W Siedlcach

W centrum Siedlec, na płocie stojącym tuż przy Muzeum Diecezjalnym, zawieszono plakaty potępiające aborcję i eutanazję. Codziennie przechodzi tędy tysiące osób. Starsi oglądają fotografie ze spokojem, młodzież krzywi się z obrzydzenia lub maskuje pierwsze wrażenie śmiechem. A co na to dzieci?

Krucjata na Świrskiego

Cel jest zbożny: pokazać ofiary aborcji po to, by wstrząsnąć ludźmi. Dla ułatwienia zadania autor wystawy pominął tragedię matek poddających się zabiegom (tak, tak – tragedię, bo nawet jeżeli sumienia tych kobiet tego nie czują, to przecież jest to ich tragedia). Znacznie łatwiej zająć się samym płodem – krwawe fragmenty płodów pokazane na wielkich, kolorowych plakatach wywołają w ludziach szok. I o to chodzi.

Nauczanie silnym szokiem
Na trzydziestu metrach wystawy siedlczanie i przyjezdni mogą oglądać: a to mini główkę płodu wbitą na jakiś (lekarski zapewne) szpikulec, to znów coś w rodzaju stopki wydobywanej z krwawej mazi czubkiem ołówka, no i nieustannie powtarzające się zdjęcia martwych płodów w wieku od 9 do 22 tygodni. Pokazując przy okazji ciała ludzi zabitych w ostatnio toczących się wojnach (np. w Jugosławii), autor zdaje się mówić: nie ma różnicy między śmiercią dorosłych a usuwaniem płodów –jedno i drugie jest zabójstwem. Wprawdzie osobiście nie stawiałbym tak pochopnie znaku równości między tymi dwoma rodzajami śmierci – chociażby ze względu na zupełnie różną świadomość jednych i drugich ofiar w chwili utraty życia - nie oznacza to jednak, że sam pochwalam aborcję. Nie pochwalam jej, mam jednak swoją wrażliwość i szanuję ludzi, w tym wszystkich przechodniów idących ulicą Świrskiego.

Dzieci wiedzą swoje
A wśród nich są tysiące dzieci. Rozmawiałem z tymi, które oglądały fotografie bez towarzyszących im dorosłych. Żadne nie rozumiało słowa aborcja, nawet go nie znało, lecz na podstawie plakatów wszystkie domyślały się, że chodzi o zabijanie innych dzieci.
- Ta wystawa jest po to, żeby pokazać ludziom, że zabija się dzieci i robi z nich potem krwawą miazgę – tłumaczyła z przejęciem Aldona (8 lat).
- To jest po to, żeby ludzie się chyba zrzygali jak idą ulicą – mówił Tomasz (10 lat).
- Tak jest w niektórych szpitalach. Lekarze wyrywają malutkie dzieci z brzuchów mamom i potem je kroją. Tutaj to wszystko widać. Niech pan zobaczy - widać rączki, nóżki, wszystko. A potem robią z tego różne lekarstwa dla ciężko chorych – wyjaśniała Sylwia (9 lat).
- To jest dlatego, że dzieci jest za dużo na świecie i trzeba zabijać te, co są chore – mówił Krzysztof (10 lat).

Wychowawczy obraz trupa Autorem wystawy jest Łukasz Wróbel, członek konserwatywno – liberalnego stowarzyszenia Koliber. Unika rozmów z dziennikarzami i komentowania swojej wystawy. Prowadzi duchową krucjatę - chce trafić do sumień, sprowokować refleksję, wzburzyć i oczyścić siedlczan przez powszechny szok. Zapewne zakłada, że ów szok będzie dla absolutnie wszystkich pożyteczny. Czy zastanowił się jednak nad tym jak odbierają te zdjęcia siedleckie dzieci? Przecież one są zupełnie nieprzygotowane do oglądania tak drastycznych obrazów i nie potrafią pojąć niesionego przez nie przesłania. Co więc w nich pozostanie? Uraz psychiczny? Jak to się ma do dobrego wychowania? A przecież właśnie o dobre wychowanie, i to całego społeczeństwa naraz, Wróblowi chodzi.

Wrzask bezradności
Moralne argumenty wrogów aborcji nie trafiają do ludzi. Dlatego sięgają oni po środki wywołujące powszechny szok. Są to te same metody, z których korzystają pozbawieni talentu pseudoartyści pokazujący np. genitalia Jezusa na krzyżu. Szok! Tylko szok! Szok za wszelką cenę!! Bo kiedy słowo nie trafia już do serc, a cierpliwości brakuje – słabemu i bezradnemu moraliście pozostaje jedynie wrzask. I takim właśnie bezradnym wrzaskiem jest ta wystawa. Część dorosłych widzów zapomni o tych obrazach już po minucie, lecz będą i tacy, którzy długo je będą pamiętać – oby nie były to nasze dzieci. Ci, którzy czują w sobie posłannictwo i decydują się na moralną krucjatę powinni pamiętać o tym, że usiłując pomóc nie powinni nikomu szkodzić, bo taka pomoc nie ma wtedy żadnego sensu.

Numer: 2005 37   Autor: Adam Socha





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *