poetycki / Mgły nie-nasyceń

Zbigniew Piątkowski wielu znany jest jedynie jako wytrawny dziennikarz, oddany swej pracy od 1990 roku. Pierwsze swoje kroki stawiał na szpaltach  „Dzwonu”, a później rozpostarł dziennikarskie skrzydła, otwierając tygodnik „Co słychać?”. Jednak miliony nakreślonych na stronach gazety słów nie potrafiły wyrazić tego, co w redaktorze tkwiło od dawna. Tak narodziły się „Rozstaje” – wiersze pełne poszukiwań. Cztery lata później, dalszy ciąg tej wędrówki nadszedł w tomiku „Nienasycenie”. Poeta już wie, że najważniejsza mimo wszystko nie jest miłość, a nieustający głód życia.
Pełne apetytu wersy stanęły na 120 kredowych kartach w pełnym kolorze, okraszonych cytatami z rękopisów autora oraz ilustracjami wykonanymi przez Julię Łukasiuk i Alicję Antonowicz-Łukasiuk. Obrazki niczym wyjęte z wyobraźni autora zdobiły także kameralną salkę MZM goszczącą sympatyków poezji Piątkowskiego. Przybyłych gości witał nasycony tort, wino i ludowa muzyka dobiegająca do uszu z foyer.
Początkowo promocja „Nienasycenia” odbyć się miała 24 czerwca – dzień urodzin autora, ale wybrana data zbiegła się z uroczystościami obchodów dnia patrona Mińska. To jednak nie przeszkodziło, by chwila poezji była uroczysta. Poeta chętnie dzielił się swymi nakreślonymi myślami z przybyłymi gości. W ich ręce oddał nawet możliwość recytowania jego poezji, pozwalając im na własną interpretację. Sam zaś przeczytał nieco bardziej sensualne utwory jak tytułowe „nienasycenie” czy „na amen”. Nie zabrakło oczywiście wersji muzycznych poezji, która jak zauważyli recenzenci nowego tomiku idealnie nadaje się na teksty piosenek. Goście usłyszeć mogli „pożegnanie” i „kamień i łzy” w wykonaniu duetu Zbigniew Piątkowski i Marcin Gomulski, a także „życzenia” zaśpiewane już przez samego gitarzystę.
Pierwszy swoje recytatorskie umiejętności pokazał Grzegorz Wyszogrodzki, pytając kto zabije miłość, wymaże ślady ust i wspomni wichry kochania. Z tych miłosnych rozmyślań na łąki pełne snów między wschodem a zachodem zabrał gości Tomasz Roguski. Zaś Tomasza Adamczaka wodziła na pokuszenie rymów niezapisana karta, dająca jednocześnie autorowi możliwość ujawnienia głównej sprawczyni powstania tomiku wierszy. ONA, o której wspominał Piątkowski we wstępie nie jest postacią cielesną i mimo że przychodzi, nie da się jej objąć i zatrzymać. To JEJ dedykowane są nienasycone wiersze, które bez NIEJ na pewno by nie powstały.
Wieczór wypełniony był poezją wyłącznie w męskim wykonaniu. Jedyną kobietą, która odważyła się stawić czoło nienasyconym wersom okazała się Ewa Szczerba. Wyrecytowała ona „przykazanie miłości”, zmieniając je na kobiecą wersję. Żadnych modyfikacji nie musiał wprowadzać zaś Czesław Gągol, który czytał o nieustannej wierze mimo bardzo odległego cudu. O tym zaś, że bez wiary w cuda nie da się przełknąć nieuleczalnie gorzkiego czasu czytał Leszek Celej, a Robert Ślusarczyk prosił o przyjście Jezusa, który nie może zabić miłości, zanim ona nie stanie się świętą. Andrzej Szymkiewicz zwrócił się zaś do tej, która jest smakiem życia, nadzieją i tajemnicą snów, natomiast poseł Mroczek wybrał sobie wiersz „kaskady” i z uczuciem deklamował - kiedy cię pragnąć przestanę/ gwiazdom odbiorę ich moc…
Nienasycenie to zbiór poezji, których nie da się jednoznacznie określić. Znaleźć bowiem tam można nie tylko odwołania do religii i ziemskiej egzystencji, ale i do najintymniejszych uczuć zahaczających niekiedy o erotyzm. Jest tam wszystko, czym nasycone jest życie. A skąd w wierszach redaktora Piątkowskiego znalazła się mgła? To nie tylko odwołanie do dziecięcych wspomnień poety, to także przenośnia łez niejednokrotnie napływających autorowi do oczu, także podczas wieczoru jego poezji. A wszystko przez artystyczną duszę, wrażliwą na wszelkie doznania, nawet te niezauważane przez innych.

Numer: 2010 27   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *