Noc 23 kwietnia należała w Sulejówku do nożownika z pasją szlachtującego auta zaparkowane właśnie przy ulicy poświęconej słynnemu Stratfordczykowi. Szalony sensat wybijał szyby i rysował karoserie w dwóch skodach i audi. W morderczym zapamiętaniu zaatakował także jeden z okolicznych domów. Niestety, na tym kończy się teatralność tej sceny, a wyłazi to, co zwykle u nas – tępa głupota i alkohol. 38-letni Zbigniew K., on to bowiem okazał się nie tak znów tragicznym bohaterem tej farsy, był tak schlany, że nie miał nawet siły dmuchnąć w balonik, gdy już znalazł się na mińskim posterunku. Epilogiem średnio udanej sztuki jest pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i wysoka grzywna. Kurtyna, światła! Braw nie trzeba.
