Drodzy Czytelnicy

Po uroczystościach 20-lecia lokalnej samorządności, jeden z ich uczestników stwierdził, że był na… stypie. Kto umarł? Jeszcze nikt, ale zapachniało pogrzebem idei, która przed dwiema dekadami tak bardzo rozgrzewała umysły włodarzy sumień i publicznych pieniędzy

Prawda nie umiera

Drodzy Czytelnicy / Prawda nie umiera

W niedzielę do panteonu męczenników za wiarę dołączy ksiądz Jerzy Popiełuszko, który zginął za prawdę poruszającą i wyzwalającą ludzkie sumienia. Tak uwierzył w jej moc, że nie lękał się najgorszego. Czy mógł przypuszczać, że właśnie prawda wyniesie go na ołtarze?
W 1984 roku miałem już troje dzieci i posadę wiejskiego nauczyciela. O księdzu Jerzym i jego patriotycznych mszach tylko słyszałem, a jego męczeństwo odkryłem dopiero podczas sprawy ubeckich oprawców gorliwie rozpowszechnianej przez oficjalne media. Nie mogli tej śmierci zatuszować, bo ludzie – mimo pamięci stanu wojennego - wyszliby na ulice. Mimo tej jawności rzadko kto wierzył, że już za pięć lat przyjdą całkiem nowe czasy. Nie sposób było sobie wtedy wyobrazić głoszoną przez naszego papieża i Popiełuszkę erę wyzwolonej prawdy.
Od początku odrodzonych samorządów przyglądamy się władzy wybranej z woli mieszkańców miast i wsi. Każdy mógł stanąć w wyborcze szranki, ale nie każdemu było dane osiągnąć cel. Wielu mądrych w ogóle nie chciało wchodzić w to municypalne błoto, uchylając się od odpowiedzialności, ale nie od krytyki.
Wieczny miński burmistrz miał szczęście do elektoratu i wciąż zbyt słabych konkurentów. I pewnie wygrałby tegoroczną batalię, ale na szczęście odchodzi. To fakt, że z brzemieniem sądowej rozprawy, ale bez zarzutu, że rządził Mińskiem z niskich pobudek. Może nawet z miłości do miasta, które dało mu szkołę, prace i nazwisko. Na prawdę o jego 20-letnim władaniu trzeba jeszcze poczekać, by chociażby porównać go z następcami. Jej rąbek uchyla fakt, że przez 15 lat wydawania naszego tygodnika nie ukazał się ani razu wywiad z burmistrzem Mińska. Dlaczego? Kto z nim rozmawiał w cztery oczy, ten wie. Może też dlatego, że – jak czytamy w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa - język może ukryć prawdę, ale oczy nigdy nie kłamią.
Jesienne wybory przyniosą nam nowych włodarzy, w tym całkiem innego burmistrza Mińska. Według naszej sondy największe szanse mają Mirosław Krusiewicz, Krystyna Milewska-Stasinowska, Michał Góras, Dariusz Kulma i Robert Ślusarczyk, którzy uzyskali od ponad dwóch do czterech tysięcy głosów. Zalety pretendentów są znane także z naszych łamów, ale – by stało się zadość prawdzie – ja mam zgoła innego kandydata. Jeszcze bez nazwiska, bo można je spalić, ale po wyborach prezydenckich przyjdzie i na to czas. Dziś tylko zdradzę, że na pewno musi być to człowiek, który niczym Herakles oczyści pogrzesiakową stajnię Augiasza. Powinien to być burmistrz, z którym będzie się chciało rozmawiać i żeby z tej rozmowy wynikała jakaś prawda. Jeśli nie mińska, to niech będą tischnerowskie trzy prawdy – święta prawda, tysz prawda i gówno prawda. Wszystkie lepsze od milczącego czy gadatliwego kłamstwa, którego nie życzę nawet wrogom.

Numer: 2010 23   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *