Paradowska w Mińsku

Od dłuższego czasu można odnieść wrażenie, że znajdujemy się w jakieś informacyjnej pułapce, z której z dnia na dzień pozostaje coraz mniej możliwości ucieczki. Media zamiast udzielać nam istotnych wiadomości czy tłumaczyć zawiłości polityki zaczynają bazować wyłącznie na newsach, podnoszących słupki oglądalności. Jak wyglądają realia dzisiejszego dziennikarstwa, opowiadała Janina Paradowska w Muzeum Ziemi Mińskiej

Parada mediów

Paradowska w Mińsku / Parada mediów

Paradowska zawitała do Mińska Mazowieckiego w ubiegły piątek 12 czerwca na zaproszenie Marcina Królika, Marka Mroza i Leszka Celeja. Spotkanie z nią miało być kontynuacją wątków zaledwie zakreślonych w rozmowach sprzed kilku tygodni z Jackiem Żakowskim. Wtedy to uczestnicy spotkania skupili się na kryzysie i kulturze, a o media i politykę zaledwie zahaczyli. Nadrobić tę stratę miała rozmowa z Janiną Paradowską – jedną z najlepszych analityków sceny polityczno-społecznej w Polsce.
Redaktorka od lat związana z tygodnikiem Polityka, a ostatnio i radiem TOK FM oraz telewizyjną Superstacją postrzegana jest jako obiektywna dziennikarka. Tymczasem sama twierdzi, że pełnej neutralności nie da się osiągnąć, gdyż każdy ma swój zestaw poglądów, których będzie się bardziej lub mnie trzymał. Jednakże ich prezentowanie nie należy do dziennikarskich powinności. Jak zauważa Paradowska, obowiązkiem jest merytoryczne przygotowanie do rozmowy i kompetencja, której niestety często brakuje. Tymczasem, jej ubytek zastępuje się agresją, która konwersacje zamienia w bezsensowne przypieranie rozmówcy do muru i nie pozwala żadnej ze stron na prezentowanie swojego stanowiska.
Dzisiejsze media to świat kreujący nierzeczywistość – oparty na produkowaniu newsów. Wszelkie wydarzenia są, zwłaszcza przez telewizje, modyfikowane, przekazywane tak, aby pokazywane po raz setny nadal budziły emocje. Świetnie można było przekonać się o tym po katastrofie pod Smoleńskiem. Jak słusznie twierdzi Paradowska, media tego egzaminu nie zdały. Wszystkie programy przepełniał bezsensowny słowotok nie wnoszący nic do sprawy, niczego nie tłumaczący, a do tego zalany łzami.
- Dziennikarz płaczący na ekranie jest nie do przyjęcia. Nie lubię emocji. Na wszystko staram się patrzeć chłodno – mówiła Paradowska. Takie właśnie zdystansowane podejście pozwoliłoby wielu dziennikarzom prowadzić merytoryczne rozmowy, które pomogłyby widzom odnaleźć się w tak nadzwyczajnej sytuacji politycznej, jaka nas w kwietniu zastała.
A jak wygląda nasza scena polityczna po tej katastrofie? Jarosław Kaczyński na fali współczucia złapał wiatr w żagle. Jeżeli zaś uda mu się wygrać wybory, co się stanie z PiSem? W takiej sytuacji Paradowska przewiduje wielką zmianę charakteru partii. Jedyne, co według redaktorki się nie zmieni to stosunki na linii prezydent – premier.
Co jest teraz najważniejsze? Oczywiście – wybory. Sondaże pokazują pewien trend, który może się jeszcze zmieniać. Wszystko zależy od aktywności polityków w kampanii, która oprócz telewizji przejmuje również internet. Ten sposób przekazu informacji powoli wypiera media tradycyjne. Sama Paradowska zaczęła prowadzić blog, jak jednak zauważyła – tylko na polecenie swojego naczelnego. Komputer jest dla niej tylko narzędziem do pisania i nie interesuje ją zostanie internetową gwiazdką – obiektem podniet małych ludzi, o co pytał naczelny naszego tygodnika Zbigniew Piątkowski.
Jako od lat niezależny polski wydawca i dziennikarz spytał również, jak pracuje się u zagranicznego właściciela gazety. Paradowska nie była w stanie odpowiedzieć, gdyż Polityka należy do Spółdzielni Pracy, ale z tego co słyszała, żaden z jej kolegów nie narzekał. A wszystko ostatecznie i tak reguluje rynek oraz gusta odbiorców, których narodowość właściciela nie obchodzi, bo chcą przede wszystkim profesjonalizmu.
Na spotkanie z Paradowską do MZM zawitało mniej osób niż na rozmowę z Jackiem Żakowskim. Czyżby mińszczanie nie interesowali się, tym jak kreowana jest medialna rzeczywistość? A może błędnie uznali Janinę Paradowską za mało rzetelne albo nudne źródło informacji? No cóż, jaki by to nie był powód, stracili ogromną szansę, by dowiedzieć się jak wygląda polityka z bliska nie przesiana jeszcze przez medialne sito.

Numer: 2010 25   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *