Mińsk Mazowiecki sesyjny

Czy to prawda, że mińscy radni, wśród których nie brakuje kandydatów na burmistrza, rozpoczęli kampanię wyborczą? Jeśli tak, to dlaczego pozwolili, by Zbigniew G. (nadal bez nazwiska) otrzymał prezent, czyli absolutorium na koniec piątej (ostatniej!) kadencji? Niektórzy sądzą, że to efekt ekspiacji o Smoleńsku, a inni skwitowanie przypisują naiwności mińskich rajców

Kwity za honor

Mińsk Mazowiecki sesyjny / Kwity za honor

Już po opinii izby obrachunkowej było widać, że może dojść do precedensu i po dwóch latach próżni miński burmistrz zatriumfuje. Jeszcze bardziej wątpliwości rozwiała komisja rewizyjna, która jako 4-osobowy twór głosowała 1:1:2, a to oznaczało, że o wszystkim musiał decydować przewodniczący Kulka, który – jak przyznał – wstrzymał się do głosu. Jednak za chwilę zarekomendował wniosek… pozytywnie. Mimo 6,5 mln zł deficytu w budżecie, mimo braku realizacji zaplanowanych modernizacji ulic i – co szczególnie uwypuklił radny Kuć – realizacji inwestycji bez przetargów. Trudno zrozumieć, dlaczego KR przy ubiegłorocznej superacie była przeciw skwitowaniu, a w tym nie przeszkadzał jej olbrzymi deficyt - nawiasem mówiąc pokryty ową superatą.
Burmistrz na wszystkie zarzuty miał jasne wyjaśnienia. Gdy więc mówiono o braku przetargów, tłumaczył to zawarciem umowy przed wejściem w życie ustawy o zamówieniach publicznych i aneksowaniem jej w kolejnych latach. W taki sposób remontuje się w Mińsku Mazowieckim większość ulic, a wykonawcą jest Zarząd Dróg Miejskich z prezesem Antonim Tułodzieckim. Również w ten sam sposób doprowadza się do wiecowego porządku Stary Rynek. Tam odbędą się główne uroczystości 70 rocznicy wiślańskiego cudu.
- Burmistrz w ramach remontów puszcza co chce i jak chce – prawie krzyczał z mównicy radny Kuć. Mało tego, wykonuje poważne inwestycje bez projektów według zasady „dajcie pieniądze, a my stworzymy papiery”.
- Dzięki umowie z ZDM jest szybciej i taniej – oponował burmistrz, broniąc się przed zarzutami samowolki. Znacznie dalej poszła radna Szymkiewicz.
- Stankowizna, gdzie mieszka radny Kuć, była robiona w ubiegłym roku, choć planowano ją w 2014. To powinno być puentą wszystkich wystąpień pana radnego – mówiła bez owijania w bawełnę.
I stało się - zamiast dyskusji kto, kiedy i jak załatwił ulicę, wiceprzewodniczący Paluch pozwolił tylko na ripostę Kuciowi. Ten tylko przypomniał, że nie on sam tam mieszka, a Szymkiewiczowej zarzucił hipokryzję znanym powiedzeniem o udawaniu, że pada deszcz. Chodziło głównie o zmiany w planie rozwoju lokalnego (PRL-u), do których radna się przyczyniła.
- PRL to nie świętość - uciął dyskusję przewodniczący Jurek, zachęcając radnych do dyskusji, ale raczej o kulturze i sporcie. Jeszcze tylko szef KR przypomniał o zaniechaniach inwestycyjnych, bo burmistrz nie chciał wziąć pożyczki i zarządzono głosowanie. Aż 11 głosów za absolutorium wprowadziło wszystkich w oszołomienie. Na tyle, że omal nie pomylił się przewodniczący, chcąc już zakomunikować o kolejnej negatywnej próbie rozliczenia burmistrza. A jednak skwitowanie in plus stało się faktem.
Może to i dobrze, bo już słychać było głosy, że burmistrz bez absolutorium mógłby natychmiast ustąpić ze stanowiska, a wtedy komisarz ukróciłby harce rady miasta. Trudno sobie wyobrazić, jak w takiej sytuacji wyglądałaby mińska kampania wyborcza. A może byłoby lepiej i sprawiedliwiej…

Numer: 2010 18   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *