W Stanisławowie

- Nasza gmina rzeczywiście ma znaczne zadłużenie – przyznaje wójt Wojciech Witczak. Jednak od razu dodaje, że po pierwsze należy zapytać o powody tego zadłużenia, a po drugie – na co pieniądze z kredytów i pożyczek poszły? Rzadko kogo oczywiście to interesuje lub nie zadaje sobie trudu, aby znaleźć odpowiedź na owe pytania. Dotyczy to również dziennikarzy, którym łatwiej zatytułować artykuł „gmina na skraju bankructwa” niż dochodzić prawdy. Ludzie przeczytają i sami udzielą sobie odpowiedzi: wójt i rada pieniądze roztrwonili, a potomnym zostawili spaloną ziemię...

Długi i dyletanci

W Stanisławowie / Długi i dyletanci

Należy pamiętać, że aby inwestować, gmina musi się zapożyczać, bo dochody budżetu wystarczają jedynie na wydatki utrzymaniowe, które są wysokie ze względu na rozbudowany zakres usług publicznych. I tak – wylicza Witczak - we wszystkich szkołach są kuchnie i stołówki, gmina prowadzi dwa przedszkola publiczne i dofinansowuje (ponad 100 tys./rok) przedszkola prywatne, dzięki czemu oferowana pula miejsc w przedszkolach wystarcza dla wszystkich  dzieci, które uczą się tam także angielskiego. We wszystkich szkołach jest szerokopasmowy internet, pobudowali od podstaw dwie szkoły, w szkołach są logopedzi, pedagodzy, prowadzona jest gimnastyka korekcyjna, a sala gimnastyczna w Stanisławowie była chyba pierwszą w powiecie.
Co dalej? Dwie szkoły (z trzech) odprowadzają ścieki do oczyszczalni, mają nowoczesne systemy ogrzewania, wspomaganie pompami ciepła, a wszystkie budynki oświatowe są w dobrym lub bardzo dobrym stanie technicznym. Gimnazjum w Stanisławowie współpracuje z gimnazjum językowym we Lwowie, prowadząc systematyczną wymianę grup uczniowskich.
Wójt chwali się również ośrodkiem kultury, orkiestrą dętą, trzema bibliotekami publicznymi i klubem piłkarskim, który... jest lepszy od mińskiej Mazovii. Gmina zbudowała od podstaw ośrodek zdrowia, drugi wyremontowała i wyposażyła dwa gabinety stomatologiczne.
- To wszystko bardzo dużo kosztuje - przypomina wójt - więc na inwestycje nie wystarcza. A pożyczki to długi. Nie byłyby one takie wysokie (na koniec 2009 roku nie 59% a 56,82%), gdyby wniosek gminy o pieniądze unijne na kanalizację został sprawiedliwie oceniony. Złożyli w tej sprawie protest do wojewody. Ten go uznał i skierował wniosek do ponownej oceny. To było w lipcu – do dzisiaj cisza.
Na co poszły kredyty i pożyczki? Na budynki oświatowe, wodociągi, kanalizację, kilkanaście kilometrów asfaltu, remont zabytkowego budynku GOK...  W sumie przez osiem lat wydano na nie ponad 26 milionów zł, z czego połowę ze środków własnych. Większość długów to pożyczki w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska, które będą w 30-40% umorzone.
Wójt Witczak ironizuje, że  media opierają się na opinii „bardzo kompetentnych” osób. A przecież to Szostak w połowie lat 70. ub. wieku szefował Bankowi Spółdzielczemu w Stanisławowie. Miał takie wyniki, że matuszka PZPR w pośpiechu przeniosła go do GS-u w Dębem Wielkim Wielkim (nie na prezesa, o nie...). Stamtąd, też za wybitne zasługi, musiał cichcem się usuwać...
Natomiast Kraszewski to młody gniewny, mający pełne usta frazesów o partycypacji społecznej i dostępie społeczeństwa do informacji. Ale gdy wójt zaproponował mu konkret, tj. udział w lokalnej grupie działania, gdzie mógłby coś wymyślić, a potem wziąć udział w jego realizacji– ten z odrazą odmówił.
- Szostak z Kraszewskim podnoszą alarm, bo są dyletantami. Natomiast fachowy organ, tzn. RIO w Siedlcach, większych zagrożeń nie widzi i projekt budżetu zaopiniowała pozytywnie - kończy Witczak. I dodaje, że nikt z krytykantów nie chce wziąć pod uwagę innego ważnego elementu zadłużenia – tj. możliwości jego spłaty. Otóż raty będą obciążały budżet gminy w najwyższej ok. 8%, a prawo dopuszcza  nawet 15%.
Wniosek wydaje się więc prosty jak drut – w Stanisławowie już zapachniało kampaniąwyborczą. I to ostrą.

Numer: 2010 02   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *