Już wielokrotnie mińscy radni udowadniali, że do konsekwencji im daleko, a do sprawiedliwości jeszcze dalej. Czy więc może dziwić, że tę niefrasobliwość wykorzystuje kto może? Wykorzystał ją ostatnio burmistrz w głosowaniu nad absolutorium, a zaraz po nim dyrektorka MDK, która w pałacu gości restaurację za tak niski czynsz, że budzi dość jednoznaczne skojarzenia...
Pałacowa bez przetargu

Restauracja Pałacowa mieści się od kilkudziesięciu lat w piwnicach pałacu Dernałowiczów, o którego odzyskanie stara się rodzina mińskich arystokratów. Burmistrz nic o toczącej się w Siedlcach sprawie nie słyszał, ale już wiadomo, że gdyby tak rzeczywiście było, to pałac i przyległy park miasto straci. Powód jest prosty – obiekt ten nie podlegał reformie rolnej, bo nie był związany z ziemią przeznaczoną do parcelacji. Póki jednak pałac jest mieniem komunalnym, to rada i burmistrz ustalają tam wszelkie warunki. Także wynajmu pomieszczeń na inne cele niż kultura.
Właśnie restauracji kończy się czas dzierżawy, więc dyrektor Markowska wystąpiła z wnioskiem o przedłużenie najmu w trybie bezprzetargowym. Oznaczało to, że Paweł Bęś zostanie nadal w piwnicach MDK, płacąc za metr kwadratowy tylko 16 zł brutto w skali miesiąca.
– To bardzo niski czynsz – skomentował od razu przewodniczący Leon Jurek. A radny Kulma od razu dorzucił, że wynajem lokalu w centrum Mińska Mazowieckiego to koszt ok. 50 do nawet 100 zł za metr powierzchni. Przyznał jednak, że wnioskowany przez komisje komunalną trzyletni czas umowy to za krótko.
Dyrektor Markowska tłumaczyła, że to nie ona ustalała pierwszy czynsz Bęsiowi, a tylko go rewaloryzowała o wzrost inflacji. Poza tym najemca płaci za 330 m2, a restauracja zajmuje 120 metrów. Bęś sam opłaca wodę, prąd i wszystkie remonty. To rzeczywiście są ciekawe piwnice, ale niskie i zagrzybione, więc wymagają ustawicznych remontów.
– Może jednak ktoś zapłaci więcej niż pięć tysięcy złotych miesięcznie – nie dawała za wygraną radna Szmidt.
– Fakt, z gośćmi idziemy do Pałacowej, ale dziwię się dyrektorce, która broni niskich stawek, jakby była adwokatem Bęsia – próbował logicznie być za i przeciw radny Zwierz.
– Czy wy chcecie zlikwidować Pałacową? – nie wytrzymał spokojny zazwyczaj radny Cichocki.
Restauratorowi też pozwolono się wypowiedzieć. Bęś tłumaczył, że restauracja nie zawsze zarabia, pomieszczenia są zawilgocone, teraz ma tylko kilka wesel rocznie, więcej nie zapłaci, a trzyletnia umowa go nie interesuje. Dał też przykład wynajmowania lokalu przy basenie, który nie da rady się utrzymać za 9 tysięcy złotych czynszu.
Cóż było robić – radni przedłużyli mu umowę na kolejne 10 lat, nieśmiało obligując dyrektor Markowską do podniesienia czynszu. Na ile? Progu przyzwoitości rynkowej nie określili, ale w tym przypadku 20-25 zł netto wydaje się kwotą realną dla obu stron. Tym sposobem MDK przybędzie z wynajmu 80–90 tysięcy rocznie, a Pałacowa nie zbankrutuje. Chyba, że rzeczywiście ktoś dojdzie do wniosku, że w pałacowych piwnicach można robić coś pożyteczniejszego niż zakrapiany wyszynk.
Radni nie tylko uratowali Pałacową, ale też Dujera i sklep Martusia przy ul. Siennickiej, zmniejszając do 50 metrów odległość sprzedaży alkoholu od szkół. Pozwolili również zwolnić z abstynencji miński aquapark w czasie odbywających się tam imprez.
Numer: 2010 19 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ