Jak na staruszka, który wiele widział i przeżył, wygląda jeszcze nieźle. Jednak wolny rynek i demokracja wciąż go osłabia, a gros jego członków to nauczyciele emeryci. Nowy przewodniczący zarządu oddziału ZNP też jest w wieku emerytalnym, ale właśnie doświadczenie powinno mu pomóc w doprowadzeniu związku jeżeli nie do rozkwitu, to co najmniej odmłodzonej stabilizacji
Zmiana prezesów

Roman Jaguścik kierował mińskim oddziałem ZNP przez 12 lat. W piątek 14 maja postanowił ustąpić, by dać szansę młodszemu Stanisławowi Mejszutowiczowi. Ten w cuglach zdobył uznanie niemal wszystkich delegatów, którzy nie chcieli wystawiać mu konkurentki, by stało się zadość parytetowi płci. Nie tylko, także postępującej feminizacji związku, która jest odbiciem tendencji w całej oświacie. Wystarczyło spokojnie na salę koncertową MSzA, by się o tym przekonać.
Wśród zmarłych członków związku też dominują kobiety – 9 na 12 osób, które odeszły w ostatnich 4 latach. To m.in. Helena Tomczak ucząca w SP-4, Stanisława Ślusarczyk z CKU, Teresa Jackiewicz z SP-5, przedszkolanka Bogumiła Godłoza, Danuta Belkiewicz z Nowej Pogorzeli i Jerzy Domagalski z Mechanika.
Życie związkowe toczy się już bez zmarłych, ale także bez dwustu osób, które opuściły mińskie ZNP. Na początku kadencji oddział liczył 1100 członków (w tym 719 czynnych nauczycieli ), a obecnie niewiele ponad 900 z 600 uczącymi. Zrzeszają się w 31 ogniskach, gdzie niedawno wybrano 14 nowych szefów.
To głównie oni – prezesi stanowili trzon delegatów konferencji, którym prezes Jaguścik składał sprawozdanie z okresu lat działalności. Podkreślił w nim walkę z ochroną statusu ekonomicznego nauczycieli (głównie stażystów), uczestniczenia w reformowaniu oświaty (głównie obrona karty nauczyciela) i już przyjemniejszą działalność wewnątrz oddziału, gdzie na czoło wysuwa się związkowy chór i sekcja emerytów. Ale zagrożona jest siedziba ZNP przy Warszawskiej, którą przejęło starostwo ustanawiając 450 zł miesięcznego czynszu. Jaguścik jest pewien, że budynek powinna wykupić centrala ZNP i przekazać mińskiemu oddziałowi związku.
Inne wnioski ustępującego prezesa to także werbowanie młodych, zatrudnienie w biurze stałego pracownika oraz włączenie się członków w wybory prezydenckie i samorządowe.
Potrzeby ZNP dostrzegł starosta Tarczyński przypisując Jaguścikowi charakter związkowca, który... roznieca polemiki. Stwierdził nawet, że karta nauczyciela jest niepotrzebna, ale silne związki nikomu nie szkodzą, będąc wręcz trwałym dorobkiem demokracji. Nikt więcej nie palił się do dyskusji, więc prowadząca obrady Janina Przyłucka poprosiła prezesów z Warszawy. Kiełczewski i Raczyński proponowali krnąbrnych wójtów anonsować do inspekcji pracy i zwiększyć pracę zasadniczą, by nauczyciel zarabiał dobrze bez dodatków. Zapowiedzieli także nowe legitymacje ZNP podobne do dowodów tożsamości.
Sala ożywiła się znacznie po wyborze Mejszutowicza na prezesa ZNP w Mińsku. Poszły w ruch odznaczenia i kwiaty z dodatkiem życzeń i całusów. Także dla najwyżej odznaczonych złotymi odznakami związkowymi – Krystyny Zawadzkiej, Aleksandry Sosnowskiej, Elżbiety Markowskiej, Małgorzaty Rudnik i Barbary Zawadzkiej.
Nowy prezes też zabrał głos nie ukrywając faktu, że przygotowywał się do objęcia funkcji. Radził młodym nauczycielom, by bali się nie związku a dyrektorów i dywagował, że tam jest źle, gdzie nie ma ZNP. A gdy padło pytanie o roszczeniowe i polityczne proweniencje organizacji - mówił o złudnych opiniach, bo ZNP się tylko broni, a nie rości pretensji. Zdaniem Mejszutowicza związek naprawdę się skupi i wzmocni, gdy jeszcze bardziej oberwie od władz oświatowych. Wtedy przyjdą do niego nie tylko emeryci po zapomogi.
Z takim przesłaniem delegaci rozstali się po pięciu godzinach obrad. Już niedługo zobaczymy, czy nowe władze mińskiego ZNP poradzą sobie z podstawowymi problemami i czy ich autorytet będzie znowu tylko wewnętrzny, czyli związkowy.
Numer: 2010 21 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ