Ogrody kultury

W średniowieczu bestiariusze były gatunkiem literackim o ambicjach dydaktycznych lub naukowych. Mimo to zwierzęta realne istniały w nich na równi z baśniowym pegazem, gryfem, czy jednorożcem. Ale i muzycy parali się portretowaniem zwierzęcego świata. W czwartek 14 stycznia błyskawiczny przewodnik po tych dokonaniach zaprezentowała klasa kameralistyki wokalnej MSA prowadzona od prawie 20 lat przez Pawła Hruszwickiego

Bestie kameralne

Ogrody kultury / Bestie kameralne

W swojej metodzie nauczania Hruszwicki położył duży nacisk na kształcenie humanistyczne stawiające za punkt wyjścia nierozłączność muzyki i tekstu literackiego. Jego ważnym elementem jest uwrażliwienie na estetyczne walory języka, dlatego też wszystkie utwory jego podopieczne wykonywały w oryginale. Wsparło je gitarowe trio z klasy Mariusza Wasiluka oraz flet poprzeczny uczennic Beaty Kierzkowskiej i Kariny Sobotki, zaś fortepianowe tło malowała Anna Kornacka.
Hruszwicki przyznał, że obierając ten temat, początkowo był sceptyczny. W końcu ile może być kompozycji ze zwierzętami w rolach głównych? A jednak, gdy wgryzł się wraz z uczennicami głębiej w materię, okazało się, że jest ich więcej niż podejrzewali.
O zwierzętach pisywali choćby tacy twórcy jak Henry Purcel, Stanisław Moniuszko czy Witold Lutosławski. I tak oto na scenie zaroiło się od kanarków, sikoreczek i słowiczków. Motyw ptasi pojawia się także w jednej z czeskich kolęd, nie wspominając o znanej chyba na całym świecie, a pochodzącej z Francji melodii o trzech kurkach. Łabędzie pląsy Czajkowskiego to oczywiście już klasyka, podobnie jak skomponowany przez Francisa Poulenca do cyklu poetyckiego Apolinaire’a  „Le Bestiaire”, od którego koncert wziął tytuł.
Z klasyków nie od rzeczy będzie też wymienić Roberta Schumanna – na estradzie usłyszeliśmy jego pieśń o jaskółce. Ponadto były żaby – frywolne i rozbrykane według Tadeusza Mayznera i straszne, nie pozwalające się cieszyć urokami miejskiego parku według Andrzeja Markowskiego. Ludwik J. Kern przerażał wężem – tym bardziej niebezpiecznym, że improwizowanym na gorąco – a całość zwieńczył pomnożony do kwartetu koci duet Gioachimo Rossiniego.
Na podziw zasługuje fakt, że miński bestiariusz był absolutną premierą, niepoprzedzoną wcześniejszymi próbami. Nie wypadłoby tak rewelacyjnie, gdyby nie serce i pedagogiczne oddanie Pawła Hruszwickiego, który dając swym uczennicom sporo artystycznej wolności, zarazem niczego nie pozostawia dziełu przypadku.
I tak dzięki głosom Ali Bąk, Michaliny Juszczyk, Sylwii Komudy, Agnieszki Kwiatkowskiej, Madzi Maciejec, Joasi Wilgi, Emilki Wojtulskiej i Natalki Szostak słuchacze mogli popuścić cugle imaginacji, tudzież poczuć się jakby znów byli dziećmi, które umieją rozmawiać z braćmi mniejszymi.

Numer: 2010 04   Autor: pod redakcją Marcina Królika





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *