Z krwią jest identycznie jak z demokracją. O ile jeszcze nikt nie wymyślił sprawiedliwszego systemu od rządów większości, o tyle jeszcze żadnemu naukowcowi nie udało się wyprodukować sztucznej krwi odpowiadającej właściwościami naturalnej. Dopóty to się nie stanie, każdy dobrowolny jej dawca urasta do rangi bezcennego herosa
Aorty życia

W bieżącym roku mija 90 lat od uaktywnienia się na polskich ziemiach PCK, który od razu promował ideę honorowego krwiodawstwa. Wymusiło to na nim spustoszenie cywilizacyjne po zaborach, a przede wszystkim wojna z bolszewikami.
Historia mińskiego krwiodawstwa sięga 35 lat. To w latach 70. powstały istniejące do dzisiaj dwa kluby – HDK Ania i przy ZNTK. Właśnie kolejowi krwiodawcy jako pierwsi obchodzili koralową rocznicę klubu, któremu przewodzi Andrzej Tkaczyk. Zdobył on już za 40 litrów krwi wszystkie dostępne krwiodawcy wyróżnienia i medale, ale są w klubie jeszcze lepsi. Dwóch z nich – Paweł Wójcik i Ryszard Rutkiewicz oddali 51 i 50 litrów, Andrzej Kurlapski – 47 litrów, po 46 Jan Pietrzak, Zbigniew Czyżkowski i Tadeusz Malinowski, o litr mniej Tadeusz Witek, a po 42 litry – Jan Chudewniak i Jan Garwolski.
Mają godnych następców, bo właśnie za 18 litrów krwi odznaczono Andrzeja Araźnego, Janusza Komudę, Tadeusza Malinowskiego, Tomasza Pilę, Andrzeja Wierzbickiego i Mariusza Woźnicę. Ponad 12 litrów oddał Arkadiusz Tarasiewicz, a po 6 litrów zanotował Paweł Cichocki z Michałem Dutkiewiczem, Robertem Krusiewiczem, Adamem Małeckim i Sławomirem Zalewskim. Nic dziwnego, że mając takich zuchów klub otrzymał pamiątkowy puchar, a najwydajniejsi – dyplomy i koperty od zarządu ZNTK.
Klub HDK Ania nie może się poszczycić prawie trzema tysiącami litrów oddanej krwi, ale to przed wszystkim dla jego członków przygotowano rejonowe obchody 90-lecia PCK. Zaproszono gości z regionalnego centrum krwiodawstwa, burmistrza Grzesiaka, prasę i krwiodawców, z których jednak tylko garstka znalazła czas w piątkowe popołudnie4 grudnia.
- To nieodpowiedni dzień i pora. My przecież pracujemy, a zwolnienie na takie spotkanie to wręcz wybryk w oczach pracodawcy – tłumaczyli swoich bliskich i znajomych z absencji.
Referat rozwiał wszelkie wątpliwości, bo takich peanów o krwiodawstwie i krwiodawcach nikt dawno nie słyszał. Okazało się, że ludzie HDK mają większą wrażliwość a ich altruizmu nie zastąpi 4.500 kcal w czekoladzie. A za płynne dowody tych cech otrzymują odznaki zasłużonych HDK. W tym roku najwyższe zdobyli Włodzimierz Kowalski za 22.700 ml. oddanej krwi oraz Janusz Kasprowicz za 22.400 ml. Ponad 12 litrów ma na koncie Andrzej Popek, ponad 14 litrów – Paweł Pielasa, a ponad 16 litrów – Paweł Wiechetek, za co otrzymali odznaki II stopnia.
Przy okazji nagrodzono opiekunów szkolnych kół PCK. Medale 90-lecia otrzymali Wiesława Orłowska, Urszula Zawada, Katarzyna Świętochowska, Barbara Kuchno, Agnieszka Luba, Bożena Kieliszczyk, Elżbieta Kowalczyk, Ewa Pietrzak, Ewa Piotrowska i Jerzy Sasin.
Dyskusji właściwie nie było, a pytanie Wiechetka o krzyż chlebowy, czyli z dopłatą do emerytury zawisło w próżni polskiego prawa, które pozbyło się takiego dofinansowania zasłużonych obywateli. Teraz nawet z brązowym krzyżem zasługi są u prezydenta kłopoty, więc nie ma o czym mówić.
- Tym większy więc ukłon tym, którzy za darmo chcą się krwią dzielić i to w czasach trudnych dla HDK – zauważył burmistrz Grzesiak. To prawda, bo nie ma wśród naszych krwiodawców handlarzy krwią, którą prywatne kliniki na Zachodzie kupią z finansową przyjemnością. Na razie, bo idące z czasem obostrzenia i brak przywilejów może tę sytuację zmienić.
Numer: 2009 50 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ