Powiat bezpieczny

Jest lepiej, a przynajmniej tak wynika z policyjnych statystyk. Co prawda nie ma w zasadzie tygodnia, żeby nie wpadł kierowca na podwójnym gazie czy ktoś, przy kim – niekiedy w bardzo dziwnych miejscach – znaleziono działkę, ale liczy się ogólne pozytywne wrażenie. Policja na równi ze skutecznością ceni sobie dziś prewencję i profilaktykę – zwłaszcza wśród młodzieży. Lepiej wszak zapobiegać niż leczyć

Biegli w prewencji

Powiat bezpieczny / Biegli w prewencji

Na drugie już powiatowe sympozjum poświęcone bezpieczeństwu, które odbyło się w piątek 9 kwietnia w ZS nr 2, niczym na wojenny front rzucone zostały najznamienitsze siły – tak ludzkie, jak techniczne. Piotr Wojda, szef mińskiej drogówki przemawiał do młodej wyobraźni przykładami i gadżetami, doświadczony kierowca rajdowy i dziennikarz TVN Turbo Adam Kornacki sławił uroki bezpiecznej jazdy, a Jarosław Korczak, specjalizujący się w dopalaczach pedagog przekonywał, że chaj, zjazd, speed czy – jeśli ktoś woli - odlot to w gruncie rzeczy nic fajnego.
Jako przykłady drogowej niefrasobliwości posłużyły wypadki, które w ostatnim czasie zdarzyły się w powiecie. W roli straszaków wystąpił najnowszy nabytek w policyjnej wojnie z pijakami za kółkiem, czuły jak wszyscy diabli tester AlcoBlow i ręczny miernik prędkości Iskra 1, który umożliwia sprawdzenie szybkości też w czasie jazdy radiowozem. Nie ma złudzeń – era wieszania oszukujących radar płyt kompaktowych minęła. A na deser demonstracyjne gogle pokazujące jak widzi człowiek po paru głębszych.
Kornacki, jak to zwierzę medialne, czarował – szczególnie cytatem z niedawno zmarłego rajdowca Colina Mc Rae, że proste są dla wszystkich samochodów, a zakręty dla szybkich kierowców. Ostrzegał również przed dość ostatnio modnym ściganiem się po miejskich ulicach. A jak ktoś lubi docisnąć pedał gazu do dechy, niech robi to podczas wyścigów.
Najbardziej obrazoburcza była jednak prelekcja o dopalaczach – być może z racji na ich powszechność wśród nastolatków. Nadzy studenci wylatujący podczas ostro przyćpanej imprezki z akademików w kartonowych pudłach z napisem „Lot na Marsa”, rozrywkowe małżeństwa mylące na prochach własne dziecko z kotletem, wyrośnięte na sterydach ludzkie mutanty o inteligencji eugleny zielonej to tylko najbardziej ponure stworzenia z gabinetu narkotykowej grozy, którego podwoje Korczak otworzył przed słuchaczami.
A jeśli komuś mało, niech weźmie swój najgłębszy lęk – na przykład ożywające trupy lub pająki – i zmiksuje go z popularnymi grzybkami: od dwóch do sześciu godzin ostrej paranoi mogącej zakończyć się załamaniem psychicznym macie gwarantowane. Ale – jak stwierdził mówca – najgroźniejsze są nie substancje nielegalne, lecz te które można kupić zgodnie z prawem i wykorzystać jako narkotyk. A ich katalog niestety sukcesywnie się powiększa.
Co z tymi przestrogami uczynią ich adresaci? Wrodzony sceptyk podsuwa od razu wizję wiatraków i walczącego z nimi błędnego rycerza – skłaniają do tego cotygodniowe komunikaty policyjne, pomimo optymizmu sianego (oby nie na wyrost) przez stróżów prawa. Praca nad kronikami kryminalnymi może skutecznie wyleczyć z wiary w dobroć i mądrość człowieka. Chociaż z drugiej strony krople drążą skały. Są przecież i tacy niezmordowani zapaleńcy jak Tomasz Górny.
Jeśli pod wpływem alko-gogli lub filmików pokazujących zachowanie po amfetaminie choć jeden ze słuchaczy zastanowi się dwa razy nim sięgnie po piwo lub fifkę, można to uznać za zwycięstwo.

Numer: 2010 18   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *