W mińskiej gminie

Dwa ostatnie wakacyjne poniedziałki radni mińskiej gminy spędzili w sali konferencyjnej, głowiąc się, co dalej czynić ze szkołami. Czuli się jak młokosy w czasie lekcji edukowani przez wójta i dyrektorów gimnazjów, że winę za słaby poziom nauczania ponoszą ci, którzy publikują i komentują rankingi szkół wbrew pedagogicznym cnotom i sitwom

Cnoty głupoty

Podmińskie podstawówki mają się nieźle i podobnie wypadły w rankingu testu klas szóstych. Wprawdzie koszt ich utrzymania jest różny (od 2,5 do prawie 8 tysięcy), ale radni o tych dysproporcjach jakby zapomnieli. Skupili się głównie na ocenie trzech gminnych gimnazjów, zarzucając wójtowi i dyrektorom zaniedbania oraz chowanie głowy w piasek. A przecież szkoły są publiczne, więc mieszkańcy mają prawo rozliczać efekty ich pracy. Jednym z nich są wyniki egzaminów kompetencji.

Mówiła o tych podstawowych funkcjach szkół radna Barbara Szopa, oceniając je publicznie w imieniu członków komisji oświaty. Cenzurka wystawiona gimnazjom jest negatywna z kilku powodów. Nie da się ukryć że 20., 22. i 26. (ostatnie) miejsce w powiecie z wynikiem poniżej połowy możliwych do zdobycia punktów nie przynosi chluby uczniom, nauczycielom, dyrektorom i gminie.
Zastanawia też absencja... nauczycieli. Właśnie w najsłabszym huciańskim gimnazjum, gdzie rekordzistka chorowała przez 430 dni, tj. ponad dwa szkolne lata. Rekordem w tej szkole jest też rotacja polonistów (jeden rocznik uczyło 6 osób) i matematyków, a to przecież podstawa dobrych wyników nauczania, których efektem są rezultaty końcowych sprawdzianów.
Wprawdzie Edwardowi Szopie jako rolnikowi zakazano wypowiedzi na temat oświaty, ale nie mógł się powstrzymać, by wynik poniżej 50 punktów nazwać katastrofalnym.
Wójt i dyrektorzy – szczególnie najsłabszych szkół – odpierali zarzuty. Dąbrowski nawet zaproponował, by gmina zajęła się również nadzorem pedagogicznym, bo kto płaci, ten ma prawo wymagać. Uznał też, że jeden egzamin nie może oceniać pracy całej szkoły, a w szczególności dyrektora. Pochwalił też władze gminy (i siebie), bo przecież tutaj dba się o oświatę, o czym świadczy 1,5 mln dokładki do subwencji na pozalekcyjne formy działalności i dwa języki obce. Dziwił się też, skąd prasa zdobyła wyniki testów, skoro nie miał ich on – wójt gminy.
- Od normalnie myślących dyrektorów lub z kuratorium, panie wójcie – wyjaśniali dziennikarze. No, chyba że trafimy w zmowę milczenia zakompleksionych nieudaczników, którzy uważają, że jeszcze nie ma demokracji i wolnej prasy. Wtedy działa coś, o czym panom Wróblewskiemu i Matzanke nawet się nie śniło.
Gadali więc od rzeczy, że na publikowanie wyników nie wyrazili zgody, bo „cyframi można manipulować”. No i że te tajne wyniki mogą być dostępne tylko „dla” uczniów, rodziców i mieszkańców wioski. To znaczy prawie wszystkim, więc na to samo wychodzi, co publikacja prasowa.
Jeszcze dalej od Matzanke posunął się Wróblewski, składając całą winę na gorszy materiał genetyczny i migrację najlepszych uczniów do mińskich gimnazjów u Salezjanów i Macierzanki. Na takie fanaberie oburzyła się nie na żarty radna Szopa i drugi rolnik – Władysław Celiński, popisując się wiedzą matematyczną (2+2=2) i radą, że dyrektor nie powinien narzekać na stan umysłowy uczniów i brak możliwości ich doboru. Sesja – jak zwykle – skończyła się niczym, nie licząc unoszącej się pod sufitem adrenaliny.
Za tydzień – 29 sierpnia wójt Dąbrowski wrócił do problemów oświaty, tłumacząc radnym, że w szkołach jest jak w numerze kabaretu TEY. Radni twierdzą, że z jednym popsutym kołem wóz jest wrakiem wymagającym naprawy, a przecież w podmińskiej oświacie dobrze się dzieje, a krytycy nie widzą trzech dobrych kół. Pewnie radni zapomnieli o tej normie z lat propagandy sukcesu, bo żaden nawet się nie uśmiechnął. A może dlatego mieli kwaśne miny, bo czekało ich uchwalenie trzech kredytów na sumę 2,1 mln złotych, które gmina będzie spłacała do 2010 roku. To dzięki nim już we wrześniu 2006 roku podmińskie dzieci wprowadzą się do nowych szkół w Stojadłach, Zamieniu i Mariance. My zaś wcześniej opublikujemy ranking szkół – na chwałę najlepszych i zgryzotę najgorszych. Bo od tego jesteśmy.

Numer: 2005 36   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *