W hymnie najstarszej w Mińsku Mazowieckim podstawówki uczniowie jawią się jako kłosy polnych zbóż i gałęzie pięknych róż. To chwaty prowadzone przez Słońce, które ich patron wstrzymał, by poruszyć ludzką Ziemię. W piątek astronom znowu był w Jedynce, by przyjrzeć się obchodom jej 95-lecia. Były – co przewidział dyrektor Ciechański – nie pozbawione sztampy, ale za to z nadzieją na poprawę
Rutyna z nadzieją

Przeżył dwie światowe wojny, by na pięć lat przed setnymi urodzinami stać się placem budowy. Na tyle intensywnym, że najmłodsi wyemigrowali do sal katechetycznych przy kościele św. Antoniego, a uroczystość dyrektor Ciechański przeniósł do szkoły artystycznej.
Ale w 95-letniej historii bywało jeszcze gorzej. Przed odzyskaniem niepodległości szkoła mieściła się w koszarach i barakach, by dopiero w 1925 roku przenieść ją do nowego budynku przy ul. Siennickiej. Ten w czasie okupacji doszczętnie spłonął z mieszkańcami getta, więc po wojnie wyszykowano dzieciom gmach przy ul. Kopernika. Był tam przez pięć lat niemiecki urząd zatrudnienia (arbeitsamt), ale budowano go z myślą o szkole.
Wkrótce dzieci zaczynało przybywać, więc konieczne stało się dobudowanie skrzydeł szkoły, które ostatecznie oddano do użytku tuż przed wręczeniem sztandaru w 1970 roku. Już ze wszystkimi rekwizytami Kopernik obchodził w 1973 roku pięćsetną rocznicę urodzin swego patrona, a po 15 latach – kapitalny remont, by w końcu stać się także siedzibą gimnazjum. Teraz, po 60 latach istnienia, budynek szkoły ma szansę na odrodzenie i to z towarzyszącą mu halą sportową.
Mimo prawie setki lat, Kopernik miał tylko sześcioro szefów. Przez 14 przedwojennych lat kierował nim Józef Jaworski, przez 27 powojennych – Bogusław Tauzowski, potem tylko 2 lata Kazimierz Gałązka, by znowu oddać szkołę na 17 lat Danucie Zagórskiej. Ostatnie 20 lat podzielili między siebie Elżbieta Skiba i Tomasz Ciechański.
Obecny dyrektor ma jednak szansę dorównać swoim poprzednikom, czego mu życzył burmistrz Grzesiak. On jako jeszcze rodzic organizował uczniom wędrowne obozy, podczas których ks. Byrski fundował lody, bo na nie nie było rachunków. Grzesiak narzekał przy okazji że nie udało mu się przeorganizować mińskiej oświaty, ale jest dumny, że szkoły przy Kopernika doczekają warunków na miarę nowych czasów.
Mają na nie szansę dzisiejsze pierwszaki, których jednak nie poproszono na rocznicowe obchody. Byli za to wybitni absolwenci – dziś posłowie. Teresa Wargocka stała się absolwentką Kopernika w 1970, a Czesław Mroczek – dziewięć lat później.
Tak naprawdę nie wiadomo, ile dzieci skończyło Kopernika w ciągu 95 lat, bo któż by je policzył. W wydanym z okazji rocznicy folderze pokuszono się tylko o podanie liczby 427 dzisiejszych uczniów, z których połowa to maluchy z klas zintegrowanych. Tylko oni doczekają nowego blasku Kopernika, a być może w przyszłości staną się jego przyjaciółmi, jak burmistrz Grzesiak, ks. Byrski, dyrektor Paudyna, rada miasta czy Anna i Marcin Zagórscy ze Styropminu.
Historia SP-1 to także jej nauczyciele jak Elżbieta Grzesińska, Halina Gocłowska, Wanda Rombel, Elżbieta Mączka czy Hanna Piekarska. Po nagrody przybyli nieliczni, co stało się normą rocznicowej akademii. Klasyczna byłą również część artystyczna, w której na oczach przybyłego z zaświatów Kopernika uczniowie ujawniali swe talenty muzyczne, taneczne i oratorskie. Okazało się, że patron nie śledzi w internecie poczynań swoich podopiecznych, a nawet nie zna angielskiego. Co innego łacina, w której ogłosił swą heliocentryczną teorię.
Nieśmiały jak zawsze dyrektor Ciechański tym razem błysnął i to podczas powitania…dziennikarzy. Fakt, było sztampowo, ale nie nudno i z nadzieją, że za 5 lat Kopernik przyćmi bazą i wynikami młodsze szkoły spod znaku Dąbrówki, Wybickiego i Sienkiewicza.
Numer: 2010 22 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ