Tych uroczystości nie można było przełożyć, choć w całym kraju od czterech dni panowała żałoba. We wtorek 13 kwietnia w trzech mińskich szkołach – GM-2, Mechaniku i Ekonomie upamiętniono nie tylko 70 rocznicę mordu katyńskiego, ale też tragicznie zmarłych członków delegacji prezydenckiej pod Smoleńskiem. Symbolami pamięci były słowa i milczenie, a pieczęciami – sadzonki certyfikowanych dębów z podkładem ziemi prosto z katyńskich mogił...
Pamięć z dębów

Pierwszy z 21.473 drzew w ramach ogólnopolskiej akcji „Katyń – ocalić od zapomnienia” zasadzono w Mechaniku. Mottem były słowa Jana Pawła II o człowieku, który nie może pozwolić, żeby prawda została wydarta pod pozorem niczym nieograniczonej wolności i nie można zagubić w sobie krzyku sumienia.
Dąb posadzony przy Mechaniku upamiętnia Wacława Królaka – funkcjonariusza policji państwowej, który jako starszy posterunkowy pełnił służbę w Mińsku. Po 17 września dostał się do niewoli sowieckiej i przebywał w obozie w Ostaszkowie, a 14 kwietnia 1940 r. został zamordowany w Twerze.
Uroczystość rozpoczęła się w samo południe i odbyła się z najwyższym ceremoniałem z udziałem sztandaru szkoły, oddziału AK „Mewa-Kamień”, policji i ZHP, by stać się wyjątkową lekcją patriotyzmu i historii.
W imieniu społeczności szkoły uczeń Radosław Aniszewski oddał hołd poległym w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Wszyscy połączyli się w bólu z członkami rodzin opłakujących swoich najbliższych i zjednoczyli się w modlitwie za tych, których śmierć zapisała nowe karty tragicznej historii narodu polskiego.
Wśród ofiar katastrofy był Artur Francuz - absolwent Mechanika, więc przedstawiciel młodzieży przypomniał okres nauki oraz jego późniejszą drogę zawodową. Podkreślił, że ich starszy kolega, który w 1992 roku zdał egzamin dojrzałości, a przez ostatnich 18 lat swego życia pełnił służbę jako funkcjonariusz BORu, 10 kwietnia zdał egzamin ze swego patriotyzmu i odpowiedzialności, a pamięć o nim przetrwa w świadomości kolejnych pokoleń i jeszcze mocniej scali rodzinę Mechanika.
A według dyrektora Tomasza Płochockiego ta szczytna misja połączyła we wspólnym działaniu ludzi różnych opcji politycznych i wyznań, bo w swym tragizmie jest nadzieja i głębokie przesłanie. Mówił więc do młodzieży, by przeniosła w przyszłość pamięć o ludziach, którzy walcząc o prawdę historyczną, stracili życie. Był także czas na przedstawienie historii zbrodni katyńskiej z 1940 roku, przybliżenie sylwetki Wacława Królaka oraz wiersze i pieśni o Katyniu.
W GM-2 niedawno sypano kamienny kopiec chwały polskiego papieża, a już do symboli pamięci dołączył dąb ku czci ppłka Włodzimierza Czerniakowskiego (1896-1940), oficera sztabu 44 dywizji piechoty, urodzonego w Niwecku na Wołyniu, a straconego w Katyniu. Tutaj – podobnie jak w Mechaniku – namawiano uczniów do zachowania pamięci o dwóch tragediach Polaków. Jej dowodem była szkolna gazetka z 84 biografami mińskich Katyńczyków.
W Ekonomie także nie brakowało dostojnej żałoby, która opanowała twarze uczniów i przybyłych vipów. Na placu ZSE będzie rósł dąb ku pamięci rotmistrza Ludwika Meissnera urodzonego 31 maja 1899 roku w Mińsku Mazowieckim. Był on porucznikiem w 1 pułku ułanów Krechowieckich, potem dowódcą kompanii SPBPanc, a skończył tragicznie w Katyniu z numerem 9481 na liście. Dla upamiętnienia wydarzenia odsłonięto tablicę pamiątkowa, ufundowana przez firmę kamieniarską Mirosława Wielgoławskiego, którego dwoje dzieci uczęszcza do Ekonoma.
Wieczorną mszę w kościele NNMP pełnym sztandarów wojska, policji, straży, kombatantów, harcerzy i szkół odprawili trzej księża, w tym płk Andrzej Molendowski. To on przypomniał w homilii, że tylko w Bożym miłosierdziu można znaleźć ukojenie bólu, a ostatnie wydarzenie to jak sms od Boga, którego nie odczytamy, dopóki nasze oczy będą pełne łez.
Refleksjami o sobotniej tragedii dzielili się także posłanka Teresa Wargocka, która była 10 kwietnia w Katyniu, a tutaj odczytała treść przemówienia, które prezydent Kaczyński miał wygłosić w Katyniu.
– Ta tragedia wpłynie na naszą przyszłość – przepowiadał poseł Mroczek zaś burmistrz wspominał ofiary, które były związane z Mińskiem. Mówił o planowanej na 11 czerwca wizycie prezydenta nad Srebrną, o spotkaniach z prezydentem Kaczorowskim i poznaniu Artura Francuza, który ochraniał ostatniego prezydenta Polski na uchodźstwie. Pytał, czy musiała się zdarzyć taka tragedia, żeby media zaczęły mówić o politykach jak o ludziach i czy wydarzenia przyniosą pożądane owoce.
Prawie jak w pobożnym radiu, które dzień wcześniej gościli parafianie ks. Piotrowskiego z Huty Mińskiej. Podobno o mentalnych i politycznych kontekstach tragedii mówił do nich sam o. Tadeusz Rydzyk.
Numer: 2010 17 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ