W powiecie mińskim

Co zrobić, aby ocalić resztki honoru solidarnościowców lub oddać Sulejówek Warszawie, będąc przeciw wszelkim zmianom granic powiatu mińskiego? A może znowu dać nadzieję na uczelnię w Mińsku? To nie program wyborczy jakiegoś kandydata do Sejmu, a problemy, jakie na ostatniej sesji 31 sierpnia rozstrzygali radni powiatu w auli ZS-1

Kwiaty z łajnem

Gdy nadszedł 13 grudnia 1981 roku, radykalni działacze mińskiej Solidarności musieli się rozstać z Mińskiem i rodzinami. Do 31 sierpnia, 25. rocznicy podpisania porozumień gdańskich nikt się nad Srebrną nie zastanawiał, ilu ich właściwie było. Pięciu, pięćdziesięciu, a może pięciuset, bo w szaty cierpiętników i obalaczy komuny ubierało się wielu. Teraz już wiemy – internowano z całego powiatu 9 działaczy: Pawła Fusika, Czesława Czyżkowskiego, Romana Matusa, Stanisława Miłkowskiego, Stefana Frelaka, Czesława Kujszczyka, Jana Jerzaka i Leszka Witana z Mińska Mazowieckiego oraz Jerzego Marczaka z Cegłowa. Tylko oni zasługiwali na odosobnienie, przebywając od czterech do dziesięciu miesięcy za kratami. Najkrócej Fusik (do 28 kwietnia 1982), najdłużej Jerzak, Witan i Marczak – do 7 października 1982 r. we Włocławku. Jedynie Kujszczyk nie został zabrany 13 grudnia, a w kwietniu i przebywał w Kwidzyniu do końca października ’82.
Nie wszyscy mogli przyjść po dyplom i kwiaty, bo np. za Pawła Fusika (przebywa w USA) odebrał je brat Tomasz, Roman Matus mieszka w Szwecji, a nieżyjącego Stanisława Miłkowskiego zastąpiła żona. Na ich cześć radni podjęli patetyczną uchwałę, a ks. Hieronim Średnicki przypomniał tajne zebrania u państwa Niedbałów i 17-letniego wówczas Czesława Mroczka, który „na ile mógł, to pomagał”. Dziś starosta Czesław Mroczek jak mógł tak wynagrodził kombatantów, dopełniając dyplomy i kwiaty wspólnym obiadem. Wcześniej pozwolił Józefowi Czaczkowskiemu zebrać pieniądze na pomnik ks. Popiełuszki, który wedle zamierzeń fundatorów ma się stać miejscem pielgrzymek i pojednań – przede wszystkim skłóconych solidarnościowców.
Nie będzie jednak zgody w Sulejówku, który już opowiedział się w referendum za secesją z powiatu, a teraz żąda na nią zgody. Według radnych z miasta Marszałka najlepiej byłoby, gdyby radni nie podejmowali żadnej uchwały, a wtedy po 3 miesiącach nastąpiłaby automatyczna aprobata. Tak łatwo nie będzie, bo – zdaniem starosty – muszą być przeprowadzone konsultacje. Ankiety wyłoży się w instytucjach powiatu, więc wszyscy będą mieli możliwość odpowiedzieć na pytanie: – Czy jesteś za wyłączeniem miasta Sulejówek z powiatu mińskiego i włączeniem do miasta stołecznego Warszawy jako dzielnicy Sulejówek? Trudno przypuszczać, że opowiemy się na TAK, ale nawet nasz sprzeciw, to wcale nie główna przeszkoda sulejówczan. Jest nią ustawa warszawska, będąca wyłącznie w jurysdykcji Sejmu RP, któremu losy Sulejówka są tak obojętne, jak wycieczki do odległych o 80 km Siedlec, gdy stolica jest w zasięgu I strefy PKP.
Wielu się także zdumiało odgrzanym po kilku latach pomysłem na wyższą szkołę. Radni jednak podjęli uchwały o użyczeniu pomieszczeń ZS-1 i ZS im. MSC na potrzeby dwóch wydziałów uczelni. W byłym Chemiku będą się kształciły „wyższe” pielęgniarki, a w Budowlance – licencjaci od stosunków międzynarodowych i współpracy. W internacie ZSE będzie akademik, a rektorat... w budynku sanepidu. Takiej uchwały nie było, ale biorąc pod uwagę przyszłą lokalizację biblioteki (lustrzane odbicie byłego starostwa), propozycję warto przemyśleć.
I w tak błogich nastrojach wszyscy poszliby do swoich zajęć, gdyby nie polityczny atak radnego Kostki w imieniu Polskiej Partii Narodowej, a pióra znanego w okołomińskich sferach opluwacza. Jąkał się więc niemiłosiernie zerowy (bez żadnego majątku) były bosman, czytając te wypociny, ale też trudno mu się dziwić, bo nawet lektor miałby problemy z przeczytaniem niespójnego logicznie i pełnego błędów stylistycznych tekstu. A chodziło głównie o dołożenie Mroczkowi i Tarczyńskiemu, którzy – zdaniem paszkwilantów – robią sobie kampanię wyborczą wykorzystując stanowiska służbowe. Szybka reakcja przewodniczącego Zbrzeznego, że nie ma z kim polemizować, uchroniła znieważonych kandydatów przed splebsieniem, choć przeciwnicy wyraźnie dążyli do konfrontacji.

Numer: 2005 37   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *