Minęły dwa miesiące 2010 roku, a kolejki w mińskim urzędzie pracy nie maleją. Gorączka rejestracji opanowała najpierw bezrobotnych a za nimi pośredników pracy, którzy doszli do wniosku, że tłok najszybciej rozładują... numerki. Rozładowały, ale nie wszyscy są tym pomysłem zachwyceni. Wielu nawet złorzeczy, obwiniając PUP o utrudnianie pozbawionym pracy i tak ciężkiego ich żywota
Po zasiłek jak do lekarza

Jaka jest prawda? W okresie od stycznia br. obserwujemy wzrost liczby osób rejestrujących się jako bezrobotni. Według stanu na 22 lutego 2010 zarejestrowanych zostało aż 1.259 osób w tym 543 kobiety. Z tej liczby 56 osób zwolnionych zostało z przyczyn dotyczących zakładu pracy. Obecnie w rejestrze pozostaje 4.140 bezrobotnych, w tym tylko co czwarty (1.027 osób) z prawem do zasiłku.
Dyrektor Grażyna Borowiec wyjaśnia, że ten przyrost spowodowała ogólnie trudna sytuacja na rynku pracy, szczególnie w okresie zimowym. Pracodawcy najczęściej nie przedłużali umów o pracę zawartych na czas określony, a to spowodowało zainteresowanie dotacjami na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Jak na złość, większość wniosków o dotacje złożyli bezrobotni zarejestrowani w 2010 roku. Ponadto wiele osób wiedziało, że od nowego roku wysokość zasiłku wzrośnie o 142 zł (do kwoty 717 zł), więc rejestrację przekładały na styczeń 2010.
Z obserwacji pracowników PUP wynika, że wiele osób rejestruje się, aby uzyskać jedynie ubezpieczenie zdrowotne bądź zaświadczenie do ośrodka pomocy społecznej. Dlaczego? To proste - próba aktywizacji przez pośredników kończy się w wielu przypadkach fiaskiem. Ponadto do rejestracji zgłaszają się ponownie osoby, które wcześniej odmówiły podjęcia pracy bądź nie stawiły się w wyznaczonym terminie w urzędzie. Po 90 lub 120 dniach znowu mogą się zarejestrować.
I tak od stycznia każdego dnia PUP przypomina oblężoną twierdzę. Tymczasem dyrekcja nie może im pomóc wysłaniem na pierwsza linię frontu większej liczby pracowników. Powód jest banalny - rejestracji osób bezrobotnych dokonują pracownicy działu ewidencji i świadczeń odpowiednio przygotowani merytorycznie i mający doświadczenie zawodowe w tym zakresie. By jednak jakoś walczyć z gwałtownym wzrostem liczby rejestrujących się - nie bez ich sugestii - wprowadzono tzw. numerki. Począwszy od stycznia 2010 w zależności od liczby oczekujących i możliwości kadrowych urzędu wydawanych jest każdego dnia do 30 wejściówek.
- Wprowadzając tego rodzaju rozwiązanie uniknęliśmy tłoku spowodowanego wyczekiwaniem osób, które nie mogłyby zostać zarejestrowane. Natomiast osoby, które uzyskają numerek mają gwarancję rejestracji w tym samym dniu – chwali system dyrektor Borowiec.
Z wypowiedzi osób rejestrujących się wynika, że system numerkowy im odpowiada, a w kolejce wyczekujących na rejestrację panuje spokój, nie dochodzi do awantur i przepychanek. Spokojniej pracuje się także w dziale ewidencji i świadczeń, który oprócz rejestracji osób bezrobotnych i poszukujących pracy wykonuje wiele innych zadań, a te powinny być także realizowane należycie i terminowo.
Jak widać, w obecnym czasie takie rozwiązanie jest najkorzystniejsze dla klientów urzędu, choć nie wszystkim poranne stanie po numerek odpowiada. Chcieliby – jak dawniej - przyjechać o każdej porze dnia i być obsłużeni. Szczególnie nerwowo reagują byli pracownicy firm warszawskich i mieszkańcy Sulejówka. Dlatego pracownicy PUP proszą o cierpliwość, mając nadzieję, że taka sytuacja jest tymczasowa i w następnych miesiącach już się nie powtórzy.
Wzrost bezrobocia to nie tylko miński problem. W kraju podskoczyło ono o 2 miliony osób, ale idzie wiosna, więc na pewno nastąpi poprawa. Aż do wysypu tegorocznych absolwentów szkół, którzy nie pójdą na dzienne studia, a jedyną ich szansą na pracę będą staże.
Numer: 2010 09 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ