Wzięli i napisali...

Miałem to szczęście, że przeczytałem wydany po czterech latach kolejny tomik poezji wybranej redaktora naczelnego i wydawcy TYGODNIKA Co słychać? Jana Zbigniewa Piątkowskiego. Jak stwierdził sam autor „NIEnasycenie” jest niejako kontynuacją „Rozstajów” - pierwszego tomu poezji wybranych pomysłodawcy mińskiego Festiwalu Autorów MIVENA

Fale nienasyceń

Wzięli i napisali... / Fale nienasyceń

Zawarte w tomiku 53 wiersze (liczba adekwatna do wieku autora) to także poetyckie spojrzenie na życie „szpetnego pięćdziesięcioletniego” mężczyzny. Wśród wierszy możemy rozpoznać zarówno lirykę Leśmiana, jak i frywolne odwołania do twórczości Jeremiego Przybory. Znajdziemy tu też akcenty religijne odnoszące się do dekalogu czy nawiązujące do Saint-Exupéry’ego „róże”.
Tej poezji nie da się określić jednoznacznie, mimo dużego ładunku erotyki. - Te wiersze są ja powodziowa fala. Ich nie da się wcisnąć w określony nurt – mówi poeta.
I tak jest w istocie. Odniesienie z jednej strony do symboli biblijnych („aniele mój”, „przyjdź Jezu” czy „memoriał”) a z drugiej do ziemskiej egzystencji połączonej z uczuciami („rocznice”, „poszukiwacz”, „życzenie”, „atawizm”, czy „alianse”) sprawiają, że mamy tu do czynienia z nienasyceniem się życiem. Życiem erotycznym czy duchowym. Ale także pragnieniami i marzeniami, których niespełnienie jest też swego rodzaju nienasyceniem.
Jest w tej poezji także inny, bardziej twórczy niedosyt – słowem. To nienasycenie to taki znak firmowy Zbigniewa Piątkowskiego. Wiedzą o tym stali czytelnicy Co słychać? Jednak relacje dziennikarskie czy nawet felietony stanowią pewien gorset twórczy. W poezji takich ograniczeń nie ma. Stąd w każdym wierszu natykamy się na szereg porównań czy też metafor, których w dziennikarskim języku autora NIEnasycenia nigdy, albo prawie wcale nie spotykamy.
I jeszcze jedno, równie artystyczne nienasycenie. To nienasycenie muzyką. Bo te wiersze stanowią doskonałe teksty do różnych stylów muzycznych, co dało się zauważyć na festiwalowej Mivenie. Od nurtu poezji śpiewanej, przez folk aż do rocka prezentowali autorzy poezję J. Zbigniewa Piątkowskiego. To też forma nienasycenie artystycznego. A „kamień i łzy” stał się już niemal hymnem nie tylko Miveny, ale wszystkich imprez artystycznych organizowanych pod egidą fundacji MIVENA. Tak jak „Pamiętajcie o ogrodach” Jonasza Kofty stało się sygnałem wrocławskich Przeglądów Piosenki Aktorskiej.
Jacek Lichomski
* * *
Nie mogę się doczekać wszystkich wierszy z nowego tomu poezji pana Piątkowskiego, bo z dotychczas drukowanych w tygodniku Co słychać? wnoszę, że będę miała kolejna ucztę dla serca i zmysłów.
Zawsze wybierałam sercem, a rozumem starałam się dowieść, że słusznie. I tak się złożyło, że nie żałowałam.
Zastanawiam się także, kim jest liryczna wybranka naszego poety. Czy owa tajemnicza ONA jest w ogóle kobietą? Myślę, że niekoniecznie. Może jest tylko odwiecznym pragnieniem miłości i bliskości.
Ciekawe też, czy stan nienasycenia Piątkowskiego - poety ma szansę na szczęśliwy koniec? Czy wygrają radosne anioły czy smutne i zazdrosne diabły? A może po prostu wygra poezja...
Przyjdę w najbliższy piątek o piątej do mińskiego muzeum, by się o tym przekonać.

Numer: 2010 26   Autor: Anna – wierna czytelniczka





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *