Drodzy Czytelnicy

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Nie ma, czego niemal co tydzień dowodzi życie. No, może oprócz jesieni, która w listopadzie chce być wiosną! A przecież przyroda to nie kobieta, która nawet zimą wygląda na ogorzałą nimfę wracającą wprost z Karaibów. Natura jest delikatniejsza, ale jak się wkurzy, to wnet jej gniew poczujemy na własnym ciele zanim przyjdzie apokalipsa 2012 roku

Jest fest, jak jest

Drodzy Czytelnicy / Jest fest, jak jest

Mamy adwent, a więc czas na remanenty czyli pokłosie naszych artykułów. Zanim jednak będziemy bić się w piersi i żałować , dajmy głos zainteresowanym.
Niedawno odsłonięty pomnik inwalidów wojennych jeszcze nie zmurszał, a już wzbudza niezdrowe emocje. No, może także nasz artykuł z tej wiarusowej erekcji, a właściwie zawarte w nim informacje, że prezes Joanna Nojszewska pozostała w cieniu medalowej fety, a radna Rombel za 20 zł. otrzymała odznaczenie. Z taką interpretacją faktów nie zgadza się Tadeusz Sztorc, który w liście do redakcji udowadnia, że to nie Nojszewska była inicjatorką trzymetrowego postumentu za 50 tysięcy, a tylko obelisku o wysokości 1,5 metra.
Pieniądze wydane na cele publiczne to chluba, ale Sztorc uważa, że wspomniane 20 zł od radnej Rombel obraża tę kobietę. - Ile miała, tyle dała, a na medal zasłużyła swoim działaniem – prostuje. Tego nie można powiedzieć o Nojszewskiej, która w końcu swoje 100 zł. wycofała. Prezeska ZIW oczywiście zaprzecza, przysięgając, że stówę zwrócono jej na ulicy, bo... była komitetowi zbędna.
Ale Nojszewska idzie jeszcze dalej. Twierdzi, że Michał Wasilewski otrzymał medal niesłusznie. Dlaczego? Bo został skreślony z listy członków ZIW za niepłacenie składek. Mało tego, jako szef powiatowej rady kombatantów chciał związkiem manipulować, na co nie pozwalał były prezes Jerzy Król. To on za obronę niezależności mińskiego koła ZIW został w końcu zlekceważony przez prowadzących medalowa galę i prasę. Pierwsi dali mu medal na końcu, a drudzy nie wymienili wśród odznaczonych. A przecież nie Wasilewskiemu a Królowi należy się największy splendor za 22-letnie kierowanie mińskim Związkiem Inwalidów Wojennych. Po takich oskarżeniach od pomnika i trefnych medali zbyt szybko nie uciekniemy, ale i tak będzie to żal spóźniony. Faktem jest zaś, że tarcia w mińskim ZIW tak szybko nie ustąpią. Wiarusi i ich rodziny jeszcze długo będą pamiętać, jak kto walczył, po czyjej stronie i kim był po wojnie.
I sprawa z innej beczki, ale równie bulwersująca. Otóż w jednym z kościołów wypędza się dzieci zakłócające mszalne misterium. Jeszcze nie czas na ujawnienie, gdzie tak się dzieje, ale w kontekście wyników spisu wiernych, które właśnie otrzymaliśmy z kurii warszawsko-praskiej takie praktyki nabierają nowego znaczenia. Może właśnie słaba frekwencja wiernych wynika z podejścia księży do parafian, co niewątpliwie wyjaśni się za tydzień.
***
W ciągu tych 7 dni będzie również wiadomo, kto wystąpi podczas naszego festiwalu autorów Mivena. I ten fakt jest radosny, bo mimo dotykających nas kryzysów do epidemii grypy pewnie nie dojdzie. Mimo braku szczepionek, o które tak usilnie upomina się nasz obywatelski rzecznik.
Nie ma więc złego, które zaprzepaszcza nasze zamiary? Nie ma, dopóki chce nam się czynić dobro. A na drugą Mivenę serdecznie zapraszamy. Czekający z piosenkami, wierszami i inną oryginalną twórczością nie będą spóźnialskimi do soboty 12 grudnia.

Numer: 2009 49   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *