Antoni Jan Tarczyński jest związany z samorządem terytorialnym nieprzerwanie od czasu jego powstania. 19 czerwca 1990 r. mińska rada gminy zdecydowaną większością głosów wybrała go na stanowisko wójta, a w kadencji 1994-1998 był również jej radnym. Od 1998 roku do chwili obecnej jest radnym rady powiatu mińskiego, przewodnicząc komisji zajmującej się sprawami bezpieczeństwa publicznego i rozwoju powiatu. Ponadto pracował społecznie w Powiatowej Radzie Zatrudnienia oraz Radzie Społecznej SPZOZ w Mińsku Mazowieckim. Od blisko 20 lat działa - także społecznie – w Związku Ochotniczych Straży Pożarnych
Społecznik
– Skąd u pana zainteresowanie działalnością społeczną?
– Od dzieciństwa miałem możliwość obserwowania działalności społecznej. Mój tata, Stanisław Tarczyński, przez wiele, wiele lat był sołtysem wsi Karolina, w której ja się urodziłem, ychowałem i mieszkam. Był również wieloletnim radnym Gminnej Rady Narodowej w Mińsku oraz aktywnym działaczem spółdzielczym. Imponowało mi to jak pomagał ludziom i wspólnie z nimi wykonywał społecznie wiele prac, np. przy budowie drogi. Wielu twierdzi, że chęć społecznego działania u mnie jest dziedziczona. Nie tylko mój tata, ale także obydwaj dziadkowie, tak ze strony mamy jak i taty, znani byli ze swego społecznikostwa w swoich wioskach, tzn. w Karolinie i Brzózem. Jeśli do tego dodam, że brat mojej babci Tarczyńskiej, Andrzej Wocial był w latach 1927-1940 wójtem Gminy Mińsk Mazowiecki to pewnie takie twierdzenie nie jest bezpodstawne. Coś w tym musi być.
– Czy praca społeczna dostarcza satysfakcji?
– Mnie zawsze satysfakcjonowała, bo najważniejsza była możliwość pomocy drugiemu człowiekowi w rozwiązywaniu jego problemów. Również w pracy zawodowej zawsze starałem się stawiać na pierwszym miejscu drugiego człowieka. Pracę traktowałem i traktuję jako służbę. A to wymagało stawiania, przede wszystkim sobie, ale i moim współpracownikom określonych wymagań i określonych postaw.
– Ale jeszcze się taki nie urodził, by wszystkim dogodził...
– Oczywiście, że nie zawsze udawało mi się zaspokoić oczekiwania wszystkich, rozwiązać wszystkie problemy. To jest niemożliwe. Liczne dowody pamięci i sympatii od wielu ludzi wskazują, że jednak coś udało mi się poprzez swoją działalność osiągnąć. Posłużę się takim oto przykładem. W latach 1986-1990 pełniłem funkcję naczelnika gminy Latowicz. Przez te 15 lat, które minęły od zakończenia mojej pracy w Latowiczu niewiele było w tej gminie uroczystości, ważnych wydarzeń, na które nie byłbym zaproszony. Przyjmowałem je z ogromną satysfakcją i przyjemnością. Również w gminie Mińsk Mazowiecki, mimo że od 2001 roku nie pełnię funkcji wójta, spotykam się z ogromną życzliwością i dobrym słowem ze strony bardzo wielu ludzi. Podobnych przykładów z innych gmin można wymienić wiele.
– Pana największe sukcesy...
– Bez wątpienia największym moim sukcesem było to, że na drodze działalności, mojej pracy spotykałem ludzi, którym „chciało się chcieć”. To oni, ich mądrość, doświadczenie, wiedza leżały u podstaw tego, co udało nam się wspólnie osiągnąć. Sam nigdy niczego bym nie osiągnął. Bez wątpienia wiele satysfakcji w dalszym ciągu przynosi mi to, co wydarzyło się w obszarze oświaty w mińskiej gminie, gdy pełniłem funkcję wójta, a w radzie gminy kolejnych kadencji zasiadali naprawdę wspaniali ludzie. Myślę, że poprawa bazy oświatowej i funkcjonowania oświaty jest osiągnięciem wielkim, zwłaszcza w kontekście specyfiki tej gminy (pierścieniowe jej położenie w stosunku do miasta stanowi o tej specyfice). Wybudowanie szkół w Janowie i Starej Niedziałce, wybudowanie sali gimnastycznej w Hucie Mińskiej, zmiana systemu ogrzewania w kilku placówkach oświatowych to na pewno sukcesy. Ogromnie się cieszę, że obecne władze gminy Mińsk Mazowiecki kontynuują tę dobrą, oświatową tradycję. Nie sposób też nie wspomnieć o wybudowaniu wielu kilometrów dróg asfaltowych czy sieci wodociągowej.
A tak na marginesie, to kiedy słyszę wypowiedzi ludzi pełniących różne funkcje, zajmujących określone stanowiska w stylu „ja wybudowałem drogę, szkołę, ja załatwiłem” ogarnia mnie przerażenie, a jednocześnie słucham tego z politowaniem.
– A były też sukcesy w wymiarze powiatowym?
– Samorząd powiatowy różni się w sposób zasadniczy od samorządu gminnego. Możliwości kształtowania dochodów budżetowych przez samorząd gminny są znacznie większe niż samorządu powiatowego, gdzie zdecydowana większość dochodów to pieniądze znaczone. Na ich wielkość jako radni nie mamy zbyt dużego wpływu. Podobnie rzecz ma się z wydatkami. Mimo tych ograniczonych możliwości samorząd powiatowy ma osiągnięcia, którymi powinien się szczycić, jak np. poprawa bazy oświatowej.
Komisja, której pracami kieruję, była inicjatorem opracowania wieloletniego planu budowy, modernizacji i remontów dróg. Nikogo z użytkowników dróg powiatowych nie trzeba przekonywać, że jest on od kilku lat realizowany. Również z inicjatywy Komisji Bezpieczeństwa zakupiono sprzęt dla strażaków, a niedawno rada podjęła uchwałę
o zakupie samochodu-podnośnika niezbędnego w ratowaniu ludzkiego życia. Bez wątpienia na pozytywną ocenę zasługują dokonania samorządu powiatowego w zakresie funkcjonowania mińskiej policji. Zarówno te wspólne z samorządami gmin, jak i te samodzielne. Ogromnie się cieszę z jednogłośnej decyzji radnych o rozbudowie mińskiego szpitala, ale dopiero szczęśliwy finał tej decyzji będzie powodem do pełnej satysfakcji.
– Były też samorządowe porażki?
– Może powiedzmy o trudnych decyzjach w podejmowaniu których przyszło mi uczestniczyć, tych niekoniecznie popularnych jak budowa siedziby urzędu gminy. Wyjątkowo trudne do podjęcia były też decyzje samorządu gminnego w 2000 r. związane z reformą oświatową w zakresie szkolnictwa podstawowego i utworzeniem gimnazjów. Ta radosna twórczość byłego ministra edukacji bardzo dużo mnie kosztowała i wcale nie mniej mieszkańców gminy.
Z decyzji podejmowanych przez Radę Powiatu bez wątpienia najtrudniejszą dla mnie była ta, która dotyczyła likwidacji oddziału zakaźnego w mińskim szpitalu podjęta w I kadencji.
– Jeśli nie o porażkach, to może pomówmy o niepowodzeniach?
– Niepowodzeniem na pewno jest brak w skali powiatu systemu gospodarki odpadami. Kolejne próby rozwiązania tego problemu w skali powiatu nie przyniosły jak do tej pory oczekiwanych rezultatów. Do niepowodzeń zaliczyłbym również upadek koncepcji budowy kompleksu sportowego, jako wspólnej inwestycji powiatu i miasta.
Na pewno do sukcesów nie można zapisać dotychczasowych dokonań w zakresie budowy obwodnicy Mińska Mazowieckiego czy utworzenia filii szkoły wyższej. Faktem jest, że wpływ samorządów na te kwestie nie jest zbyt duży, ale faktem jest również bardzo niski stopień zaawansowania prac tych dwóch inwestycji.
– Nie żałuje pan lat poświęconych działalności społecznej?
– Nie żałuję, choć czasami bywa ciężko, ale jak mawia jeden z moich przyjaciół – nikt nie obiecywał, że będzie łatwo... być osobą publiczną. To był mój wybór i tego wyboru nie żałuję.
Numer: 2005 35 Autor: Wysłuchał: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ