Rynek pracy

Miński urząd pracy otrzymał pieniądze z EFS na dotacje dla ludzi, którzy zamierzają zacząć działalność gospodarczą. Po spełnieniu wszystkich warunków można uzyskać bezzwrotną pomoc w wysokości do 12 tys. zł. Sporo przedsiębiorczych osób już z niej skorzystało, ale suma, jaką PUP ma w swojej dyspozycji jest ciągle niewykorzystana. Dziwi nas to, że w dobie narzekań na brak środków młodzi ludzie nie sięgają po darmowe pieniądze. Poniżej podajemy przykłady, jak dotacja pomogła w uruchomieniu nowych firm

Przepis na biznes (1)

Stol-Brat w podhalinowskim Cisiu to firma, którą założył zajmujący się stolarstwem Michał Kowalski, kiedy na swoją działalność otrzymał od ojca budynek gospodarczy. Wtedy postanowił na większą skalę ruszyć z produkcją mebli i usługami stolarskimi na zamówienie. Kiedy policzył wszystko dokładnie i zrobił biznes plan, okazało się, że powinien mieć 30 tys. zł kapitału zakładowego. Trudno jest taką sumę mieć od razu. Poszukał więc możliwości jego zgromadzenia. Trochę udało się zdobyć przez pożyczki od rodziny i znajomych, ale to była kropla w morzu. Wtedy dowiedział się, że miński urząd pracy oferuje młodym ludziom dotację z funduszy europejskich na uruchomienie pierwszej działalności gospodarczej. Po złożeniu wymaganych dokumentów uzyskał 10 tys. zł bezzwrotnie, o ile przez rok nie wstrzyma albo nie zamknie działalności firmy.
Jednak i to okazało się sumą niewystarczającą - trzeba było skorzystać z kredytu bankowego. Na co poszły pieniądze? Na pewno nie na zakup mercedesa, ale na maszyny do obróbki stolarskiej i urządzenia pomocnicze. Od otwarcia firmy w grudniu ub. r. do obecnej chwili podwoiła się ilość zamówień. Nic nie zapowiada zmniejszenia zapotrzebowania na usługi stolarskie, więc przed firmą Stol-Brat rysuje się perspektywa rozwinięcia szerszej działalności. Trzeba będzie dokupić maszyn i zatrudnić drogiego, ale wysokokwalifikowanego i odpowiedzialnego pracownika, może dwóch... Dlaczego? Bo dobrze opłacany pracownik czuje się z firmą związany tak jak z własnym warsztatem pracy.
Michał Kowalski jest zadowolony, że skorzystał z okazji i rozpoczął działalność na własną rękę. Twierdzi przy tym, że do pracy najemnej już nie umiałby wrócić. Będąc przedsiębiorcą, na razie niewielkim, musi myśleć nie tylko o wykonaniu pracy, ale jeszcze o firmie - jej utrzymaniu na rynku i dalszym rozwoju. A to jest bardziej pasjonujące niż tylko wykonanie biurka czy szafy i twierdzi, że własna firma - to prawdziwa adrenalina.
PS Za tydzień - o firmie komputerowej.

Numer: 2005 37   Autor: Józef Lipiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *