Pięć mgnień Tarczyńskiego (2)

W społecznej działalności i pracy zawodowej Antoniego J. Tarczyńskiego sprawy oświaty były mu zawsze bliskie. Dawał temu wielokrotnie dowody. Ot, choćby wtedy, gdy był wójtem gminy Mińsk Mazowiecki. To nie przypadek, że właśnie wówczas w gminie powstały dwie nowe szkoły z salami gimnastycznymi - w Janowie i Starej Niedziałce, a także sala gimnastyczna w Hucie Mińskiej. Nie było również przypadkiem przyznanie w 1992 roku gminie Odznaki Honorowej za Zasługi dla Oświaty. Tarczyński uważa, że podstawą rozwoju gminy są mądrzy, dobrze wykształceni jej mieszkańcy. A poza tym nie można zapominać, że pan Antoni jest z wykształcenia nauczycielem, absolwentem krakowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Wiele lat pracował w szkole, a to zobowiązuje...

Pierwsza - oświata

– Zawsze pan jako wójt i polityk stawiał na oświatę. Czy było warto po zmianach, jakie ją dotknęły?
– Na oświatę zawsze warto stawiać niezależnie od zmian. A zmieniło się bardzo dużo. I to nie tylko w zakresie bazy szkół, ale przede wszystkim w strukturze szkolnictwa i programach nauczania. Myślę, że były dwa takie przełomowe okresy dla oświaty. Pierwszy to przejęcie w latach 90. prowadzenia szkół podstawowych przez gminy, a drugi to rok 2000 i wprowadzenie reformy oświaty – skrócenie nauki w szkołach podstawowych do 6 lat i utworzenie gimnazjów. I w jednym, i w drugim przypadku była to „radosna twórczość” ze strony administracji rządowej.
– Dla jednych radosna twórczość, dla gmin nowe problemy...
– Przejęcie prowadzenia szkół podstawowych przez samorządy gminne oceniam bardzo pozytywnie z jednym wyjątkiem – ze sposobem ówczesnego finansowania oświaty podstawowej. Państwo pozbyło się problemu, przekazało gminom zadania, ale bez koniecznych na ten cel pieniędzy. To bardzo dużo kosztowało gminy, ale miały już wpływ na to, co na ich terenie w zakresie oświaty miało się zdarzyć.
Natomiast gorzej oceniam reformę z roku 2000. To było zupełnie nieprzygotowane. Tak pod względem organizacyjnym, jak i treści programowych. Ten zabieg na tak żywym organizmie, jakim jest oświata w takim wykonaniu musiał bardzo wiele kosztować. Brak właściwej bazy dla tworzenia gimnazjów spowodował brak możliwości realizacji podstawowych celów reformy, na pewno potrzebnej szczególnie w zakresie treści programowych.
– Ale reforma szkolnictwa ponadpodstawowego i ponadgimnazjalnego wyszła szkołom na dobre...
– Widać wyraźnie, że od czasu przejęcia jako zadania własnego prowadzenia przez samorząd powiatu szkół ponadgimnazjalnych bardzo wiele się zmieniło. Znacznej poprawie uległ stan budynków szkolnych – praktycznie w każdej szkole wykonano poważne prace remontowe. Te prace są nadal prowadzone. Inicjatywy w tym zakresie jako radny Rady Powiatu Mińskiego w pełni popieram. Wątpliwości natomiast budzi u mnie to, co dzieje się np. w zakresie zmian treści nauczania. Bardzo nieodpowiedzialne były działania władz oświatowych w sprawie matur.
Pozytywnie oceniam inicjatywy dyrektorów powiatowych placówek oświatowych w zakresie zmian w kierunkach kształcenia. To nie lada sztuka trafić w gusta młodzieży, a jednocześnie w rynek pracy. Nie można bowiem kształcić w kierunku bezrobocia.
Obecny rozwój gospodarczy stwarza popyt na m.in. tokarzy,frezerówi szlifierzy.Tu edukacja nie zdążyła. Być może właśnie zabrakło właściwego rozeznania rynku pracy. Podobne zjawisko można zaobserwować w innych branżach. Jeden z mińskich przedsiębiorców zajmujących się m.in. budownictwem powiedział mi kilka dni temu, że w tej chwili zbrojarzy, glazurników czy tynkarzy jest jak na lekarstwo. Warto się temu przyjrzeć.
– Co z reformą szkolnictwa wyższego?
– Tu zmiany następowały równolegle ze zmianami w szkolnictwie podstawowym i średnim. Oprócz segmentu publicznego, który przeżywa trudne chwile, mocno, może nawet zbyt mocno rozwija się szkolnictwo wyższe niepubliczne. W tym zachowałbym umiar. Moje obawy dotyczą jakości kształcenia.
Natomiast jednoznacznie oceniam ostatnie pomysłu obecnego rządu dotyczące płatnych studiów wyższych na uczelniach publicznych. Zdecydowanie jestem temu przeciwny. To łamanie konstytucyjnego prawa obywateli.
– Uważa pan, że Konstytucja nie jest przestrzegana w zakresie oświaty?
– I tak, i nie. Na pewno realizowany jest konstytucyjny obowiązek nauki do 18. roku życia. Gorzej jest natomiast z przestrzeganiem prawa do bezpłatnej nauki w szkołach publicznych. Prawo to jest czysto teoretyczne. Zbliża się nowy rok szkolny, a to oznacza spore obciążenie skromnych w większości budżetów domowych wydatkami nierzadko sięgającymi kilkuset złotych. Podejmowane inicjatywy pomocy np. w postaci wyprawki szkolnej dla pierwszoklasisty naprawdę niewiele zmieniają i tak jak kilkudziesięciozłotowe stypendia dla uczniów w ciągu roku szkolnego są wydarzeniami medialnymi i propagandowymi. To nie jest faktyczna pomoc.
– Może szkoły niepubliczne byłyby lekarstwem na oświatowe problemy?
– To ciekawy pomysł, ale nie na dziś. Sytuacja materialna polskich rodzin, blisko trzymilionowe bezrobocie nie będą sprzyjać rozwojowi szkolnictwa niepublicznego. Niemniej jednak mamy przykłady funkcjonowania szkół niepublicznych. Powstały one m.in. w wyniku inicjatyw społeczności lokalnych po likwidacji szkół publicznych. Odbywa się to jednak ogromnym wysiłkiem ludzi.
– Na zakończenie coś optymistycznego...
– W związku z rozpoczynającym się nowym rokiem szkolnym wszystkim nauczycielom, wychowawcom, administracji i obsłudze naszych szkół, a przede wszystkim uczniom przekazuję gorące życzenia i pozdrowienia. Udanego roku szkolnego 2005/2006!

Numer: 2005 36   Autor: Z Antonim J. Tarczyńskim rozmawiał J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *