W Mińsku

Północna część Mińska Mazowieckiego to głównie domy jednorodzinne należące do dobrze sytuowanych rodzin. Wśród tego dobrobytu są też enklawy biedy i innych nieszczęść jak złodziejstwo, pijaństwo i...

Glony w pralkach

- Rozmawiajmy o tym, co trzeba zmienić w naszym osiedlu, naszym mieście. Zamiast narzekać, przyjdź na nasze spotkanie – zachęcają działacze stowarzyszeń Promotor. Na sierpniowym podwieczorku nie było więcej niż 30 osób, ale nawet w tak małej grupie problemów i spraw do załatwienia choćby od zaraz nie brakowało. Można sobie wyobrazić, ile by ich było, gdyby na wiec przyszło całe miasto.

Wśród ponad 30 punktów spisanych na kartce, cztery z nich to „pozytywy”. Mieszkańcy chwalą łatwy dojazd do stolicy, zabudowę jednorodzinną, cieszę i zieleń. Z 28 problemów na czele są nawierzchnie ulic, niebezpieczny park, pijaństwo pod sklepami, patologia w barakach przy ul. Żwirowej, Kołowej i Tuwima, wagarowanie uczniów, brak świetlic, terenów rekreacyjnych, za dużo śmieci na ulicach, szkoły bez monitoringu i... mała aktywność mieszkańców. Radna Teresa Szymkiewicz z Leonem Jurkiem chcą ten marazm wykorzenić, ale nie wszystkim wspólne załatwienie problemów jest na rękę. Chyba że – jak Jerzemu Anuszewskiemu z ul. Kołowej – smród zatruwa powietrze od 30 lat. A wszystkiemu jest winne PGK, które administruje barakiem gromadzącym miejską biedotę. - Tam ludzie wyrzucają śmieci pod płot i polewają je fekaliami, bo nawet sławojki nie zawsze są czynne – pokazuje problem Anuszewski, opowiadając jak to barakowcy załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne z tyłu ustępu, na oczach przechodniów. A wystarczy tak niewiele – chociażby jeden sedes spłukiwany wodą, zwłaszcza, że do posesji doprowadzona jest sieć wodno-kanalizacyjna.
Sprawą zajęła się radna Szymkiewicz, doprowadzając do zbadania stanu sanitarnego posesji i upublicznienie warunków kontroli. Może wówczas PGK-owi zechce się zadbać o mieszkańców baraków oraz ich sąsiadów z domów jednorodzinnych. Aktywiści z Promotora mają nadzieję, że nie otrzymają pisma w stylu odpowiedzi na krytykę parku miejskiego. Burmistrz Grzesiak przyznaje, że trudno jest dyskutować z krytyką higieny i bezpieczeństwa, ale ich stan zależy od policji i samych mieszkańców, którzy „powinni na bieżąco reagować w sytuacjach nagannych zachowań osób przebywających w parku”. Zlecił też PWiK, by zbadało skalę odprowadzania ścieków do Srebrnej.
Należy też zadbać o jakość mińskiej wody, bo w pralkach rosną... glony, powodujące zgniły zapach upranej bielizny. Jest też wielu mieszkańców, którzy nie rozumieją dlaczego w Mińsku Mazowieckim jest tak droga woda i ścieki. Za ich odbiór zapłacimy jeszcze drożej po uruchomieniu nowego ciągu oczyszczalni.
Mińszczan denerwuje również pozorowana segregacja śmieci i ryczałtowe opłaty za ich odbiór. To bezprawie trwa nad Srebrną latami, ale jakoś nikomu nie zależy, by płacić tylko za to, co się wyprodukuje. I jeszcze mniej, gdy zechce się mieszkańcom segregować odpady na makulaturę, plastik, szkło i złom. Ma to się zmienić dzięki firmie Ekon. Niepełnosprawni ekolodzy obiecują odbierać posegregowane odpady z każdej posesji, ale za nie nie zapłacą. Nikt też nie będzie miał ulgi w ryczałcie. Szkoda, ale dobre i to, bo przynajmniej zmieni myślenie mińszczan o gospodarce śmieciowej. Powinny o niej pomyśleć władze miasta, bo przez wieloletnie zaniedbania miejskie składowisko odpadów już puchnie, a niedługo wybuchnie.

Numer: 2005 37   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *