Mińsk Mazowiecki walentynowy
Tradycja Walentynek już na dobre zasiedziała się w polskiej obyczajowości. Nie wadzi nam nawet prosty fakt, że owo święto wymyśliła grupa nadzianych Amerykanów głównie po to, żeby wyciągnąć od nas jeszcze więcej forsy. A spróbujcie no tylko swej lubej nie kupić jakiegoś drobiazgu! Na szczęście mińszczanie mieli wobec tandetnych serduszek koncertową alternatywę
Miłość dubeltowa

W niedzielę 14 lutego do sali koncertowej Miejskiej Szkoły Artystycznej ściągnęły tłumy, jakie ta wszechnica sztuki widuje dosyć rzadko. Tak okazałą frekwencję zapewnił całuśny nastrój wieczoru, ale też podwojona publiczność, stawili się bowiem ramię w ramię miłośnicy chóru Mińskiego Towarzystwa Muzycznego i Miejskiej Orkiestry Dętej, które na tę wyjątkowa romantyczną okazję znów połączyły siły.
Podopieczni Tomasza Zalewskiego postawili na chóralne aranżacje miłosnych przytulańców. Ze sceny popłynął więc słynny choćby z takich filmów jak „Bezsenność w Seattle” przebój „Gdy się zakocham” i „Nic nie zmieni mej miłości do ciebie” Wtórowali im Beatlesi z „Wczoraj” i „Żółtą łodzią podwodną” (tu nieco dyskusyjny wydaje się dobór tematu). Zakończyli swoim popisowym numerem o śpiącym w dżungli lwie.
Po subtelnych doznaniach przyszła kolej na repertuar bardziej zrytmizowany, karnawałowy. Część koncertu zapełniona przez orkiestrę była przede wszystkim wielkim powrotem Zofii Noiszewskiej, choć tym razem nie w roli wokalistki (jej rozstanie z estradą jest pod tym względem nieodwołalne), a konferansjerki i dobrej wróżki rozdającej słodkie serca z piernika, które fundnęła cukiernia Janeczka. Na solowym piedestale zastąpiła ją Kinga Szaniawska i Justyna Kowynia.
Z ich wysokokrystalicznym towarzyszeniem mińscy dęci wykonali „Rith” z repertuaru Marco Roberto Borsato, która choć nie tak wystawna jak w oryginale, wypadła równie tanecznie. Pojawił się też Seweryn Krajewski oraz premierowe wykonanie oryginalnie zaśpiewanej przez Lizę Minelli (tj. zastępowana przez Kingę Szaniawską) piosenki z filmu „Kabaret”. Nie mogło w taki wieczór zabraknąć „Przetańczyć cała noc” z musicalu „My Fair Lady” i słynnej „Habanery” z „Carmen”, która to jako ludowy przebój – co zdradziła Noiszewska – nie wyszła spod ręki Bizeta.
Po takiej dawce muzyki chyba nawet zapominalscy panowie otrzymali odpuszczenie grzechu zaniechania od swych dam.
Numer: 2010 08 Autor: (mk, fot- jzp)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ