No i się narobiło. Nie, tym razem nie z pogodą, bo sierpień od drugiej dekady jest łaskawy, a w Cegłowie. Ktoś (mówią, że śmok) tak nastraszył kandydatów na wójta, że są niedostępni nawet przez telefon. Ukryli nawet ulotki i na parę dni przed elekcją gmina Cegłów jest jak wyborcza tabula rasa
Wytarte karty
Już w poprzednim numerze przypominałem kandydatom, że 99% image polityka to kreacja, która może zmienić wszystko i dać nowe impulsy wyborcze. Ludzie nie pamiętają (lub nie chcą pamiętać) co mówił, kim był wcześniej pretendent, a biorą za dobrą, nową monetę jego aktualną kreację. Autentycznością i honorem niczego nikt nie zwojuje, bo wybory łakną iluminowanych kłamstw, takich jak w filmie. Najwyraźniej zrozumiał to tylko Mirosław Walas, który szybko uciekł z uniformu radnego w dobrze skrojony garnitur kandydata na wójta – dobrego gospodarza. Potwierdzają to nasze przedwyborcze rankingi (vide: Kogo wybiorą, s. 5).
Niech oczywiście w Cegłowie wygra najlepszy, ale jak ma wygrać, kiedy wielu mieszkańców gminy nie wie, jakiego chciałoby mieć wójta. – Co nam wójt może dać? – pytają malkontenci. A co może dać ojciec dzieciom? Może ich krótko trzymać i być sprawiedliwym, ale też może roztrwonić majątek i wyprowadzić ich na dziady. Wystarczy porównać Cegłów z Latowiczem, by się o tym przekonać. Gminy podobne, ale jakże różnie rządzone. Czy tak pięknie położona gmina zasługuje sobie na włodarza z klasą Świątka, Jaszczuka, Kordalewskiego i innych znakomitości w powiecie – zobaczymy już w najbliższym wydaniu Co słychać?
Tymczasem nabiera rumieńców kampania do parlamentu. Komisja wyborcza podała właśnie, że zarejestrowała 10819 kandydatów z 18 komitetów wyborczych, w tym 10 o skali ogólnopolskiej. Losowanie numerów już w najbliższy piątek.
Z powiatu mińskiego znamy na razie 9 kandydatów. Najwyżej na liście jest sulejówczanin Olgierd Dziekoński z PO, Szepietowski z SLD jest czwarty, a piąte pozycje wywalczyli Czesław Mroczek z PO i Antoni J. Tarczyński z PSL. Pozostali, tj. Rafał Kulik z SdPL, Włodarczyk z Samoobrony, Hanna Stefańska i Jacek Pieczora z LPR oraz Adam Ciszkowski z PiS to osoby mało lub praktycznie nieznane elektoratowi.
Już myślałem, że nie będziemy mieli powiatu kandydata na senatora po wyautowaniu Kazimierza Nalewki (to sprawa na osobny felieton), gdy tymczasem zjawił się w redakcji Michał Strąk (też z PSL) jako niezależny kandydat na senatora. Pan Michał ma dom w pobliżu Stanisławowa i czuje się obywatelem (ziemskim) powiatu mińskiego, do czego ma prawo. Kampanię zbierania podpisów zorganizował przez biblioteki gminne jako szef wojewódzkiej. Twierdzi, że i teraz bibliotekarki pomogą mu wygrać batalię do Senatu RP. Nie brał lekcji od mistrza Tymochowicza, bo to kosztuje, a Strąk nie należy do krezusów. Można i tak, tylko co na to główni pretendenci jak Krzysztof Borkowski, Sławomir Izdebski czy Zbigniew Romaszewski z Warszawy i mający wciąż rzesze fanów – Józef Oleksy?
Jak trwoga, to do Boga, jak dożynki - to w Stanisławowie. Na taki sukces promocyjny liczył miński starosta i się nie przeliczył (vide: Żniwny odpust, s. 11). A na co liczyli dziennikarze zgromadzeni na lotnisku w Janowie i cywile w sali tradycji 23 Bazy, których premier Belka nazwał chołotą. Dobry żart tynfa wart, ale bez przesady (vide: Belka z chołotą, s. 7). Ten facet (piszę o premierze polskiego rządu) nadaje się już tylko do muzeum śmiesznych figur prezydenta Kwaśniewskiego. Na szczęście notowania POPiS-u wciąż rosną i czas, by wybory rozpędzili tę socjal-irytującą chołotę.
Poskarżyła się nam czytelniczka na pewien sklep w Mińsku, gdzie klienci są traktowani jak potencjalni złodzieje. W drugim ochrona obmacuje atrakcyjne dziewczyny, szukając pod stanikiem lizaka. Rada jest jedna – nie przestąpić progu takiego azylu chamstwa, skoro to chamstwo nie potrafi tak zabezpieczyć towaru, by klienci go nie kradli. Konkurencji nie brakuje. Na szczęście.
Numer: 2005 35 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ